Autor : Anna Rokicińska
2021-05-27 09:25
Dziś posłowie z dwóch sejmowych komisji: Zdrowia i Finansów publicznych zajmą się pilnym projektem ustawy o najniższych wynagrodzeniach w systemie ochrony zdrowia. Posłowie opozycji złożyli do projektu szereg poprawek. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja liczy na refleksję ze strony posłów, zwłaszcza posłów – lekarzy. W rozmowie z nami z goryczą mówi o podejściu do sprawy przez Ministerstwo Zdrowia. Ile, według szefa samorządu lekarskiego, powinna zarabiać ta grupa zawodowa?
Przypomnijmy, że sejm dzień po tym, jak rząd zaakceptował projekt ustawy o najniższych wynagrodzeniach w systemie ochrony zdrowia w trybie pilnym zajął się tym projektem. Podczas posiedzenia obu komisji odrzucono wszystkie poprawki postulowane przez środowisko medyczne oraz zgłaszane przez opozycję. Dzień później na sali plenarnej przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości mówili o wysokich zarobkach lekarzy. Opozycja natomiast znów złożyła poprawki. Projekt więc został skierowany znów do obu komisji i te dziś się nim zajmą. W tle strajk ostrzegawczy zapowiedział Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, a Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zapowiedział wypowiadanie przez lekarzy klauzuli opt-out. To ona, mimo prawa pracy pozwala im na pracę w większych limitach godzin.
Jak całą tę sytuację komentuje prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja?
Anna Rokicińska: Jak ocenia poziom debaty sejmowej podczas pracy nad projektem ustawy o płacach minimalnych w ochronie zdrowia?
Prof. Andrzej Matyja: Poziom legislacyjny, który od pewnego czasu obserwujemy w polskim Sejmie jest daleki od poprawności parlamentarnej.
Projekt ustawy o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych, bo tak brzmi pełna nazwa, został opublikowany w godzinach wieczornych w dniu 19 maja 2021 r. W godzinach przedpołudniowych następnego dnia, otrzymałem informację, że o godzinie 11.00 rozpoczyna się wspólne posiedzenie Komisji Zdrowia i Komisji Finansów Publicznych Sejmu RP w celu debaty nad zapisami tego projektu.
Prawdą jest, że był on wcześniej tematem rozmów w ramach Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia, w którym samorząd lekarski uczestniczył na zasadzie doproszenia przez Pracodawców RP w roli eksperta. Chciałbym jednak zauważyć, że uczestniczyliśmy tylko i wyłącznie w jednym takim spotkaniu. Kolejne spotkania odbywały się już bez naszego udziału, a więc rozmowy o regulacji wynagrodzeń lekarzy i lekarzy dentystów odbywały się tak naprawdę bez udziału reprezentantów samorządu lekarskiego, jak również bez przedstawicieli Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Z informacji jakie do nas docierały wynikało, że związek zawodowy "Solidarność" i OPZZ wyraziły zgodę na przedstawione w ww. projekcie regulacje wynagrodzeń. Te zapisy zostały również zaakceptowane przez Pracodawców RP, pomimo wcześniejszych zapewnień o braku poparcia dla nich.
Ministerstwo Zdrowia od marca, mimo wielokrotnych próśb, nie podjęło dialogu z samorządem lekarskim w sprawie tych zapisów uważając, że takie rozmowy są niepotrzebne. Próbuje się nam narzucić sposób wynagradzania, nie satysfakcjonujący środowiska, bo on de facto prowadzi do obniżki wynagrodzeń poprzez obniżkę współczynnika wynagrodzeń, który został wynegocjowany podczas protestu rezydentów w 2018 r. Jak pamiętamy w wyniku tego protestu w lutym 2018 r. podpisano porozumienie z ministrem Łukaszem Szumowskim, w wyniku czego najniższe wynagrodzenie dla lekarza specjalisty wzrosło do 1,6 średniej krajowej (6750 zł brutto). Nowelizowana ustawa o minimalnych wynagrodzeniach określała najniższe wynagrodzenie lekarza specjalisty na poziomie 1,27, który obowiązywał w 2017 r. Od 2018 r. do chwili obecnej nie było żadnej waloryzacji wynagrodzeń personelu medycznego. Pomimo wielokrotnych próśb nigdy nie doszło do rozmów między stroną rządową, a środowiskiem lekarskim. Propozycja zawarta w załączniku do nowelizacji ustawy obniża ten wskaźnik z 1,6 wywalczonego przez rezydentów do 1,31 średniej krajowej dla specjalisty. Należy zauważyć, że w tym czasie najniższe zarobki w Polsce wzrosły o 7,7 proc. Równocześnie inflacja osiągnęła poziom 5 proc., a lekarzowi specjaliście proponuje się podwyżkę 19 zł brutto czyli relatywnie o 20 proc. niższą wskaźnikowo w stosunku do 2018 r. Czy na to zasługuje lekarz, lekarz dentysta? To kwota, która w momencie wejścia ustawy w życie pozwoli na zakup 1 kg truskawek. Taką propozycję za heroizm, za walkę, za poświęcenie minister zdrowia ma dla polskiego lekarza. Za rok niewiarygodnej walki o każde ludzkie życie. Były oklaski i zapewnienie poparcia w mediach, a rzeczywistość okazała się taka, że w polskim systemie ochrony zdrowia sukcesy odnosi minister zdrowia i podległe mu urzędy, natomiast porażkę ponosi pracownik ochrony zdrowia. W związku ze spadającą liczbą zakażeń koronawirusem jestem przekonany, że w niedługim czasie minister zdrowia ogłosi sukces w postaci zwycięstwa nad pandemią, a zarazem obciąży lekarzy za nadmierną liczbę zgonów. Patrząc na sposób, w jaki próbuje się „uszanować” to, co polscy lekarze robią dla pacjentów, myślę, że tego się doczekamy.
A.R.: Podczas debaty w Sejmie i w przestrzeni publicznej padają stwierdzenia, że lekarze dużo zarabiają. Próbował pan przekonywać posłów ewentualnym pokazaniem PiT. Premier mówił o 15 tys. zł. To robi wrażenie na tych obywatelach, którzy np. zarabiają najniższą krajową. Jak się Pan do takich stwierdzeń odniesie?
A.M.: Dezinformacja społeczeństwa mająca na celu pokazanie szalonych zarobków lekarzy, jest dla mnie elementem walki ministerstwa z lekarzami i personelem medycznym. Ja osobiście nie przeżyłem tych czasów, ale moi rodzice i wiele jeszcze żyjących ludzi tak. Pamiętają czasy, kiedy niektóre grupy społeczne przez władzę komunistyczną były nazywane wrogami ludu. My, lekarze, nie jesteśmy tymi wrogami. Naszą misją jest niesienie pomocy. Absurdalne jest oskarżanie nas o duże zarobki. Równie dobrze można byłoby oskarżać ludzi innych zawodów o to, że zarabiają. Pracujemy, żeby zarabiać. Nikt nie patrzy, z jakim poświęceniem pracują lekarze i personel medyczny. Często pracują minimum na dwóch etatach, dzięki czemu zabezpieczają różnego rodzaju podmioty lecznicze przed brakiem kadry medycznej. Gdyby nie to, że pracują ponad normalny czas pracy, prawdopodobnie polski system ochrony zdrowia runąłby w drugim miesiącu funkcjonowania.
W przestrzeni publicznej, postulowane przez samorząd lekarski poziomy płacy minimalnej zestawia się z zarobkami, które niektórzy lekarze są w stanie osiągnąć łącznie, czyli przedstawia się sumę wynagrodzenia zasadniczego i wynagrodzenia m.in. za dodatkowo wykonywane dyżury medyczne. Tymczasem regulowana ustawowo płaca minimalna w ochronie zdrowia obejmuje wyłącznie płacę zasadniczą. Używanie tego rodzaju porównań w dyskusji publicznej – niestety również przez polityków - wprowadza w błąd i zafałszowuje obraz sytuacji finansowej środowisk medycznych.
Retoryka lekarzy - posłów jest dla mnie zdumiewająca. Jakże zmienił się ich pogląd na zarobki lekarzy? Kiedy pracowali jako lekarze, także domagali się podwyższenia płac, bo zdawali sobie sprawę, jak to w rzeczywistości wygląda. Teraz zostali posłami i ich zachowanie w środowisku lekarskim budzi niesmak. Kiedy przedstawiliśmy informacje o wynagrodzeniach lekarzy w innych krajach, zostało to skomentowane w nieprzyzwoity sposób. Tu widać jak bardzo zapowiedź w propozycjach Polskiego Ładu odbiega od rzeczywistości ,którą serwuje się, przedstawiając taki a nie inny projekt ustawy.
Ostatnio słyszeliśmy też o „szalonych dodatkach dla lekarzy”. Z wielkim niezrozumieniem i oburzeniem przyjmuję te wypowiedzi. Nie zgadzam się m.in. z dyrektorem jednego z poznańskich szpitali, lekarzem. Dodatki covidowe powinny być uregulowane ustawą. Wielokrotnie o tym mówiliśmy. Tak się jednak nie stało. Wszystkie dodatki otrzymane przez lekarzy, ale również pielęgniarki, ratowników i pozostały personel medyczny, którzy narażali i nadal narażają swoje życie i zdrowie w walce z pandemią, powinny być im wypłacane. Jeżeli ktoś uważa, że są za wysokie i nie powinny być wypłacane, nie powinien tego robić. Przecież one wynikają z decyzji ministra zdrowia. Obecny stan spowodowany jest decyzją ministra zdrowia, o której mówiliśmy, że nie powinna mieć charakteru polecenia do NFZ, lecz zapisów ustawowych. Jakie są efekty takich rozwiązań - widzimy. Jedni otrzymują dodatki, inni nie. Wiele spraw jest w sądzie, jeszcze inne są na etapie wyjaśnień. Ten chaos wprowadzany przez urzędników Ministerstwa Zdrowia spowodował wiele oskarżeń, pomówień, na które my jako środowisko lekarskie nie zasłużyliśmy.
A.R.: Ile teraz średnio zarabia lekarz ze specjalizacją?
A.M.: Najniższa, a zarazem najwyższa kwota obecnie to 6750 zł brutto. Większość dyrektorów polskich szpitali nie stać na to, by podwyższać pensje, ponieważ zaproponowane przez NFZ ryczałty na to nie pozwalają. W tej chwili fundusz płac to zwykle 80 proc., a w niektórych szpitalach nawet ponad 90 proc. środków uzyskiwanych w ramach ryczałtu z NFZ. Oczywiście całodobowe zabezpieczenie świadczeń zdrowotnych wymaga dyżurów medycznych, za które personel otrzymuje dodatkowe wynagrodzenie w zależności od płacy podstawowej.
Kwota 6750 zł brutto dotyczy ok 17-20 tys. lekarzy specjalistów. Mamy oczywiście świadomość występowania tzw. "kominów" zarobkowych w środowisku medycznym, ale wynikają one m.in. ze złej wyceny procedur medycznych, deficytu kadr medycznych (większego lub mniejszego w zależności od specjalizacji). To dyrektorzy podmiotów leczniczych w celu zapewnienia świadczeń medycznych przez określoną grupę specjalistów, którzy są do dyspozycji, z powodu takiego a nie innego sposobu wyceny procedur, są zmuszeni czasami do regulowania w ten sposób zarobków, by móc dać pacjentom pełen zakres usług medycznych.
A.R.: Ile w ocenie samorządu lekarskiego powinien lekarz specjalista zarabiać?
A.M.: Tyle, ile w innych krajach, do których się porównujemy. Mamy świadomość trudności gospodarczych, jakie ogarnęły nasz kraj przez pandemię. Tyle, że w innych krajach – gdzie problemy gospodarcze też wystąpiły - do tej pory udało się uregulować płace w sposób satysfakcjonujący dla środowiska lekarskiego, a u nas odwrotnie - obniża się wskaźnik wynagrodzenia.
A.R.: Jakie są zarobki lekarzy specjalistów w innych krajach europejskich?
A.M.: Według danych OECD np. na Słowacji i w Czechach lekarz specjalista otrzymuje 2,4 średniej krajowej, na Węgrzech 2,5, w Niemczech 3,5. Daleko nam do tego.
A.R.: Podczas debaty w Chełmie ministra zdrowia Adam Niedzielski
powiedział: "Pacjent zawsze będzie dla mnie sednem systemu, a wszystkie zmiany jakie się pojawią w systemie ochrony zdrowia mają jeden cel, poprawić jakość bezpieczeństwa w systemie. Moją maksymą będzie: płace i wymagam". Czy Pan się zgadza z tą maksymą?
A.M.: Zgadzam się z twierdzeniem, że pacjent zawsze będzie sednem systemu. Tylko pan minister zapomniał, że sednem systemu jest pacjent i personel medyczny, a nie pacjent i urzędnik ministerstwa zdrowia.
Nie zgadzam się z maksymą ministra. Wymaga, ale nie płaci. I to jest prawda. Żaden pacjent na świecie nie otrzymuje takiej jakości świadczeń jak pacjent w polskim systemie za środki przeznaczone na zdrowie i płacę proponowaną przez ministra zdrowia.
A.R.: Sejm uchwali ustawę o płacach pewnie bez poprawek. Czego oczekuje pan w tej sprawie od Senatu, biorąc pod uwagę, że będzie miał na to jedynie 14 dni? Czy wierzy Pan, że jeśli Senat poprawi tę ustawę, to poprawki znajdą akceptację Sejmu, gdy ustawa do niego wróci?
A.M.: Komisja Zdrowia i Komisja Finansów Publicznych Sejmu RP przyjęły projekt ustawy praktycznie bez poprawek. To żenujące, że posłowie, którzy są lekarzami nie wczuli się w sytuację polskiego lekarza i nie zaproponowali zmian, które nie obniżają współczynników wynagrodzenia. Bezdyskusyjnie poparli projekt zaproponowany przez MZ, mimo zgłoszonych poprawek przez posłów opozycji. Oczekuję refleksji nad sytuacją polskiego systemu ochrony zdrowia, refleksji nad środowiskiem profesjonalistów medycznych w naszym kraju i mam nadzieję, że ostateczna decyzja będzie satysfakcjonująca dla pracowników ochrony zdrowia w Polsce, a co za tym idzie dla naszych pacjentów. Gdy te poprawki i nasze propozycje nie znajdą zrozumienia, to w tym momencie wszyscy już posłowie wpiszą się w słowa "niech jadą", poprzez takie a nie inne zapisy nowelizowanej ustawy.
A.R.: Co w tej sytuacji powinni zrobić lekarze, jeśli Sejm odrzuci senackie poprawki?
A.M.: Nie chciałbym wskazywać konkretnych działań. Myślę, że w tym przypadku to indywidualne podejście każdego lekarza. Polski lekarz chciałby pracować mając możliwości rozwoju zawodowego, komfort pracy, a także korzystniejsze wynagrodzenia i satysfakcję z wykonywanego zawodu. Tego obecnie w naszym systemie polski lekarz nie doświadcza i nie dziwi mnie wzrastająca migracja wewnętrzna do niepublicznego sektora ochrony zdrowia, ale co jeszcze gorsze, emigracja na inne rynki medyczne świata. Musimy pamiętać, że nie zastąpimy ich lekarzami spoza UE, którzy nie są weryfikowani pod względem znajomości języka i swoich kwalifikacji.
Polecamy także:
27 maja – Ogólnopolski Dzień Diagnosty Laboratoryjnego
Rząd przyjął nowelę ustawy o ABM. Jakie zmiany zamierza wprowadzić?
W czwartek kolejna część VII Konferencji refundacyjnej DZP z CwZ
Sanepid o działaniu fontann i tężni ulicznych w czasie pandemii