Autor : Anna Rokicińska
2020-06-30 15:59
Tylko 3 placówki prowadzą dziś w Polsce terapię zaburzeń preferencji seksualnych, dostępną dla osób objętych nadzorem prewencyjnym, a nie skierowanych przez sądy do ośrodka w Gostyninie - pisze Rzecznik Praw Obywatelskich. Pisze do ministra zdrowia o zwiększenie liczby takich placówek.
Według RPO są to placówki w Krakowie, Rzeszowie i Tychach i osoba z sądowym nakazem terapii nie może na nią liczyć nigdzie indziej. Rzecznik ocenia, że praktycznie niemożliwa jest obowiązkowa terapia raz czy dwa razy w tygodniu w placówce oddalonej o kilkaset kilometrów od miejsca pobytu. Sądy nie mogą kierować danej osoby na odpłatną terapię w podmiotach prywatnych czy w ośrodkach zamkniętych.
RPO prosi ministra zdrowia o zwiększenie liczby placówek z odpowiednimi kontraktami na te świadczenia oraz o zadbanie, by były one równomiernie rozmieszczone na obszarze całego kraju. W lutym 2019 r. Rzecznik sygnalizował premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że nie określono listy podmiotów leczniczych, które prowadzą terapię zaburzeń osobowości lub preferencji seksualnych. Zakontraktowano ją wtedy tylko w pięciu województwach (placówki w Sieradzu, Krakowie, Rzeszowie, Zabrzu i Koszalinie). Istniała więc duża trudność w ustaleniu przez sąd podmiotu leczniczego, który znajdowałby się blisko miejsca zamieszkania osoby zobowiązanej do podjęcia terapii. Dziś sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła.
NFZ nie kontraktuje
Rzecznik podkreśla, że wiele do życzenia pozostawia współpraca z Narodowym Funduszem Zdrowia. Z praktyki np. Sądu Okręgowego w Gdańsku wynika, że w odpowiedzi na pytania NFZ wskazuje podmioty, które odmawiają wykonywania tych świadczeń. Placówki te informują bądź, że ich zaprzestały (jak np. w Koszalinie), bądź że brakuje im odpowiedniej kadry i doświadczenia, bądź też, że nie mają umów z NFZ (placówka w Gdyni).RPO - Adam Bodnar poprosił ministra Łukasza Szumowskiego o skuteczne działania w celu zwiększenia liczby tych placówek i ich równomierne rozmieszczenie.
Co na to eksperci?
Według dr Wiesława Sokoluka, seksuologa dużo zależy od motywacji takiego pacjenta. - Jedni podejmują terapię tylko dlatego, że im to nakazano. Takim osobom w skutecznej terapii będzie przeszkadzało wszystko. Dojazd i jego cena może być pretekstem do niekontynuowania terapii – przyznaje Sokoluk. Z drugiej strony są także pacjenci, którzy są bardzo mocno zmotywowani. - Najważniejsze, to wyrobić w pacjencie pozytywną motywację – przyznał. Dodaje, że sukces takiej terapii zależy od wielu zmiennych. Dojazd i mała liczba ośrodków w kraju jest tylko jedną ze zmiennych.
Polecamy także:
J. Szczurek-Żelazko na temat ustawy o medycynie laboratoryjnej
Polacy niespecjalnie chcą się szczepić na koronawirusa