Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-07-22 16:23
Choć często uznawana jest za zwykłą fanaberię i wymówkę, migrena jest tak naprawdę bardzo poważną chorobą neurologiczną. Jej ataki występują przez co najmniej 15 dni w miesiącu i ok. 184 dni w roku, wykluczając pacjenta z normalnego życia, uniemożliwiając mu funkcjonowanie społeczne, rodzinne czy zawodowe.
Ciągłe życie w bólu sprawia, że pacjenci są dużo bardziej narażeni na depresję, która niezauważona i nieleczona, może być bardzo tragiczna w skutkach. Im większa liczba dni z migrenowym bólem głowy, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia depresji. Aż 11% pacjentów z migreną przewlekłą cierpi na depresję.
Jak odróżnić migrenę od innych bólów głowy?
Migrena jest poważnym schorzeniem neurologicznym charakteryzującym się nawracającymi atakami, któremu oprócz bólu głowy towarzyszy szereg innych objawów, m.in. nudności, wymioty, nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne, takie jak światło, dźwięki, zapachy. U wielu osób pojawiają się objawy aury migrenowej, zaburzenia widzenia, czy połowicze drętwienia, a nawet zaburzenia mowy.
Migrena dotyczy głównie ludzi młodych w wieku produkcyjnym, częściej kobiet aktywnych zawodowo. Każdemu, kto jej doświadcza, przekreśla szanse na normalne funkcjonowanie społeczne i zawodowe. Dotyczy to zwłaszcza migreny przewlekłej, która w ogromnym stopniu wyklucza pacjenta z życia i odbiera jego sens.
- Migrenie często towarzyszą inne choroby przewlekłe, takie jak zaburzenia lękowe, depresyjne, bezsenność, otyłość, nadciśnienie tętnicze. Bardzo groźna, a często niezauważona i bagatelizowana depresja występuje aż u 11% pacjentów z migreną przewlekłą. Osoby cierpiące z powodu migreny przewlekłej są niemal sześciokrotnie bardziej narażone na rozwój depresji, a prawdopodobieństwo zwiększa się wraz ze wzrostem liczby dni z migrenowym bólem głowy w miesiącu. Pacjenci tacy miewają nawet myśli samobójcze i niekiedy podejmują próby samobójcze. Czekają na skuteczną terapię, która pomoże walczyć ze stanami depresyjnymi. Nie można zwyczajnie funkcjonować i być szczęśliwym, czując ciągły ból przez prawie 200 dni w roku! – podkreśla dr n. med. Maria Magdalena Wysocka-Bąkowska, specjalista neurolog, migrenolog, prezes Fundacji Życie z Migreną.
Samotni, sfrustrowani i cierpiący
Znikoma świadomość społeczna na temat migreny przewlekłej, mity i stereotypy, które wokół niej powstały, powodują, że jest ona bagatelizowana, a pacjenci spotykają się na co dzień z nieufnością i brakiem zrozumienia ze strony otoczenia, lekarzy, przyjaciół, a nawet najbliższych im osób, co jeszcze bardziej nasila w nich poczucie wykluczenia i sprawia, że czują się w swojej chorobie osamotnieni.
- Migrena potrafi w 100 proc. wykluczyć pacjenta z życia społecznego, zawodowego i rodzinnego nawet na kilkanaście dni w miesiącu. Na dodatek bagatelizowanie tego problemu przez społeczeństwo sprawia, że czujemy się niemal winni temu, że ból tak bardzo nas ogranicza. Żyjemy w ciągłym strachu przed kolejnym atakiem, którego wystąpienie nie zawsze można przewidzieć. Samotni, sfrustrowani życiem w ciągłym bólu i nim zmęczeni popadamy w depresję – mówi Izabela Kowalczyk, inicjatorka akcji "Migrena to nie ściema", która od ponad 15 lat zmaga się z migreną.
Co ważne, depresja może być również czynnikiem ryzyka przejścia migreny epizodycznej w postać przewlekłą.
Nie wolno bagatelizować migreny!
- Ataki migrenowe mogą być wywołane wieloma różnymi czynnikami. Do najczęściej wymienianych zalicza się: stres, emocje - zarówno te pozytywne, jak i negatywne, nadwrażliwość na niektóre pokarmy i substancje chemiczne czy farmakologiczne, intensywny wysiłek fizyczny lub intelektualny, zmiany ciśnienia atmosferycznego, nieregularny rytm dobowy, brak czy nadmiar snu, u kobiet zmiany hormonalne w okresie dojrzewania i okołomiesiączkowe. Zwykle jest to kombinacja kilku czynników. Dochodzi do tego jeszcze lęk przed bólem i niepełnosprawnością, poczucie winy wobec najbliższych i współpracowników, poczucie niezrozumienia wywoływane właśnie traktowaniem migreny jako zwykłego bólu głowy lub fanaberii - zaznacza dr n.med. Magdalena Boczarska-Jedynak, neurolog i lekarz specjalizujący się w leczeniu bólu z Instytutu Zdrowia w Oświęcimiu. – Często okazuje się, że pacjenci z migreną przewlekłą wymagają opieki nie tylko neurologa. Wszystkie choroby towarzyszące wymagają konsultacji z konkretnym specjalistą. Jednak jedną z najbardziej pomijanych, a groźnych dla zdrowia i życia pacjentów jest depresja. Dlatego po pierwsze, musimy zarówno my, lekarze, jak i sami pacjenci i ich otoczenie, zwracać uwagę na wystąpienie objawów depresji i szybką reakcję. Po drugie, musimy w końcu zapewnić tym pacjentom skuteczną terapię, która pozwoli zmniejszyć liczbę ataków, w efekcie ograniczając liczbę dni wypełnionych bólem, które są głównym powodem występowania stanów depresyjnych – dodaje.
Pacjenci z migreną, u których współwystępuje depresja, doświadczają nie tylko bólu głowy związanego z napadem migreny, ale również problemów psychospołecznych, takich jak trudności emocjonalne, zmniejszona witalność, ból, trudności w pracy, gorsze zdrowie psychiczne i fizyczne oraz problemy natury międzyludzkiej wywołane chorobą.
Potrzebne jest skuteczne leczenie profilaktyczne
W przypadku migreników zwykłe leki przeciwbólowe nie sprawdzają się. Potrzebne jest wdrożenie terapii profilaktycznej, której zadaniem jest możliwie największe ograniczenie ataków migreny. Leczenie zarówno migreny, jak i towarzyszącej jej depresji stanowi wyzwanie. Nie wszystkie leki przeciwdepresyjne są skuteczne w leczeniu migreny. Depresja występuje częściej, tj. u około 20% pacjentów, którzy przechodzili wcześniejsze nieskuteczne próby leczenia profilaktycznego w porównaniu do 2% pacjentów, którzy go nie przechodzili. Dodatkowo, obecnie stosowane terapie, które przeznaczone są do stosowania w innych chorobach, bardzo często obciążone są licznymi działaniami niepożądanymi lub niską skutecznością. Z tego powodu pacjenci bardzo często z nich rezygnują.
- Obecnie stosowane doustne terapie profilaktyczne opierają się na lekach stosowanych w innych chorobach (leki z grup przeciwpadaczkowych, przeciwdepresyjnych, przeciwnadciśnieniowych), które obarczone są licznymi działaniami niepożądanymi, względną skutecznością oraz słabą tolerancją i adherencją. Niska skuteczność leczenia i długotrwały ból, którego nie sposób uśmierzyć, powodują, że wielu pacjentów nadużywa leków przeciwbólowych – podkreśla prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak, neurolog, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii oraz prodziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Jak podkreśla, przełomowym odkryciem w migrenie było opracowanie terapii lekami, które blokują działanie białka CGRP. - Leczenie to jest wysoce skuteczne i dobrze tolerowane przez pacjentów. Zastosowanie już kilku dawek (w przypadku obecnie dostępnego w Polsce preparatu podawanych raz na miesiąc w postaci iniekcji podskórnej), pozwala w krótkim czasie na uzyskanie stabilizacji choroby i zmniejszenia częstości oraz intensywności ataków migrenowych. To ogromna szansa dla pacjentów z przewlekłą postacią migreny ze współistniejącą depresją, u których dotychczasowe próby leczenia zakończyły się niepowodzeniem. To także możliwość redukcji kosztów bezpośrednich i pośrednich związanych z migreną. Niestety, ta terapia aktualnie jest poza zasięgiem wielu pacjentów. Jej zastosowanie u jednego pacjenta to koszt ok. 20 tys. zł rocznie, a właśnie tyle przeważnie trwa kuracja w celu osiągnięcia remisji – zaznacza prof. Rejdak.