Autor : Anna Rokicińska
2021-09-20 13:57
Jutro ma dojść do rozmów Ministerstwa Zdrowia i Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Mimo tragedii, Białe Miasteczko 2.0 funkcjonuje, jednak w zmienionej formule. Jak czują się teraz protestujący? O tym mówi nam Piotr Pisula, Rzecznik Komitetu i przedstawiciel Porozumienia Rezydentów oraz lekarz chirurg.
Przypomnijmy, że w sobotę na terenie miasteczka doszło do tragedii. Samobójstwo popełnił starszy mężczyzna. Miasteczko zmieniło formułę swojej działalności na „cichy dyżur”. Minister zdrowia Adam Niedzielski wystosował na dziś zaproszenie do rozmów. Zaproszenie zostało przyjęte i rozmowy mają odbyć się jutro. Jakie są nastroje wśród protestujących?
Co będzie dalej z białym miasteczkiem?
To pytanie zadaliśmy rzecznikowi Komitetu, Piotrowi Pisuli. Ale najpierw zapytaliśmy o to, jak protestujący się czują po tej tragedii. - Inaczej – odpowiada na Pisula. - To naturalne, że obecnie panuje tu dużo spokojniejsza atmosfera i refleksja. Dlatego ogłosiliśmy „cichy dyżur”. Taki nastrój jest właśnie odpowiedni w tej chwili – stwierdza nasz rozmówca. Zapytaliśmy go także o to czy uczestnicy protestu nie czują się przybici. - Jasne, że tak. Stała się tragedia. Nie tylko nas to przybiło, ale także wiele osób spoza miasteczka ta tragedia poruszyła. Dlatego tu jest tak, jak jest, czyli spokojniej - opisuje lekarz. To rzeczywiście daje się odczuć. Protestujących odwiedza trochę mniej ludzi niż jeszcze w ubiegłym tygodniu. - Wcześniej, gdy mieliśmy program, wykłady, konferencje, panele przychodzili ludzie, którzy byli zainteresowani tym programem. W tej chwili programu nie ma, ale nie jest tak, że ludzie przestali przychodzić. Dostajemy wyrazy wsparcia. Dostajemy jedzenie. Przychodzi dużo osób, które dziękują za to, że jesteśmy. Rozumieją, że jest nam teraz trudno, ale dla nich jest ważne, że tu jesteśmy – powiedział nam Pisula.
W miasteczku co raz trudniejsze stają się warunki. Częściej pada deszcz i jest dość chłodno. Jak to się może przełożyć na to, jak długo białe miasteczko wytrwa? Entuzjazmu protestujących też jakby trochę mniej. - Na razie nie koncentrujemy się na tym, jak długo tu będziemy i jak długo musimy być. Owszem zrobiło się trochę chłodniej, ale pod tym względem jesteśmy zabezpieczeni. Nie ma twardego terminu zakończenia białego miasteczka – tłumaczy nam przedstawiciel Porozumienia Rezydentów i rzecznik Białego Miasteczka 2.0.
Pytanie, które wisi w powietrzu, a które jest bardzo trudne to to czy ta tragedia nie przysłużyła się nieco rządzącym. Na nie nie jest łatwo odpowiedzieć. - To raczej jest pytanie do rządzących – odpowiada nam lekarz. - Chociaż mam wrażenie, że śmierć człowieka, którzy rzekomo w swoim liście napisał o tym, że protest jest polityczny, nie spoczywa chyba na naszych barkach, jeśli chodzi o odpowiedzialność. My mu udzieliliśmy pomocy w najlepszy możliwy sposób, w jaki mogliśmy tutaj na miejscu. Podkreślaliśmy tu wielokrotnie, że walczyliśmy o bezpieczeństwo pacjentów i system ochrony zdrowia. To nie my mówiliśmy o tym, że protest jest polityczny. To nie z naszych ust padały takie słowa – przekonuje Pisula.
Czy cichy protest nie jest przeciwskuteczny?
Białe miasteczko zmieniło koncepcję. Teraz ma formułę „cichego dyżuru”. Nie ma konferencji prasowej i nie tłumaczy się każdego dnia pacjentom tego, dlaczego tak ważny jest protest. Czy to może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego? - W tej chwili ta forma jest odpowiednia. Przypominam, że program miasteczka został zawieszony, a nie zlikwidowany. Jeżeli przyjdzie taki moment i będzie taka potrzeba, to zawsze można z tego zawieszenia zrezygnować i wrócić do pełnej formy - powiedział Pisula. Mówi, że rozmowy o tym, czy miasteczko ma zostać, czy ma być zlikwidowane były bardzo trudne. Trzeba było sobie odpowiedzieć na kilka pytań. - Czy zostajemy? Kto zostaje? Podziwiam tych ludzi, którzy zdecydowali się zostać. Póki co, wygląda na to, że mają siłę. Słychać głosy, że w miasteczku mają pojawić się kolejne osoby. Jest taka potrzeba wsparcia nas. Coś drgnęło w środowisku. Ludzie poczuli, że my tu na miejscu nie powinniśmy być sami i zgłaszają się, że chcieliby przyjechać – stwierdza nasz rozmówca.
Polecamy także:
W. Kraska o trzeciej dawce: W tym tygodniu powiemy dla kogo