Autor : Aleksandra Kurowska
2021-01-19 11:03
Zgodnie z informacjami Ministerstwa Zdrowia zaszczepiono 495 tys. osób. A w samej grupie zero jest około 1,5 miliona osób, z czego ponad milion zgłosił się do szczepień. Wstrzymaliśmy szczepienia gdy większość nie otrzymało nawet pierwszej dawki - pisze dla portalu Co w Zdrowiu lek. med. Adrian Szkudlarek.
Jak informowaliśmy wczoraj nastąpiła Zmiana harmonogramu szczepień – szczepienia gr. „0” wydłużone. Jednak choć nadal wielu medyków z pierwszej linii frontu walki z pandemią, nie dostało nawet pierwszej dawki szczepionki, to równocześnie ruszamy ze szczepieniami seniorów. Sam minister Michał Dworczyk przyznał, że łącznie 81 proc. osób z grupy "0" zgłosiło się już na szczepienie - czyli 1 mln 50 tys. osób. O tym, jak z perspektywy lekarza wygląda sytuacja pisze lekarz Adrian Szkudlarek.
Wszystko mamy ostatnio Narodowe. Narodową Kwarantannę, Narodowy Program Szczepień. Brakuje mi tylko Narodowego Zgonu, ale mam wrażenie, że pomimo heroicznego wysiłku tak wielu osób, on w końcu przyjdzie. Za parę tygodni, może lat, albo związany z SARS-CoV-2 albo z innym patogenem. Lub zniszczymy się sami. Nie o tym dziś jednak...
Ostatnio zelektryzowała mnie i pewnie bardzo wiele osób ze środowiska informacja o wstrzymaniu szczepień dla osób z grupy "0" przeciwko COVID19. Równocześnie rozpoczynamy szczepienia dla osób z grupy "1". Brzmi jak absurd? Idźmy dalej...
Zgodnie z informacjami, jakie Ministerstwo Zdrowia opublikowało dziś, około 495 tysięcy osób zostało zaszczepione. W samej grupie "0" jest około 1,5 miliona osób, ponad milion zgłosił się do szczepienia. MZ planowało wstrzymać szczepienia, gdy większość z grupy zero nie otrzymało nawet PIERWSZEJ dawki. Wszystko przez fakt, że firmy Pfizer i BioNTech poinformowała o kilkudniowym zmniejszenie dostaw z powodu przebudowy fabryki. Niestety wszelkie tłumaczenia są "grubymi nićmi szyte", ponieważ reakcja naszego "rządu" była zbyt agresywna w stosunku do bodźca. Ale... ten program szczepień jest wadliwy od samego początku.
Zgodnie z zamysłem, o którym czytamy (albo przeglądy w strategii szczepień przeciwko COVID19, w której większość stron zajmują obrazki dostępne w internecie) w tzw. fazie "0" w szpitalach węzłowch szczepieni będą pracownicy ochrony zdrowia oraz co ważne podmiotów współpracujących w szpitalach. I się zaczęło... Zapewne pomysłodawca miał na myśli np. diagnostów laboratoryjnych czy też techników radiologii, którzy są pracownikami nie tyle szpitala co firmy zewnętrznej wykonującej dla szpitala pewne usługi na podstawie umowy. Ma to sens. A skończyło się na szczepieniu pracowników firm budowlanych (nie odmawiam im szczepienia, ale czy muszę być koniecznie traktowani z najwyższym priorytetem?). W tym samym momencie pracownicy np. POZ, NiŚOZ oraz SOR czekają cierpliwie w kolejce na swoją kolej. Ci ludzie każdego dnia walczą z pandemią w bezpośredni sposób - stykają się z chorymi, pobierają wymazy podają leki, intubują. Kompleksowo. Są bez ochrony. Są tak samo traktowani jak pracownicy firm budowlanych.
Zmieńmy perspektywę. Pomyślmy bardziej logicznie. W Polsce mamy wiele baz danych. Pracowników właśnie POZ, NiŚOZ czy też SOR można w łatwy sposób zidentyfikować i zebrać do przysłowiowego arkusza kalkulacyjnego. Pracowników ochrony zdrowia z każdego szczebla można łatwo zidentyfikować. Można oddzielić pracowników administracji szpitalnej od lekarzy, pielęgniarek, ratowników i fizjoterapeutów. W ten sposób w "0" etapie można by dokonać "priorytetyzacji" szczepionych (o ile takie słowo w ogóle istnieje). Osoby stykające się z chorymi bezpośrednio powinny być zaszczepione w pierwszych dobach. Od razu. Wchodzą, szczepią się, wychodzą. W dalszej kolejności następne podgrupy - pracownicy administracji, pracownicy np. firm budowlanych. A gdyby zostawała dawka szczepionki do pilnego wykorzystania powinna być baza osób "kolejnych w dawkowaniu" i tym samym wystarczyłyby 2-3 telefony by odpowiednia osoba otrzymała informację i przyszła się zaszczepić dzień wcześniej. Szybko i sprawnie. Wątpliwości etyczne czy do kogoś dzwoniono? Czy nie pominięto następnego pacjenta z kolejki by zaszczepić najlepszą koleżankę? Wystarczy porozmawiać z młodymi i ambitnymi osobami stojącymi za takimi markami jak np. Telemedi.co, by dowiedzieć się jak stworzyć system umożliwiający sprawne "dzwonienie" do pacjentów lub wysyłanie im powiadomień by zawsze pozostał dowód o próbie połączenia etc.
Chcieć znaczy móc w tym przypadku. Nie iść po najprostszej linii oporu. Gdyby jednak Polska przygotowywała się do szczepień od lata a nie od grudnia to byłby to możliwy do zrealizowania scenariusz.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl