Autor : Magdalena Kopystyńska
2022-09-15 16:54
Zaburzenia depresyjne dotykają około 40 mln ludzi w Europie. Szacuje się, że połowa z nich nie jest leczona lub leczona jest niewłaściwie. Skutkuje to pogorszeniem się stanu zdrowia psychicznego. W Polsce około 1,5 mln osób choruje na depresję. 1/3 z nich dotyka jej lekooporna postać. To oznacza, że zaoordynowane terapie nie przynoszą rezultatów. Czy jednak ci pacjenci muszą borykać się z depresją do końca swojego życia? – Nie – odpowiada prof. dr hab. n. med. Agata Szulc, kierownik Kliniki Psychiatrycznej Wydziału Nauk o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Pacjenci z lekooporną formą depresji 7 razy częściej podejmują próby samobójcze niż inni cierpiący na tę chorobę. O wiele częściej i na dłużej trafiają do szpitali. Niełatwo jest depresję lekooporną zdiagnozować. To proces długotrwały i powodujący u pacjentów swego rodzaju zniecierpliwienie.
Lekarze definiują ją przez pryzmat liczby nieudanych prób podejmowanych terapii. – To oznacza, że dwie kolejne próby leczenia w odpowiedniej dawce i odpowiednim czasie nie skutkują – wyjaśnia prof. Szulc. - Nie ordynuje się trzeciej, czwartej i piątej terapii, bo wiadomo, że one nie skutkują, a wręcz mogą pogorszyć stan pacjenta. Kolejne próby wdrażania innej terapii powodują, że ta lekooporność narasta – dodaje. Kolejne próby terapeutyczne powodują zmiany receptorowe. Leki działają na receptory, ale nie powoduje to poprawy stanu klinicznego pacjenta. - Mówiąc w uproszczeniu, te receptory tracą swoje umiejętności działania, więc następne terapie nie będą odnosić zamierzonego skutku – wyjaśnia klinicystka.
Prof. Szulc mówi o przełomie w psychiatrii, który wiąże się z leczeniem tej postaci depresji. - Chodzi o esketaminę, a wcześniej ketaminę. Esketamina jest formą leków przyjmowanych donosowo za pomocą inhalatora. To nowa technologia, inne oddziaływanie na receptory niż tylko pobudzanie wytwarzania serotoniny. Działa na układ glutaminergiczny, bardzo istotny, jeśli chodzi o zaburzenia psychiczne i mózgu. Esketamina działa szybko i ten efekt długo się utrzymuje. Nie trzeba więc czekać na rezultaty kolejnych terapii, a te trwają 4, 6 czy 8 tygodni. - Nie trzeba czekać, tylko do tej terapii, którą już stosujemy, dokładamy ten element. Efekt jest taki, ze ona pacjenta dość szybko z tego „dołka” wybija – wyjaśnia.
- I to jest coś nowego w psychiatrii, bo do tej pory to wszystko był czas, czas, czas i cierpliwość nas lekarzy, ale przede wszystkim pacjentów, którzy w tym momencie cierpieli – dodaje. Pacjenci ze swoim bólem nie chcą czekać, czują się zniecierpliwieni, przestają ufać lekarzowi, tracą nadzieję na poprawę swojego zdrowia. - Badania kliniczne i nasze doświadczenie pokazują, że ta terapia może być skuteczna. Nie u wszystkich pacjentów oczywiście. Jednak dla pewnej grupy może być to duży przełom – stwierdza klinicystka.
Specjalistka mówi, że wszystko zależy od decyzji Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. - Ogólna refundacja raczej nie wchodzi w grę niestety. Potrzebne jest wypracowanie procedur. Chodzi o ustalenie konkretnej grupy pacjentów, do których ta terapia miałaby trafiać. Dyskusje się toczą. Lepsze to, niż nic – komentuje prof. Szulc. W krajach zachodniej Europy ta terapia jest szerzej stosowana. - Esketamina nie jest refundowana w 100 proc., ale dla pewnych grup pacjentów jest dostępna. U nas jeszcze musimy poczekać – dodaje.
W tym przypadku nasza rozmówczyni podkreśla, że potrzebne jest nie tylko leczenie farmakologiczne.
- Leczenie depresji lekoopornej to jest także psychoterapia, terapia rodzinna czy rehabilitacja. Staramy się to naszym pacjentom zapewnić. Najgorzej, gdy pacjent czuje się bardzo źle. (…) Nie wychodzi z domu. Wtedy nie jest w stanie skorzystać z pomocy psychoterapeuty, bo musi wstać i wyjść, albo połączyć się przynajmniej zdalnie z terapeutą. Musi więc wykonać jakiś wysiłek – mówi prof. Szulc. Podkreśla, że ten aspekt także należy uwzględnić w procesie terapeutycznym i opieka nad pacjentem powinna być spójna i skoordynowana.
magdalena.kopystynska@cowzdrowiu.pl