Autor : Jakub Wołosowski
2022-08-04 13:37
Beata Małecka-Libera i Wojciech Konieczny, przewodnicząca i wiceprzewodniczący senackiej Komisji Zdrowia poruszyli dziś na konferencji prasowej temat finansów szpitali. Pieniędzy brakuje nie tylko na podwyżki. Przewodnicząca zadała nie do końca retoryczne pytanie, skierowane do Ministerstwa Zdrowia, czy na zimę szpitale trzeba będzie zamykać...
- Chciałabym zainteresować problemem, który w tej chwili się pojawia, a będzie narastał i myślę, że do końca roku będzie prawdziwym dramatem rozgrywającym się w polskich szpitalach - powiedziała przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia Beata Małecka-Libera, otwierając konferencję.
Senatorka powiedziała, że to efekt nowej ustawy o wynagrodzeniach dla pracowników ochrony zdrowia. Jak zauważyła, wydawało się, że problem został rozwiązany po wielu negocjacjach, a pracownicy będą zadowoleni z przyznanych im podwyżek. Tak się jednak nie stało.
- Okazuje się pieniądze, które w tej chwili wpływają do placówek szpitalnych, i w ogóle do placówek lecznictwa w Polsce, absolutnie nie wystarczają nie tylko na zaspokojenie kwestii wynagrodzeń, ale środków jest zdecydowanie za mało na to, by szpitale mogły funkcjonować i zapewnić wszystkie te czynności, które w szpitalu być powinny - powiedział Beata Małecka-Libera.
Senatorka zwróciła uwagę, że to oczywiście wiąże się ze wzrostem cen, inflacja dotyka także placówki ochrony zdrowia. Rośnie koszt leków, wyżywienia, sprzątania, wszystkich tych usług, które są realizowane na terenie szpitala.
- Przede wszystkim największym zagrożeniem jest kwestia energii, prądu i ogrzewania. Powstaje pytanie, czy szpitale zimą będą musiały być zamykane? To pytanie kierujemy do ministra zdrowia, ponieważ dyrektorzy zwrócili się do nas, do Komisji Zdrowia, z apelem, by zainterweniować w tej srpawie - powiedziała przewodnicząca dodając, że pieniądze, jakie otrzymują szpitale nie wystarczają nie tylko na pokrycie wzrostu wynagrodzeń, ale "absolutnie nie wystarczają na pokrycie kosztów funkcjonowania szpitali".
W trakcie konferencji głos zabrał także wiceprzewodniczący senackiej Komisji Zdrowia Wojciech Konieczny. Swoje wystąpienie zaczął od stanowczego stwierdzenia, że "ustawa jest bublem". Zauważył jednak przy tym, że to nie do końca wina samej ustawy.
- Za ustawą idą decyzje ministra zdrowia i szefa NFZ. To te decyzje pogrążyły szpitale. Nic nie jest policzone, nawet nie było próby policzenia. Nie było pytań do szpitali ilu ludzi zatrudniają, jakie są wysokości ich zarobków, ile potrzebują pieniędzy, by dorównać do założeń tej ustawy, do zawartych w niej współczynników - wymieniał senator.
Konieczny powiedział, że nikt się tymi problemami nie interesował, nie pytał o problemy i stwierdził, że rząd już znalazł rozwiązanie sytuacji i winnych problemowi. - Już słyszymy, że winni są dyrektorzy szpitali, którzy wszyscy od 1 lipca jakby zgłupieli i zaczęli źle zarządzać szpitalami. Do 30 czerwca zarządzali w miarę dobrze, ale od 1 licpa zarządzają źle - powiedział Konieczny.
Lekarze rodzinni mają wątpliwości do aneksów od NFZ