Autor : Anna Jackowska
2021-02-17 16:11
Centralizacja szpitali to nie reforma systemu, ale krok wstecz, za który zapłacą pacjenci- przekonują przedstawiciele samorządów odnosząc się do rządowej zapowiedzi przejęcia szpitali powiatowych i dalszej centralizacji ochrony zdrowia. O
16 lutego na konferencji dotyczącej przyszłości systemu opieki zdrowotnej w Polsce przedstawiciele Związku Powiatów Polskich i Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych rozmawiali o planach reformy systemu ochrony zdrowia i zapowiadanej na koniec maja ustawie dotyczącej centralizacji szpitali.
Przypomnijmy. Tuż przed wigilią ub.r. pojawiła się informacje o powołaniu przez ministra zdrowia specjalnego zespołu do spraw przygotowania rozwiązań legislacyjnych dotyczących restrukturyzacji podmiotów leczniczych.
Prezes Zarządu Związku Powiatów Polskich i starosta bielski Andrzej Płonka przyznał, że informacja o tym zaniepokoiła samorządy, chociażby dlatego, że do prac tych nie zostali włączeni. W jego opinii stało się to dlatego, że pod pięknym słowem restrukturyzacja kryje się zapowiedź przejęcia szpitali, które teraz prowadzą powiaty bądź inne podmioty.
- Wiemy, że 28 lutego mają pojawić się założenia do rozporządzenia, a 31 maja projekt ustawy dotyczącej centralizacji szpitali. Pracują nad tym jedynie przedstawiciele ministra, NFZ, jak również Banku Gospodarstwa Krajowego – mówił Płonka i zaznaczył, że sama idea odebrania powiatom szpitali to "propozycja diaboliczna", która prowadzi do tego, że mieszkańcy lokalnych wspólnot samorządowych nie będą mieli już żadnego wpływu na dostępność publicznych świadczeń zdrowotnych. Powiaty zaś stracą jedyny prawdziwy instrument, dzięki któremu mogą realizować zadania z zakresu ochrony zdrowia.
Andrzej Płonka podkreślał, że zamiast realnych prób naprawy ochrony zdrowia, resort zdrowia proponuje Polakom powrót do systemu, który już obowiązywał i się nie sprawdził. Przypomniał, że w 22-letniej historii funkcjonowania szpitali powiatowych kwestia dotyczące tych lecznic były w jakimś zakresie zawsze omawiane z samorządami. Dziś zaś minister zdrowia samorządy omija i proponuje tak duże zmiany w środku pandemii. - Kiedy samorządy 22 lata temu przejmowały od wojewodów szpitale te był zrujnowane, niedoposażone i zadłużone. To jak dziś wyglądają te efekt często trudnych decyzji i nakładów na jakie zdecydowały się regiony. Zamiast podziękowania za dwie dekady pracy, która sprawiła, że szpitale w tzw. Polsce powiatowej wyglądają i świadczą usługi na poziomie europejskim, dostajemy mówiąc kolokwialnie „z liścia” od Ministerstwa Zdrowia i zapowiedź przejęcia tych szpitali, słysząc, że rozproszenie przeszkadza w zawiadywaniu nimi - podsumował starosta bielski.
Reforma sieci szpitali, nie była sukcesem
Prezes Płonka przypomniał, że NIK krytycznie ocenił wprowadzaną przez obecny rząd sieć szpitali. Jak mówił ta miała się poprawić dostępność i oddłużyć szpitale, a nic takiego się nie stało. Zwrócił uwagę, że mało mówi się o szpitalach podległych ministrowi, zadłużeniu klinik i instytutów czy placówek podległych samorządom województw, podczas gdy właśnie w tych placówkach zadłużenie jest największe. - Na 15 mld zł zadłużenia ok. 25-30 proc. to dług szpitali powiatowych, cała reszta to inne placówki - mówił starosta bielski zaznaczając, że na sytuację placówek olbrzymi wpływ mają środki finansowe przeznaczane na system opieki zdrowotnej.
Jak podkreślano w czasie konferencji w 2019 r. poziom wydatków PKB na ochronę zdrowia w kraju wyniósł 4,3 proc., podczas gdy w krajach OECD był on na poziomie ok. 6,4 proc. Bernadeta Skóbel, kierownik Działu Monitoringu Prawnego i Ekspertyz ZPP wyjaśniała, że poziom wydatków podawany przez MZ jest inny, ponieważ bieżące wydatki porównuje z PKB sprzed dwóch lat. Jak dodała, można być też porównywać do PKB sprzed 10 lat, to wynik byłby jeszcze lepszy, ale na świecie dany rok porównuje się z PKB z tego samego roku.
W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych. Prezes OZPSP Waldemar Malinowski podkreślił, że to właśnie współpraca na poziomie regionalnym pozwoliła na sprawną walkę z pandemią. – To współpraca, ciągła wymiana poglądów daje siłę, nie ma jej w centralizacji - komentował.
- Obecnie NFZ kształtuje politykę zdrowotną na danym terenie przez zapewnianie świadczeń medycznych dla określonej populacji w regionie. W przypadku inwestycji istnieją mechanizmy, które ma do dyspozycji wojewoda. Nie jest tak, że wszystko jest poza kontrolą, że mamy chaos kompetencyjny, że jest źle, bo na dole nie można dojść do porozumienia. Na dole można dojść do porozumienia. Tylko w tym przypadku do rozwiązań potrzeba trzech stron - komentował Malinowski i zwracał uwagę, że w próbach konsolidacji konieczny jest udział NFZ także po to by szukać nowych rozwiązań finansowych na poziomie regionów. I od tego, jego zdaniem należałoby zacząć. Jeśli np. gdzieś ma być zlikwidowany oddział położnicy, żeby pacjentki korzystały z takiego w sąsiednim powiecie, to szpital gdzie jest likwidowany powinien dostać możliwość utworzenia i finansowania przez NFZ opieki ambulatoryjnej, by nie z każdą rzeczą pacjentki musiały jechać.
Nic o nas bez nas
Malinowski podobnie jak prezes Płonka zaznaczył, że bolączka systemu ochrony zdrowia jest głównie jego niedofinansowanie i to jest paląca kwestia do rozwiązanie, bez której, żadna reforma nie może zakończyć się sukcesem. Jak przyznał, dziś boi się, że procedowane zmiany mogą sprawić, że dojdzie do likwidacji części szpitali. - Jednak decyzja urzędnika może doprowadzić do lawiny, która gdzieś na dole wywoła poważny problem szpitali. Dlatego nic o nas bez nas – apelował.
Zebrani przyznali, że plan zmian to wiele niewiadomych, jedna z nich są np. kwestie inwestycji po przekazaniu szpitali inny podmiotem. Józef Swaczyna, starosta Strzelecki i przewodniczący Konwentu Powiatów Województwa Opolskiego przyznał, że reforma ochrony zdrowia jest potrzebna, ale wymaga przeorganizowania całego systemu opieki zdrowotnej. - Traktowanie sprawy wybiórczo i wskazywanie tylko na szpitale powiatowe jako te, które rzekomo sobie nie radzą, jest lekką przesadą ze strony pana ministra – mówił i przyznał, że przykład funkcjonowania centralnego zarządzania, można było obserwować podczas pandemii na przykładzie sanepidów. Jak podkreślił to samorządy same wyszły z inicjatywą, żeby pomagać sanepidom.
Krzysztof Żochowski, dyrektor SP ZOZ w Garwolinie i wiceszef organizacji szpitali powiatowych, wskazywał, że obecnie szpitale niezależnie od tego komu podlegają, potrafią współpracować. I zaznaczył, że informacja o tym czego potrzebują mieszkańcy jest dziś w regionach. – Na Miodowej tego naprawdę nie widać lepiej. Mieszkańcy lokalnych wspólnot samorządowych nie będą mieli żadnego wpływu na dostępność publicznych świadczeń opieki zdrowotnej. Dziś największym problemem Polski powiatowej jest brak kadr i gdyby np. resort zdrowia miał pomysł jak nimi efektywnie zarządzać by zlikwidować przerost kadr w podległych ministerstwu placówkach, tak by powiaty mogły wypełnić braki, to system faktycznie odczułby poprawę – podsumował dyrektor dodając, że wydaje się, że pomysłów na rozwiązanie takich problemów nie ma, więc jest pomysł, żeby szpitale cofnąć głęboko do PRL-u. Podkreślał, że wszyscy liczą na to, że minister zdrowia będzie poprawiać z sukcesami system ochrony zdrowia, ale do tego potrzebne są dobre rozwiązania, a te trzeba konsultować z praktykami.
Zamykając spotkanie prezesi ZPP i OZPSP zaapelowali do Ministra Zdrowia o włączenie samorządów do rozmów nad planowaną zmianą działalności szpitali powiatowych.