Autor : Magdalena Kopystyńska
2022-09-17 14:35
1,5 mln osób w Polsce cierpi na depresję. Z czego, jak szacują specjaliści, ok. 1/3 na jej lekooporną postać. Uczestnicy Forum Ekonomicznego w Karpaczu zastanawiali się, jak temu można zaradzić. Pacjenci z tą postacią choroby aż siedmiokrotnie częściej podejmują próby samobójcze niż ci z innymi zaburzeniami depresyjnymi. Co trzeba zmienić, by ta część pacjentów nie czuła, że ich choroby nie da się wyleczyć? Na nasze pytania odpowiada prof. dr hab. n. med. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Konsultant Krajowy w dziedzinie psychiatrii.
Średnio połowa pacjentów z depresją się nie leczy lub jest leczona w sposób niewłaściwy. Niewłaściwa terapia wiąże się m.in. z tym, że osoby te są także leczone na inne choroby, przez co dobór terapii staje się dużo trudniejszy.
Jak mówi nam prof. Gałecki, problem depresji lekoopornej dotyczy przynajmniej 25 proc. pacjentów z depresją. - Mówimy o depresji lekoopornej wówczas, gdy nie działają dwa schematy leczenia leków, które są prawidłowo dobrane i odpowiednio długo stosowane – tłumaczy nasz rozmówca. Mówi, że obecnie tę chorobę można leczyć nową substancją. - Pojawił się na rynku lek dla pacjentów z depresją lekooporną. Substancją czynną jest esketamina, którą dodajemy do podstawowego leczenia przeciwdepresyjnego. Pewnym ograniczeniem w stosowaniu tego leczenia jest cena. Środowisko oczekuje, by była jakaś forma refundacji tej substancji czynnej – powiedział prof. Gałecki.
Ekspert stwierdził, że około połowa pacjentów z depresją nie jest w ogóle zdiagnozowana, z czego od 25 do 30 proc. to pacjenci właśnie z lekooporną formą tej choroby. - Rozpowszechnienie zaburzeń psychicznych w wielu krajach zależy od dostępności opieki psychiatrycznej, nowoczesnej farmakoterapii, ale też od stygmatyzacji danej jednostki chorobowej. Mieliśmy z tym do czynienia np. w przypadku chorób onkologicznych i przełamaliśmy to tabu – komentuje. Jego zdaniem, w wielu krajach, w tym europejskich, liczba zaburzeń psychicznych, także depresyjnych jest niedoszacowana. - Chodzi głównie o stygmatyzację tych zaburzeń, zwłaszcza tych dotyczących depresji.
- Wydaje się, że jest spora szansa, bo właśnie w Ministerstwie Zdrowia toczą się prace, które mają doprowadzić do pewnego sposobu refundacji substancji, które są przeznaczone do leczenia depresji lekoopornej – powiedział prof. Gałecki.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że liczba chorych na depresję będzie stale rosła. WHO podaje, że depresja jest czwartą najpoważniejszą chorobą na świecie i jedną z głównych przyczyn samobójstw. Eksperci przewidują, że do 2030 roku stanie się także pierwszą najczęściej diagnozowaną jednostką chorobową na świecie.
Obejrzyj rozmowę:
Więcej na ten temat:
magdalena.kopystynska@cowzdrowiu.pl