Autor : Anna Rokicińska
2020-09-10 12:41
Zakaziła się Sars-CoV-2 przez kontakt z bardzo bliską osobą. Chorowała cztery tygodnie w domu. Henryka Szczepanowska, wolontariusza Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Piszkowicach opowiada jak przetrwała chorobę. Że zdrowieje poznała po kocie i psie. Wciąż nie ma takiego węchu, jak przed chorobą, mimo, że minął ponad miesiąc.
Jej pierwszą myślą, po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu było to, by nikogo nie zakazić. - Wyrzuciłam chłopa z domu. Poprosiłam, by natychmiast się wyprowadził. Był obrażony, bo chciał się mną opiekować podczas choroby. Udało mi się go przekonać i się wyprowadził – opowiada nam Szczepanowska. Uznała, że mąż nie może się od niej zakazić. Jest seniorem i miał negatywny wynik testu. - Ten ujemny wynik u niego się utrzymał.
Została sama
Przyznaje, że chorobę przeszła sama ale miała wsparcie przyjaciół. - Miałam wysoką gorączkę powyżej 39 stopni. Nie mogłam wstać z łóżka. Miałam koszmarnie „odjechane” sny. Śniły mi się niewyobrażalne kolory, kształty, formy, których w naturze najzwyczajniej w świecie nie ma – mówi – Pamiętam wodę, która płynęła odwrotnie w kolorze pomarańczowo-różowym. Ptaki, które się unosiły nad wielowymiarowymi przestrzeniami. Absolutnie bajeczne i „odjechane” sny – dodaje. Tak było u niej przez dwie doby. - Potem zaczęło mi odpuszczać – relacjonuje.
Tydzień na herbacie
Przyznaje, że w pierwszym tygodniu choroby nie martwiła się o zaopatrzenie lodówki. - Przez pierwszy tydzień w ogóle nie chcesz jeść. Jest za to niewyobrażalne uczucie pragnienia. Głównie wiec żywiłam się wystudzoną herbatą z plasterkiem cytryny – powiedziała Szczepanowska. - W drugim tygodniu zaczęłam powoli przeszukiwać lodówkę. Wtedy pomogli mi moi znajomi i przyjaciele. Zrobili zakupy. Postawili pod drzwiami – opowiada. - Czasami dostawałam słoik zupy i nie wiedziałam nawet od kogo – przyznaje. Zaznacza, że bez przyjaciół i wsparcia bliskiej rodziny byłoby ciężko. - Nie przetrzymasz tego sama. Jesteś skazana na izolację. Musi być ktoś, kto ci wyprowadzi psa i przyniesie lekarstwa, czy wyniesie śmieci – mówi.
Co z tym węchem?
Relacjonuje, że kilka dni po wysokiej temperaturze straciła zupełnie węch, smak i miała upośledzony słuch. - Miałam duży problem ze zrozumieniem rozmów telefonicznych. Czasami słyszałam nie to, co trzeba – opowiada. Przyznaje, że największy problem obecnie ma z węchem, który to zmysł wciąż nie wrócił u niej do formy sprzed choroby. - Zapachy czuję słabo. Smak tak, ale nie tak intensywnie, jak kiedyś. Moja praca niestety polega na węchu i smaku i na tym, jak oceniam pod tym względem produkty, które sprzedaje. Jest to dla mnie duży problem. Jest to duże upośledzenie w wykonywaniu pracy – kwituje.
"Muzyka: bank muzyki Front Music"
Polecamy także:
"13 Onkobieg - Razem po zdrowie!" Nowa formuła, idea ta sama
Dzisiejszy bilans: 506 nowych zakażeń i 12 zgonów z powodu COVID-