Autor : Aleksandra Kurowska
2022-09-26 10:11
Aż 75 proc. udarów i zawałów, spowodowanych wysokim stężeniem cholesterolu można by uniknąć skutecznie go kontrolując. I choć podwyższony cholesterol jest najłatwiej modyfikowalnym czynnikiem ryzyka tych schorzeń, zaledwie 6 proc. chorych w Polsce jest świadomych swojej choroby i stosuje leczenie przywracające docelowe wartości.
Ruszamy z cyklem materiałów na temat hipercholesterolemii. W ramach "Tygodnia z hipercholesterolemią" opublikujemy m.in. wywiady z lekarzami, ekspertami, pacjentami oraz infografiki przybliżające temat tego problemu zdrowotnego.
W wyniku chorób sercowo-naczyniowych w Polsce umiera więcej osób niż z powodu jakiejkolwiek innej choroby. Tymczasem możemy dziś skutecznie zapobiegać konsekwencjom „niewidzialnej epidemii” hipercholesterolemii, która jest główną przyczyną tych schorzeń. Jest ona bowiem czynnikiem ryzyka, nad którym łatwo zapanować. Dlaczego wciąż nam się to nie udaje?
Podwyższone stężenie cholesterolu LDL może nie dawać żadnych objawów przez długi czas. Często wykrywane jest przypadkowo u pacjentów trafiających do szpitala z powodu zawału serca czy udaru mózgu. Dlatego tak ważna jest kontrola stężenia cholesterolu we krwi, bo wskutek utrzymywania się zbyt wysokiego, bardzo wcześnie dochodzi do rozwoju miażdżycy i jej powikłań, a w konsekwencji nierzadko do zgonu w młodym wieku. Kto nie ma rodzinnego obciążenia ryzyka sercowo- naczyniowego, czyli jego najbliższy krewny płci męskiej nie miał zawału lub udaru albo nie zmarł przed 55 rokiem życia, a płci żeńskiej przed 60-65 rokiem życia, już po ukończeniu 40 lat powinien mieć wykonany pakiet badań – poziom cukru, cholesterolu i pomiar ciśnienia. Jeśli wyniki będą optymalne, następne badanie za 5 lat, jeśli dobre, za 3 lata, a jeżeli graniczne, to co roku. Osoby obciążone ryzykiem rodzinnym także muszą badać się co roku.
Prof. Przemysław Mitkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego podkreśla, że nie ma granicy stężenia cholesterolu LDL, po przekroczeniu której dalsze jego obniżanie byłoby szkodliwe, albo nie przynosiło dodatkowych korzyści. A to przede wszystkim dlatego, że Polska jest w grupie państw najbardziej narażonych na występowanie chorób sercowo-naczyniowych. Polak z takimi samymi czynnikami ryzyka, jak np. Hiszpan czy Duńczyk i tak ma większe prawdopodobieństwo incydentu kardiologicznego z powodu jeszcze innych uwarunkowań. Okazuje się, że Polak ma aż 30-40 proc. wyższe ryzyko rozwoju miażdżycowej choroby układu sercowo-naczyniowego w ciągu 10 lat w porównaniu z państwami europejskimi o niskim ryzyku.
Prof. Mitkowski podkreśla, że normy LDL są uzależnione od wyjściowego ryzyka sercowo- naczyniowego. U pacjenta, który nie ma innych czynników ryzyka, jest młody, zdrowy, nie pali papierosów i ma niskie ciśnienie norma wynosi 115-116 mg/dl. Ale gdy pojawiają się czynniki ryzyka, granicą jest 100 mg/dl, a gdy są one bardzo nasilone, ale nie ma jeszcze stwierdzonych chorób sercowo -naczyniowych - 70 mg/dl. U chorego po zawale serca poziom stężenia cholesterolu LDL nie powinien być wyższy niż 55 mg/dl, a w przypadku drugiego zawału przebytego w ostatnich dwóch latach powinien plasować się poniżej 40 mg/dl.
Zaledwie 6 proc. Polaków z hipercholesterolemią jest świadomych swojej choroby i stosuje leczenie pozwalające na osiągnięcie docelowych wartości lipidogramu. Cel terapeutyczny w zakresie stężenia cholesterolu osiąga jedynie 17 proc. osób z bardzo wysokim ryzykiem sercowo-naczyniowym i mniej niż 10 proc. z ekstremalnym ryzykiem. A dla tych chorych ma to dramatyczne konsekwencje, bo średnio co czwarty pacjent po zawale umiera w ciągu 3 lat od wypisu ze szpitala.
Tymczasem nowoczesne rozwiązania terapeutyczne, takie jak innowacyjne leki z grupy modulatorów PCSK9 czy terapia oparta na siRNA mogą poprawić rokowania pacjentów. Leki stosowane w programie lekowym leczenia hipercholesterolemii wraz ze statynami potrafią obniżyć stężenie cholesterolu LDL o 80-85 proc. I u części chorych jest to konieczne, aby dojść do wartości docelowych. Innowacyjne terapie podawane są podskórnie – w zależności od leku – w różnych odstępach czasu (co dwa tygodnie, miesiąc, dwa razy w roku) i oddziałują na białko PCSK9.
Zwłaszcza, że trend spadkowy zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych, który widoczny był w latach 2006-2016, w czasie pandemii COVID-19 wyraźnie wyhamował. W 2020 r. ponownie o około 17 proc. wzrosła ich liczba w porównaniu z rokiem 2019. Tymczasem każde obniżenie stężenia cholesterolu LDL o 1 mmol/l (39 mg/dl) zmniejsza ryzyko sercowo-naczyniowe aż o 22 proc.
Polecamy także:
Aktualne wytyczne w kardiologii przyjęte podczas kongresu PTK
Kongres PTK: od sieci kardiologicznej po telemonitoring i leki
Nadmiarowe zgony w Europie w maju. Znaczący spadek w statystykach!
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl