Autor : Halina Pilonis
2022-09-29 11:02
– Choć hipercholesterolemię można skutecznie leczyć, wciąż schorzenia, które ona powoduje są najczęstszą przyczyną zgonów Polaków. Wiele osób nie wie o swojej chorobie, dlatego tak ważne jest robienie badań profilaktycznych, a zdiagnozowani potrzebują lepszego dostępu do leczenia i edukacji w zakresie przestrzegania zaleceń lekarskich – mówi Agnieszka Wołczenko, prezeska Stowarzyszenia Ecoserce.
Publikujemy kolejny materiał w ramach "Tygodnia z hipercholesterolemią".
Halina Pilonis: Cholesterol LDL, czyli tzw. „zły cholesterol” niekontrolowany i „hodowany" przez lata to prosta droga nie tylko do miażdżycy, ale także zagrażających życiu zawałów serca czy udarów mózgu. Wysoki poziom cholesterolu LDL już dzisiaj odpowiada za ponad 40 proc. zgonów w naszym kraju. Dlaczego go bagatelizujemy?
Agnieszka Wołczenko: Choć wysoki poziom cholesterolu LDL jest łatwo modyfikowalnym czynnikiem ryzyka sercowo-naczyniowego, wciąż jest przyczyną schorzeń, na które najczęściej umierają Polacy. Według statystyk hipercholesterolemia dotyczy 60 proc. dorosłej polskiej populacji, czyli aż 18 mln osób. Ale spośród tych 18 mln prawie 60 proc. nie wie, że ją ma. Podwyższony cholesterol nie boli i długo nie daje żadnych objawów. Więc można go wykryć tylko robiąc sobie badania. A to robimy zbyt rzadko.
Poza tym u 22 proc. chorych, nawet jeśli hipercholesterolemia jest rozpoznana, nie wdrażane jest żadne leczenie, a skuteczną terapię otrzymuje tylko 11 proc. Niestety, hipercholesterolemię często lekceważą nawet lekarze, w szczególności u osób młodych nie cierpiących na choroby sercowo-naczyniowe. Chorobę bagatelizują też pacjenci, którzy często nie chcą się leczyć. W Polsce, podobnie jak w innych krajach, działają ruchy antystatynowe, które straszą chorych, że leki obniżające poziom cholesterolu szkodzą zdrowiu. I choć lekarze podkreślają, że nietolerancja statyn występuje nie częściej niż u 5-7 proc. leczonych, to taka dezinformacja odstrasza od terapii osoby, które dzięki niej mogłyby uniknąć zawału czy udaru. W dodatku takie straszenie chorych może wywoływać efekt nocebo powodujący złe samopoczucie z powodu negatywnego nastawienie pacjenta do terapii.
Zmiana stylu życia, wdrożenie odpowiedniej diety, ale przede wszystkim przestrzeganie zaleceń lekarzy nie przychodzą łatwo, zmierzenie się z chorobą nie jest proste. Jakie konsekwencje dla chorych, szczególnie dla chorych po zawałach czy udarach to niesie? Jakie rozwiązania mogą pomóc chorym w kontroli hipercholesterolemii?
Zwykle chorzy po zawale zbyt rzadko mają kontrolowany poziom cholesterolu. Ja jako świadomy pacjent staram się tego pilnować i edukuję innych. Często chorzy, jeśli uda się im przeżyć w miarę dobrym zdrowiu pierwszy rok po zawale, dochodzą do wniosku, że nie muszą się badać, dobrze odżywiać, przestrzegać zaleceń lekarza i przyjmować leków. To się zmienia, gdy zawał serca dotyka ich ponownie.
Tymczasem według Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Polacy należą do grupy wysokiego ryzyka sercowo-naczyniowego, co oznacza, że przy takim samym natężeniu czynników ryzyka takiej choroby w okresie 10 lat w Polsce jest od 20 do 30 proc. wyższe niż w krajach o niskim czy pośrednim ryzyku. Dlatego obecnie w leczeniu hipercholesterolemii nie mówi się o obowiązujących normach, a o wartościach docelowych, pożądanych cholesterolu dla danej grupy pacjentów. Będą one inne dla osób młodych, bez innych schorzeń, w szczególności sercowo-naczyniowych, a inne dla tych, które już chorują. Standardowa terapia wysokimi dawkami statyn w połączeniu z ezetymibem może obniżyć wyjściowe wartości LDL maksymalnie o 60-65 proc., ale czasem potrzeba więcej. Wtedy stosuje się PCSK9, które są dostępne w programie lekowym, jednak ze zbyt wyśrubowanymi kryteriami włączania. Czekamy też na refundację nowego leku inklisiranu, który pozwala obniżyć stężenie cholesterolu LDL o 85 proc. U chorych z objawową chorobą niedokrwienną serca, u których docelowa wartość cholesterolu LDL powinna wynosić 55 mg/dl, ten lek umożliwiłby osiągnięcie celu terapeutycznego.
Jak powinno zmienić się podejście do opieki i zabezpieczenia tych pacjentów z perspektywy organizacji pacjentów? Jakich działań na rzecz chorych z hipercholesterolemią dzisiaj potrzeba?
W Polsce wciąż zbyt mało chorych leczy hipercholesterolemię. W programie lekowym inhibitorami PCSK9 w ubiegłym roku leczonych było ponad 150 chorych, większość z hipercholesterolemią rodzinną. Tymczasem założenia były takie, że do programu rocznie będzie włączanych 2-4 tys. pacjentów z hipercholesterolemią rodzinną i 2 tys. z bardzo wysokim ryzykiem sercowo-naczyniowym. Niestety, zdecydowana większość chorych z hipercholesterolemią rodzinną nie jest zdiagnozowana, ośrodków prowadzących leczenie jest za mało i często pacjent, aby się dostać do programu, musi jeździć 100-200 km. Problemem jest diagnostyka i ograniczony dostęp do badań genetycznych, a niektórzy pacjenci muszą mieć je wykonane, żeby zakwalifikować się do programu.
Natomiast dla pacjentów bardzo wysokiego ryzyka sercowo-naczyniowego obowiązują wyśrubowane kryteria kwalifikacyjne do programu lekowego. Aby otrzymać leczenie, chory musi mieć za sobą dwa incydenty sercowo- naczyniowe, w tym zawał. Uważam, że ci chorzy powinni być kwalifikowani do programu w ośrodkach, w których leczono ich z powodu zawału serca, zwłaszcza, że w programie KOS-zawał uczestniczą aż 82 ośrodki, które mogłyby prowadzić program leczenia hipercholesterolemii. Kompatybilność programu lekowego dotyczącego w hipercholesterolemii i programu KOS-zawał byłaby idealnym rozwiązaniem.
Dlaczego tak istotne jest podejście systemowe dla przeciwdziałania konsekwencjom tej “niewidzialnej pandemii”? Jakiego wsparcia i jakich rozwiązań oczekują organizacje pacjentów?
Lipidogram powinien być obowiązkowym elementem badań przed przyjęciem do pracy, a także badań okresowych. Niestety, z ministerialnego programu Profilaktyka 40 Plus, w którym znalazł się lipidogram do grudnia 2021 r. skorzystało niespełna 1 proc. osób uprawnionych, co pokazuje konieczność modyfikacji kampanii informacyjnych. Takie kampanie społeczne wymagają bardziej obrazowego dotarcia do adresatów. Polacy nie mają zakorzenionej w świadomości odpowiedzialności za swoje zdrowie i zdrowego stylu życia od najmłodszych lat. Dopóki więc nie zaczniemy pokazywać dzieciom już w szkole, że zdrowy tryb życia jest niezmiernie ważny, nie możemy się spodziewać tłumów zgłaszających się na badaniach profilaktyczne.
Mam też wrażenie, że chorzy z hipercholesterolemią są trochę pomijani przez nasz system ochrony zdrowia. Mamy za mało ośrodków, które się nimi zajmują, nie mamy refundowanych najnowszych leków. Brak jest dostępu do prawidłowej diagnostyki. Chorzy potrzebują też wsparcia personelu medycznego i to nie tylko lekarzy. Możliwość rozmowy, rozwiania wątpliwości mobilizuje bardzo do przestrzegania zaleceń lekarskich i regularnego przyjmowania leków.
Polecamy także:
Dr M. Gałązka–Sobotka: potrzeba więcej innowacji takich jak KOS-zawał
Prof. P. Mitkowski o dramatycznej skali hipercholesterolemii w Polsce
Tydzień z hipercholesterolemią – niewidzialną epidemią
Diabetycy mogą liczyć na lekarzy rodzinnych
Niewydolność serca: małoinwazyjna technologia do koszyka świadczeń?
//