Autor : Anna Rokicińska
2021-08-11 12:51
- Za obecnie źle funkcjonujący system opieki zdrowotnej winę ponoszą politycy obecnego i poprzednich rządów – mówi nam Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej I dodaje, że zapowiadany na 11 września ogólnopolski protest medyków nie jest wymierzony w pacjentów, ale jest próbą walki o nich.
Przypomnijmy, że samorządy zawodów medycznych i część związków zawodowych powołała Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy i zapowiedziały protest medyków.
Co musiałoby się wydarzyć, żeby medycy zrezygnowali z protestu?
Artur Drobniak podkreśla, że głównym celem protestujących medyków jest ratowanie systemu opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. - Już teraz kompleksowa opieka nad pacjentem staje się, nawet w warunkach szpitalnych, trudna do przeprowadzenia. Potrzebujemy aktów legislacyjnych przyspieszających zwiększanie środków wydawanych z PKB na ochronę zdrowia, nie do 7 proc. w 2027 roku, ale w 2024 roku, a 8 proc. w 2027 roku. Nie będziemy protestować jedynie jeśli takie gwarancje znajdą się w zapisach ustawowych – stwierdza wiceprezes NRL. Jednak protest może się zbiec z 4 falą epidemii. - Dzięki szczepieniom wierzymy, że 4 fala będzie znacznie mniej tragiczna w skutkach. Nie chcemy, by pacjenci ucierpieli w związku naszymi protestami. One służą temu, by pacjenci widzieli, że winę za obecnie źle funkcjonujący system opieki zdrowotnej ponoszą politycy obecnego i poprzednich rządów, a nie my. My jesteśmy dla nich, walczymy dla nich – zapewnia. Dodaje, że jeśli wzrostu finansowania nie będzie, a sytuacja finansowa "medyków" w Polsce nie poprawi się, emigracja zarobkowa jedynie przyspiesza.
Czy protest jest “eskalacją oczekiwań”?
Do zapowiadanego protestu medyków odniósł się minister zdrowia Adam Niedzielski mówiąc, że to "eskalacja oczekiwań". Drobniak komentuje te słowa mówiąc, że pan minister lubi mówić o dokonaniach obecnego rządu. - Przypominam jednak, że jakiekolwiek wzrosty wynagrodzeń w ochronie zdrowia zostały wywalczone protestami: pielęgniarek czy lekarzy rezydentów. Nie ma i nie było określonej wizji rozwoju systemu opieki zdrowotnej połączonej z utrzymaniem w nim kadr. Aby je utrzymać, a de facto znacznie zwiększyć (w Polsce pracuje w systemie opieki zdrowotnej jedynie 6 proc. społeczeństwa, podczas gdy w ogromnej większości krajów UE i OECD powyżej 10 proc.), w związku ze starzeniem się społeczeństwa i rosnącym zapotrzebowaniem na usługi zdrowotne muszą poprawić się warunki pracy i płacy – komentuje wiceprezes NRL.
W tle zapowiadanego protestu pojawił się prezydencki projekt rozporządzenia zwiększający wynagrodzenia dla plityków, urzędników państwowych I samorządowców. Drobniak uważa, że osoby piastujące najwyższe stanowiska w Polsce powinny zarabiać godnie, nawet więcej niż zarabiają po obecnych podwyżkach. - Jednak podwyżki nie powinny odbywać się w ciszy, za zamkniętym drzwiami, w postaci prezydenckiego "fortelu". Szczególnie gdy wszyscy słyszymy o dramatycznej sytuacji finansów publicznych i braku możliwości przeznaczania środków na cierpiący w COVIDzie i teraz po nim system opieki zdrowotnej – ocenia wiceprezes NRL.
Polecamy także:
Posłowie Porozumienia wychodzą ze Zjednoczonej Prawicy
Politycy Lewicy zaszczepieni. Teraz mówią "sprawdzam!" rządzącym