Autor : Anna Rokicińska
2022-01-11 10:47
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej o powołanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości Instytucie Ekspertyz Medycznych mówi wprost – Trudno tu o jakikolwiek komentarz. Jednocześnie podkreśla, że konieczna jest zmiana w modelu funkcjonowania w wymiarze sprawiedliwości biegłych z dziedziny ochrony zdrowia.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Sprawiedliwości uruchomiło nowy Instytut Ekspertyz Medycznych, który będzie wykorzystywany do ścigania potencjalnych błędów medycznych, dobierania biegłych oraz przygotowywania projektów zmian w systemie opieki zdrowotnej. Informacja ta zelektryzowała samych medyków, którzy odnosili się do tego pomysłu krytycznie. „Teraz już wiemy dlaczego @MZGOVPL nie chciało prowadzić rozmów z medykami, dlaczego rząd olał Białe Miasteczko a deklarowana wcześniej ustawa o No fault okazała się być wydmuszką przygotowaną aby tymczasowo zamydlić oczy lekarzom” - komentuje na twitterze powstanie Instytutu Porozumienie Chirurgów Skalpel. Nowe zapisy w sprawie IEM analizuje Naczelna Izba Lekarska. Na to, że „kłopotliwe” może się przy tej okazji powielanie tych samych kompetencji i w Ministerstwie Zdrowia i w Ministerstwie sprawiedliwości wskazywała w naszym portalu Małgorzata Gałązka Sobotka dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
Co o Instytucie Ekspertyz Medycznych sądzi A. Matyja?
- Trudno tu o jakikolwiek komentarz – stwierdza szef NRL. Zapytany o zapisy towarzyszące utworzeniu Instytutu i podział kompetencji przyznaje, że potrzebna jest zmiana w funkcjonowaniu biegłych sądowych, którzy występują w procesach dotyczących spraw zdrowotnych. - Myślę, że żaden lekarz w naszym kraju nie ma co do tego wątpliwości. One są konieczne. Sądy mają problemy z pozyskiwaniem biegłych z zakresu medycyny, zresztą nie tylko sądy. Przez to znacznie wydłuża się czas postępowania. Jeszcze na początku 2020 roku przygotowaliśmy projekt ustawy o biegłych sądowych. Projekt został przekazany do Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Sprawiedliwości, a następnie – z powodu braku odpowiedzi i podjęcia działań przez wspomniane resorty – do Kancelarii Prezydenta. Obecnie obowiązujące przepisy nie zachęcają lekarzy do tego by być biegłymi. Chodzi o termin „nieświadomie fałszywa opinia”. Co to znaczy? Czy każdą opinię można w takim razie podważyć i ukarać biegłego? Złożyliśmy propozycję zmian tych zapisów. Do tej pory nic się z nim nie dzieje – relacjonuje prof. Matyja. Według niego, biegli w sądach powinni posiadać bardzo wysokie kwalifikacje. - Powinny to być osoby mające w środowisku autorytet oraz cechujące się nienaganną postawą etyczną – stwierdza. - Nasz projekt ustawy jest oparty o model działania niezależnych biegłych sądowych, powoływanych przez prezesa sądu. Natomiast powstanie Instytutu Ekspertyz Medycznych jako jednostki finansowanej z budżetu państwa, bezpośrednio podlegającej Ministerstwu Sprawiedliwości budzi wątpliwości lekarzy i z pewnością znacznej części społeczeństwa – dodaje.
Pomieszanie kompetencji
Warto zaznaczyć, że trwają prace nad ustawą o jakości w systemie ochrony zdrowia, która miała wprowadzić system no fault w ochronie zdrowia. - Zależy na tym środowisku lekarskiemu. Bardzo mocno zaangażował się w to minister zdrowia. System no fault działa w wielu cywilizowanych krajach. To jest bardzo ważne także dla pacjentów, jak i dla całego środowiska medycznego. Natomiast działania Instytutu mają dotyczyć tylko lekarzy. To tak, jakby pozostali pracownicy systemu ochrony zdrowia nie przyczyniali się do zdarzeń niepożądanych. Zdarzenia niepożądane zdarzały się i będą wszystkim medykom, nie tylko lekarzom. Chcieliśmy tak uregulować system no fault, by był korzystny dla wszystkich uczestników systemu ochrony zdrowia – wyjaśnia prezes Matyja. W jego ocenie, obecnie funkcjonujący system, oparty na komisjach wojewódzkich nie sprawdził się. - Stąd też wniosek, że skoro powołuje się nowy Instytut w trakcie pracy nad systemem no fault w ustawie o jakości to jest jasne, że ten system nie będzie miał szans na przebicie – komentuje prezes NRL. Jak mówi, nowy Instytut jest kolejnym sposobem na pogrożenie palcem lekarzom. - To będzie trochę jak powołanie „superbiegłego”, który jest zależny od Ministerstwa Sprawiedliwości i który ma decydować w sytuacjach rozbieżnych związanych ze zdarzeniami niepożądanymi. Jeśli zdarzy się niewygodna opinia w sądzie, ten „superbiegły” będzie mógł ją podważyć. Tak to odbieram – mówi. Dodaje, że NRL pracuje nad precyzyjną analizą przyjętych przepisów.
Polecamy także:
A. Różalska z Siemens Healthineers mówi o systemach
Prof. Jan Szczegielniak pełnomocnikiem ds. rehabilitacji pocovidowej
Bariera 100 tys. zgonów covidowych dziś przekroczona
Przyszłość opieki długoterminowej stoi pod znakiem zapytania