Autor : Katarzyna Lisowska
2021-08-10 08:22
Wrzesień dla rządu zapowiada się wyjątkowo gorący. To za sprawą 4 fali pandemii, co do wystąpienia, której już nikt nie ma wątpliwości. Rządzący będą musieli też zmierzyć się z falą protestów pracowników ochrony zdrowia. - Rząd może jeszcze wpłynąć na wysokość tej "fali", uniknąć już jej się nie uda. Trudniej będzie zatrzymać falę protestów płacowych - komentuje Andrzej Sośnierz, poseł koła Polskie Sprawy, były szef Narodowego Funduszu Zdrowia.
CwZ zapytało posła Sośnierza o scenariusz na czas IV fali pandemii oraz, czy będzie wprowadzony lockdown i czy można uniknąć protestu medyków.
Jaka będzie IV fala?
W opinii posła Sośnierza czwartej fali pandemii nie należy demonizować. Jak zaznacza, ta już do nas wkracza, a patrząc, jaki przebieg ma w krajach, gdzie już wystąpiła - jak w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy we Włoszech - widać, że nawet wysoka zachorowalność nie pociąga za sobą dużej liczby zgonów. - Wychodzi na to, że wirus Delta nie jest tak groźny, jak myślano i chociaż jest wysoce zaraźliwy, to obarczony niższą śmiertelnością. Dużo mniejszą niż przy trzeciej fali. Można więc mieć nadzieję, że przejdziemy przez nią, jak przechodzimy przez sezonową grypę - komentuje.
Zdaniem Sośnierza być może czwartą falę uda się przejść nawet nie wprowadzając żadnego lockdownu. - Tym niemniej bardziej należałoby się starać poprawić poziom wszczepienia w kraju. Tak, by jak najmniej osób jednak zachorowało i też po to, by nie kusić władzy do wprowadzania pewnych restrykcji. W mojej opinii lockdown niewiele przynosi. Większość obostrzeń i tak nie jest przestrzeganych, a przez to nie wiadomo, jak faktycznie lockdown wpływa na przebieg pandemii - podkreśla i dodaje, że o ile mutacja Delta przebiega łagodniej nie daje gwarancji, że takie też będą kolejne mutacje. Dlatego należy się szczepić, bo to obecnie jedyny oręż w walce koronawirusem.
Co z obowiązkiem szczepień?
W opinii posła jednak czas na wprowadzenie obowiązku szczepień dla pewnych grup już dawno minął. - W obecnym punkcie pandemii wprowadzenie pewnego przymusu, może wywołać tylko niepotrzebną falę protestów i chaos wokół szczepień. Taki przymus wcale nie musiałby być skuteczny, a koszty społeczne mogłyby być olbrzymie. Teraz należy promować szczepienia, zachęcać i przekonywać do tej profilaktyki, a nie przymuszać. Ważne jest, by nie wysyłać sprzecznych komunikatów dotyczących szczepień, co niestety się zdarzało - podkreśla.
Fala protestów medyków
Zapytaliśmy też posła, co sądzi o zapowiadanym na 11 września proteście medyków. Przypomnijmy, że medycy powołali Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy. Zapowiedział on wielki protest zawodów medycznych na 11 września. Wśród postulatów tego środowiska jest podniesienie nakładów na ochronę zdrowia do 8 proc. PKB.
- Trudno w tej sytuacji jednoznacznie odnieść się do protestów przedstawicieli zawodów medycznych. Trzeba pamiętać, że mamy pandemię i jakiekolwiek protesty w tym okresie mogą być trudno akceptowalne. Tym bardziej, jeżeli chodzi o pracowników ochrony zdrowia.
Ale faktem jest, że mamy duże rozbieżności w płacach tego personelu. Są osoby zarabiające wyśmienicie i te, których wynagrodzenie jest bardzo skromne. Ten duży rozziew może frustrować. Nie dziwię się, że są osoby, które z tą sytuacja się nie godzą.
Problem płac w ochronie zdrowia jest skutkiem nieustannych ingerencji państwa w wynagrodzenia w ochronie zdrowa i to wywołuje od lat pewne napięcia. Tego nie da się uzdrowić jednym ruchem. To wymaga całkowitej zmiany koncepcji sposobu wynagrodzenia. Niestety socjalistyczni przywódcy w Polsce, którzy wciąż socjalizm nam budują, próbują regulować płace centralnie i tak się to skończyło. Ja przypomnę, że reforma ochrony zdrowia polegała na tym, że wynagrodzenia ustalane były między pracodawcą a pracownikiem. Kiedy rząd przejął sterowanie pieniędzmi, to właściwie tu i ówdzie są świetne płace, a gdzie indziej fatalne.