Wiele oddziałów dermatologicznych stanowi albo zaplecze dla oddziałów covidowych, albo zostało wprost przekształconych w oddziały opiekujące się pacjentami covidowymi, tym samym opieka nad pacjentami dermatologicznymi stanęła pod znakiem zapytania i ulega dużym opóźnieniom. - Wiem to na przykładzie własnego oddziału, który od początku pandemii najpierw funkcjonował jako oddział covidowy, a później przez długi czas stanowił zaplecze dla oddziału chorób zakaźnych. W tym zakresie mogliśmy tylko i wyłącznie pracować przyjmując pacjentów ambulatoryjnie bądź realizując teleporady - wyjaśnia prof. Owczarek. Opóźnienia diagnostyczne mają bardzo negatywny wpływ zarówno na jakość rozpoznania, jak i na kontrolę pacjentów przewlekle chorych dermatologicznie. Bywa, że są to pacjenci z chorobami nowotworowymi czy ogólnoustrojowymi chorobami zapalnymi, więc wymagają szczególnej opieki.

Ekspert podkreśla, że w przypadku schorzeń dermatologicznych nie można załatwić wszystkiego w ramach teleporad i wizyt ambulatoryjnych. Wiele terapii musi być rozpoczynanych w ramach leczenia szpitalnego, bo sama kontrola przebiegu choroby jest bardzo trudna, a dziś pacjenci mają trudności nawet w dostaniu się do opieki ambulatoryjnej.

Co gorsze, w oddziały covidowe bądź wspomagające walkę z pandemią zostały przekształcone głównie referencyjne ośrodki dermatologiczne, a więc te, które prowadziły dotychczas leczenie pacjentów wymagających najpoważniejszej pomocy.

- Jesteśmy na szczycie czy przed szczytem trzeciej fali, sytuacja jest wyjątkowo trudna. Decyzje wyłączające pewne zakresy działania są, jak rozumiem, podejmowane po przemyśleniu tych wszelkich konsekwencji zdrowotnych - komentuje prof. Owczarek.

Czytaj także:

W. Owczarek: Nie ma jednego badania, które rozpoznaje AZS

Debata o nowotworach skóry: jak im przeciwdziałać? Jak je leczymy?

Prof. J. Narbutt: W dermatologii żeby coś ocenić, trzeba to zobaczyć