Autor : Aleksandra Mroczek
2020-09-11 10:52
Cały świat obecnie zmaga się z koronawirusem, jednak to choroby cywilizacyjne, nie bez powodu, nazywane są epidemią XXI wieku. Jak z nimi skutecznie walczyć? Na to pytanie próbowali znaleźć odpowiedź eksperci zaproszeni do dyskusji zatytułowanej: "Epidemia XXI w. - choroby zakaźne czy choroby cywilizacyjne?". Panel obył się w ramach tegorocznego Forum Ochrony Zdrowia, którego partnerem medialnym był portal CowZdrowiu.pl.
Wprowadzając w tematykę panelu prof. dr hab. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych w CSK MSWiA, wskazał, że choroby cywilizacyjne rozprzestrzeniają się globalnie, są niezakaźne, a mimo to prowadzą do niepełnosprawności i w ponad 80 proc. doprowadzają do przedwczesnych zgonów.
Krótko o statystykach
Światowe statystyki mówią o 7,2 mln zgonów notowanych wśród palaczy tytoniu rocznie, podczas gdy z powodu infekcji umiera w tym samym czasie 1,6 mln ludzi. Andrzej Fal zwrócił również uwagę, że przez 6 miesięcy z powodu pandemii zmarło 870 tys. osób, w tym samym czasie z powodu chorób przewlekłych bilans zgonów przekroczył 30,5 mln. Ponadto, co roku na świecie stwierdza się do 30 istotnych ognisk chorób zakaźnych, które przy braku szybkiej reakcji mogłyby doprowadzić do wybuchu epidemii. W tym samym czasie zgłoszeń potencjalnych ognisk wpływa nawet kilkaset dziennie. – Kluczowy w takiej sytuacji jest czas, reakcja do 10 dni jest reakcją zapobiegającą rozprzestrzenianiu się, powyżej 10 dni możemy już tylko ograniczać straty – dodał Andrzej Fal i dodał. – Reasumując, potężna grupa chorób niezakaźnych powoduje potężną śmiertelność, szczególnie w krajach zamożniejszych. Z drugiej strony mamy absolutnie nieprzewidywalną, na dziś o dużo niższej śmiertelności, grupę chorób zakaźnych. Klimat się ociepla, pandemie będą częstsze. Jak się na to przygotować? - pytał uczestników dyskusji.
Edukacja najmłodszych
Prof. dr hab. n. med. Adam Witkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego i kierownik Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego, przekonywał słuchaczy, że prewencja jest kluczowa. – Musimy promować zachowania prozdrowotne już u dzieci. Jeśli będziemy mieć dzieci, które są otyłe, bo się obżerają cukrem, piją słodzone napoje, nie ruszają się, to one będą cierpiały na otyłość, cukrzycę, nadciśnienie i niczego nie osiągniemy, będziemy musieli ich leczyć jako chorych dorosłych, a zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć. Najtańszym sposobem leczenia chorób jest zapobieganie im- wskazał.
Czy Polacy się badają?
Justyna Marynowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, przyznając rację swojemu przedmówcy podkreśliła istotną role prewencji. - Moda na medycynę prewencyjną jest mała, to medycyna naprawcza jest bardzo popularna, potrzebujemy głębokiej reformy odwracającej piramidę. Zazwyczaj przeprowadzamy badania interwencyjne w przypadku infekcji, złego samopoczucia, omdlenia, symptomów, które przeszkadza w życiu codziennym – powiedziała i wyraziła nadzieję na utworzenie trendu systematycznego przeprowadzania badań laboratoryjnych w naszym społeczeństwie - podkreśliła Justyna Marynowska. Wyjaśniła także, że rynek badań komercyjnych jest w Polsce stosunkowo duży, a pacjenci przeznaczają na ten cel około 3 mld zł rocznie. - Morfologia wykonywana raz do roku pomaga wykryć nowotwory krwi, z kolei białaczki wyłapywane są przy okazji badań infekcyjnych czy medycyny pracy. Nie każdy pracodawca ma podpisaną umowę w ramach komercyjnych ubezpieczeń, mam nadzieję, że bilans 40-latka będzie rozwijał dobre efekty – liczy wiceprezes i dodaje - W moim odczuciu licytacja nie ma sensu. Na choroby zakaźne ludzie umierają szybciej, po pierwszych badaniach na pacjentach COVIDowych wiemy, jak duże spustoszenie sieje ta choroba.
Zdaniem Artura Zaczyńskiego, zastępcy dyrektora ds. medycznych w Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie, medycyna prewencyjna to jedno, ale należy również pamiętać o medycynie predykcyjnej. - To ona pozwala nam przewidywać zdrowie publiczne na szeroką skalę zanim infekcje się jeszcze pojawią, ta gałąź w Polsce często jest pomijana - ocenił ekspert.
Epidemia strachu, czyli mniej procedur, zaległości i gorsze rokowania
Profesor Adam Witkowski zwrócił równiez uwagę na medialny szum i ogólną panikę, która szła w parze z COVIDem. - Epidemii koronawirusa towarzyszyła epidemia strachu - wskazał. W związku z panującymi nastojami i strachem przed wizytami lekarskimi powstała kampania pod hasłem „Nie zostań w domu z zawałem”.
- To sytuacja groźna dla zdrowia i życia chorych. Jeżeli chodzi o kardiochirurgię, to tutaj spadki były rzędu 70 proc. U wielu chorych można te procedury odłożyć, jeśli pacjenci charakteryzują się stabilnym przebiegiem przewlekłej choroby, są skutecznie leczeni farmakologicznie, ale nie można tego odkładać w nieskończoność, oni w końcu wrócą jako chorzy niestabilni- ocenił Adam Witkowski. Profesor zaznaczył także, że wprowadzenie takich rozwiązań jak e-recepta i e-wizyta jest bardzo przydatne jednak „ucieszył” się także, że minął czas ścisłego lockdownu i chorych przybywa.
- Staramy się nadrabiać te straty, ale ponieważ urosły kolejki, a ryczałty się nie zmieniły, to może być pewien kłopot. Nie wszystkie szpitale pracują już teraz na sto procent, jest o wiele lepiej niż w okresie ścisłego lockdownu, ale jest to około 70 proc tego, co było w styczniu. Są przykłady pacjentów, którzy zmarli czekając w kolejkach – ubolewa Witkowski.
Justyna Marynowska dodała, że w sektorze badań laboratoryjnych zaobserwowano spadek wykonywanych świadczeń o około 60 proc. Przypomnijmy, że badania nie są rejestrowane i sprawozdawane do NFZ. Dane, które podawała ustalono na podstawie sprzedaży odczynników laboratoryjnych do poszczególnych typów badań. - Statystycznie w Polsce co roku u jednego pacjenta wykonuje się około czterech badań, w UE ten wskaźnik wynosi między 10 a 12 – alarmuje Marynowska.
"Dodiagnozowani" jak Polacy
- Rynek i bieżące potrzeby pacjentów regulują poziom przygotowania. Wyznacznikiem poprawy zdrowia, który możemy zauważyć, to będzie to, że my w końcu będziemy dodiagnozowani. Problemem polskiego społeczeństwa jest niedodiagnozowanie w wielu chorobach. Bez wyniku dodatniego lub ujemnego nie wiadomo co robić z pacjentem podejrzanym o koronawirusa, są zupełnie inne procedury. W momencie jesiennej fali oprócz diagnozy COVIDu będziemy diagnozować grypę, mononukleozę, RSV – przewiduje Justyna Marynowska.
Natomiast Artur Zaczyński przestrzegł. - Wskaźniki epidemiczne za chwilę wzrosną, musimy się nastawić na pandemię trwająca 2 lata, światowe pandemie trwają dłużej- wskazał ekspert.
Tajemnice powikłań COVIDu
W trakcie dyskusji rozmawiano również o tym, jak wygląda życie pacjentów po koronawirusie. Wstępne badania nie wyglądają optymistycznie – u części ozdrowieńców (8 do 10 tygodni po chorobie) zauważono zmiany włókniste, które pojawiły się dopiero po zakażeniu.
Adam Witkowski przeanalizował zagadnienie z puntu widzenia kardiologa. Przekazał, że wirus wnika do komórek sercowych, co na początku powodowało obawę, że często używane leki na choroby sercowe będą mogły pogorszyć rokowania chorych.
- Okazało się, że mechanizm jest inny. Koronawirus może dochodzić do stanu zapalnego, który się kończy na ogół włóknieniem, co z kolei może prowadzić do niewydolności serca. Wirus powoduje zmiany w mechanizmach krzepnięcia krwi, co pośrednio może doprowadzić do częstszych udarów mózgu. Ostateczna ocena konsekwencji COVID-19 wymaga jeszcze czasu – skwitował profesor.
Artur Zaczyński zwrócił uwagę na jeszcze jeden niepokojący trend w polskiej ochronie zdrowia. - Jesteśmy jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym z roku na rok wzrasta wykorzystanie tzw. łózek ostrych. To odwrotny trend niż ten obserwowanych w innych krajach, które starają się przenieść procedury do ambulatorium lub podstawowej opieki zdrowotnej – wskazał Zaczyński.
- Mamy w XXI wieku co najmniej dwie epidemie, czyli epidemię chorób ostrych infekcyjnych i chorób przewlekłych nieinfekcyjnych. Te dwie grupy chorób będą się na siebie nakładały. Dobre jest to, że uczymy się w sposób skuteczny na własnych błędach. Miejmy nadzieje, że zasoby łóżkowe i laboratoryjne są gotowe na jesienne skrzyżowanie dwóch podstawowych czynników infekcyjnych- grypy i koronawirusa. Ekonomicznie niewątpliwie lepiej byłoby, gdybyśmy zmądrzeli jako społeczeństwo: rzucenie palenia, rezygnacja z alkoholu, aktywność fizyczna, zdrowy tryb życia, higiena. Takie wzory postaw powinny wiedzieć nasze dzieci- ocenił Andrzej Fal.
Czytaj więcej:
E-zdrowie: mamy postęp, ale wciąż na poziomie bardzo podstawowym
COVID19 stał się wymówką dla źle funkcjonującej ochrony zdrowia
Znamy szczegóły jesiennej strategii walki z pandemią
Koronawirus – czy bagatelizują zagrożenie we wrocławskim pogotowiu?
Prof. T. Orłowski - mniej pacjentów z wczesnym wykryciem raka płuca