Autor : Anna Rokicińska
2020-11-23 15:38
Według autora bazy danych dotyczących zakażeń koronawirusem i osoby, która jako pierwsza policzyła lukę w danych pomiędzy powiatowymi stacjami sanitarno-epidemiologicznymi, a tym co podało Ministerstwo Zdrowia, w sprawie tych rozbieżności w danych wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Główny Inspektorat Sanitarny przyznał dziś po raz pierwszy, że ta luka wynosi 22 tys.
Podczas dzisiejszej konferencji Głównego Inspektora Sanitarnego dowiedzieliśmy się, że w skali kraju luka wynosi 22 tys. Z czego około 11 tys. dotyczy Mazowsza. Ma to być spowodowane pewnymi opóźnieniami w raportowaniu danych, kilkoma systemami, do których dane były raportowane, przeciążeniem sanepidu oraz tym, ze dane były wprowadzane ręcznie. Od jutra ma się to zmienić. Wszystkie dane mają być dostępne w jednym portalu, a dane z laboratoriów mają trafiać do MZ nie później niż w ciągu 48 godzin.
Więcej pytań niż odpowiedzi
Według Michała Rogalskiego, który lukę policzył w województwach mazowieckim i śląskim, GIS nie do końca wyjaśnił całą sprawę. - Wydaje mi się, że moja potrzeba informacyjna nie została zaspokojona. Po tej konferencji pojawiło się jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Okazało się, że rozbieżności są jeszcze większe niż ja podawałem. Dowiedzieliśmy się, ze będą one tak po prostu dopisywane. Nie wiemy jednak, w jakich dniach ta liczba przypadków została zaniżona. - powiedział nam Rogalski. Według niego różnego rodzaju rozbieżności pomiędzy danym z powiatowych stacji, a tych wojewódzkich pojawiały się od początku pandemii. - To jednak nie były jakieś duże różnice. Chodziło o kilka przypadków. Jednak od 4 listopada różnica w województwie mazowieckim wynosiła już 2 tys. Zapaliła nam się wiec lampka. Zaczęliśmy najpierw sprawdzać, czy po drodze nie zdarzyły nam się jakieś nieprawidłowości. Okazało się, że są to prawidłowe dane – mówi Rogalski. Tłumaczy, że codziennie od 4 listopada o 1 tys. lub 2 tys. przypadków ta różnica się zwiększała. 11 i 12 listopada sięgała już 11 tys., a w następnych dniach do 14 tys. tylko w samym województwie mazowieckim. Podobnie działo się w województwie śląskim. Tu różnice zaczynają się do 6 listopada około 11 listopada sięgały już 4,5 tys. - Z innych województw danych nie mieliśmy, ponieważ nie mieliśmy dostępu do danych z powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Mogło więc dojść do rozbieżności także w kilku innych województwach– ocenia odkrywca luki. - Dodam, że w tych dniach byliśmy u progu lockdownu – stwierdza.
Kto jest uprawniony do analizowani danych
Wiceszefowa GIS Izabela Kucharska stwierdziła dziś na konferencji, że czasem te dane są interpretowane przez „osoby które są metodycznie, metodologiczne niegotowe do ich interpretowania”. Rogalski uważa, że właściwie każdy jest uprawniony w jakimś stopniu, by te dane analizować. - Wydaje mi się, że to jest nawet swego rodzaju obowiązek obywatela, żeby weryfikować działania rządu czy ministerstwa. Mówienie, że ktoś tego nie może robić, bo akurat wytknął błąd nawet mnie trochę śmieszy – komentuje.
Czy on sam zna odpowiedź na pytanie skąd te rozbieżności?
Rogalski przyznaje, że nie wie. - Uzasadnienie jest takie, że dane były z różnych źródeł. Mimo tego, że te różne źródła podają, ze zbieranie danych polega na systemie informatycznym, a nie na ręcznym wpisywaniu - komentuje. - Nie usłyszałem dziś ze strony GIS wyczerpującej odpowiedzi. Wydaje mi się, ze z tych nieprawidłowości zaraz wynikną kolejne – dodaje. Według Rogalskiego jest jeden plus tej całej sytuacji. - Będziemy mieli w końcu po 9 miesiącach rządową stronę internetową poświęconą danym powiatowym. To może zniwelować nieprawidłowości – stwierdza. - Chciałoby się powiedzieć, no rychło w czas. Jest tu jeszcze dużo do zrobienia i nie wydaję mi się bym w najbliższym czasie stracił z tego powodu zajęcie – kwituje.
Polecamy także:
15 tys. nowych zakażeń, zmarło 156 osób
Porozumienie Zielonogórskie – pacjenci bronią się przed
AstraZeneca o wynikach badań nad szczepionka przeciwko COVID-19