Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-07-15 21:19
- Po wybuchu pandemii park na Woli, przy którym mieszkam, stał się smutniejszy od cmentarza. Mam nadzieję, że mamy to już za sobą i taka sytuacja nigdy się już nie powtórzy. Do parku powrócili już ludzie, przychodzą matki z dziećmi, jest piękna pogoda i znowu zaczynamy żyć zdrowo - stwierdził prezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala podczas dzisiejszego (15 lipca) webinaru zatytułowanego "Skutki ograniczenia aktywności fizycznej w czasie COVID-19", który został zorganizowany pod patronatem portalu Co w Zdrowiu.
Przed wybuchem pandemii w wielu miejscach można było spotkać setki, a nawet tysiące osób jeżdżących na rowerach, rolkach, uczestniczących w różnych rozgrywkach sportowych. COVID-19 doprowadził do zamknięcia basenów, boisk, obiektów sportowych. W jeden dzień ludzie zostali zamknięci w domach.
- Na początku, kiedy podejmowane były decyzje o wprowadzaniu ograniczeń, mieliśmy wiele niewiadomych. Eksperci z innych krajów europejskich, głównie południowych, przekonywali do konieczności ograniczenia aktywności społecznej. Mimo wielu negatywnych efektów, to ograniczenie przyniosło jednak skutek - epidemia jest w naszym kraju na stabilnym poziomie. Ludzie przekonali się do noszenia maseczek - to dobra forma ochrony przed zakażeniem, którą będziemy rekomendowali również przy wzroście liczby zakażeń - powiedział dr hab. n. o zdr. Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - PZH.
Igrzyska Olimpijskie w Tokio (może) odbędą się za rok
Pandemia odcisnęła swoje piętno na światowym sporcie, o czym mówił Andrzej Kraśnicki, prezes Polskiego komitetu Olimpijskiego. To przez nią na przyszły rok trzeba było przełożyć termin Igrzysk Olimpijskich w Tokio. - Wskutek przesunięcia ich o rok organizatorzy stracili 6 mld dolarów, ale gdyby nie przesunęli ich terminu, straciliby 68-72 mld dolarów - poinformował. Ale czy olimpiada dojdzie w przyszłym roku do skutku, to się jeszcze okaże. Bo pandemia jeszcze się nie skończyła, a na jesień zapowiadana jest druga fala zachorowań na COVID-19.
- Zakładamy, że igrzyska się odbędą, przygotowują się do nich setki tysięcy sportowców. Już samo przesuniecie terminu to dla nich ogromna tragedia. Jesteśmy też przygotowani na zmianę formuły oglądania sportu - powiedział Andrzej Kraśnicki.
Cały sport unieruchomiony w jeden dzień
W opinii dr. n. med. Jarosława Krzywańskiego, kierownika Centrum Medycyny Klinicznej i Doświadczalnej Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, mazowieckiego konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie medycyny sportowej, sportowcy amatorzy, którzy stanowią ok. 30 proc. naszego społeczeństwa, zostali pozbawieni możliwości uprawiania aktywności fizycznej, która nie tylko wpływała korzystnie na ich samopoczucie i kondycję, ale decydowała o stylu ich życia. Pandemia i związane z nią obostrzenia pogorszyły jakość ich życia. Jednak najbardziej ucierpiała z jej powodu ta część Polaków, dla której aktywność fizyczna jest elementem profilaktyki wtórnej. Chodzi m.in. o pacjentów kardiologicznych, którzy z dnia na dzień zostali pozbawieni możliwości uczestniczenia w rehabilitacji kardiologicznej.
- 11 marca WHO ogłosiła stan światowej pandemii, a 14 marca minister sportu zamknął wszystkie baseny, boiska i inne obiekty sportowe. Pierwszy ośrodek, w Spale, otwarto 8 maja. Dla pływaków to była najdłuższa w powojennej historii przerwa w uprawianiu ich dyscypliny sportowej. O ile inni sportowcy mogli ćwiczyć w domach, to pływacy nie, bo nie mają w domu basenu - zauważył dr Krzywański.
Dodał, że lekarze i fizjolodzy musieli sobie z kolei przypomnieć, co oznacza zjawisko retreningu, czyli roztrenowania. Musieli sięgnąć do książek i odświeżyć sobie wiedzę na temat zmian fizjologicznych zachodzących w organizmie sportowca, który ma 8 tygodni przerwy w treningu.
- Większość naszych podopiecznych przeszła lub przejdzie infekcje covidową bezobjawowo. W Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej badamy, ilu sportowców miało kontakt z wirusem. Okazuje się, że poniżej 5 proc. - stwierdził Jarosław Krzywański.
Nie należy lekceważyć e-sportu
Moderująca spotkanie Anna Rulkiewicz, wiceprezydent Pracodawców RP i prezes Grupy LUX MED, zapytała uczestniczących w webinarze ekspertów, czy e-sport zastąpi ich zdaniem sport tradycyjny. Prezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala uważa, że byłoby lepiej, gdyby całe rzeszy ludzi zajmujących się "sportem komputerowym" zajęło się realną aktywnością ruchową, a e-sport był jedynie dodatkiem. W opinii prezes PKOl Andrzeja Kraśnickiego e-sport nigdy nie zastąpi sportu tradycyjnego, ale nie należy go bagatelizować, ponieważ jest w niego zaangażowane 40 proc. młodych ludzi. - Dlatego musimy przejść z poziomu kontestacji do stworzenia bezpiecznych warunków tego współzawodnictwa. W e-sporcie nie może być brutalności, gier i zabaw mających na celu zabijanie ludzi. Musi być fair play, przestrzegać reguł i wartości sportu klasycznego. Tylko wtedy będzie można przyłączyć go do rodziny sportowej - podsumował.
Grzegorz Juszczyk również jest przekonany, że e-sport nie zastąpi sportu tradycyjnego. - Nie możemy tego zjawiska lekceważyć, jednak na razie jest traktowane jako zagrożenie. WHO dodała do listy chorób uzależnienie od gier komputerowych - przypomniał. Najlepszym rozwiązaniem według niego byłoby stworzenie platformy łączącej obie formy aktywności fizycznej. A zwolennicy gier komputerowych powinni dzielić swój czas na relaks przed komputerem i prawdziwą aktywność fizyczną.