Autor : Anna Jackowska
2022-05-09 10:29
Chirurdzy, anestezjolodzy, interniści, pulmonolodzy, nefrolodzy, a nawet ortopedzi – wszyscy ci specjaliści są zaangażowani w leczenie osób, które doznały ciężkich oparzeń – wskazuje Przemysław Strzelec, zastępca dyrektora ds. medycznych Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
To czołowy ośrodek w kraju, zajmujący się kompleksowym leczeniem urazów oparzeniowych i ran przewlekłych. Trafiają tam nie tylko ofiary głośnych górniczych katastrof - jak ostatnio w kopalni Pniówek w Pawłowicach - ale też pacjenci z rozległymi oparzeniami pochodzący z innych części kraju. Dużą grupę stanowią ostatnio ofiary wypalania traw - z reguły to ci, którzy wzniecili pożar i utracili kontrolę nad żywiołem.
- Choć działamy na Śląsku, to przyjmujemy oparzonych pacjentów z całego kraju, niejednokrotnie w porozumieniu z innymi ośrodkami oparzeniowymi. W tym obszarze nie ma rejonizacji, pacjenci z oparzeniami są dla nas priorytetem- podkreśla Przemysław Strzelec. Dodaje, że leczeniem ran oparzeniowych zajmują się chirurdzy, a nad stanem chorych na oddziałach intensywnej terapii czuwają anestezjolodzy. - Choroba oparzeniowa dotyka jednak wielu ważnych narządów, stąd w proces leczenia są zaangażowani także interniści, pulmonolodzy, nefrolodzy, a nawet ortopedzi, jeśli wymaga tego charakter obrażeń- wyjaśnia specjalista. W Centrum Leczenia Oparzeń, które jest jednostką samorządu województwa śląskiego, działają 4 specjalistyczne oddziały, a także Pracownia Hiperbarii Tlenowej, Bank Tkanek oraz Zakład Leczenia Ran Przewlekłych. Placówka dysponuje 70 łóżkami. Rocznie hospitalizowanych jest tu ponad 1200 pacjentów. Przyszpitalne poradnie przyjmują rocznie ponad 7000 pacjentów.
Sposób leczenia zależy m.in. od tego, czy to oparzenie termiczne, chemiczne, czy będące efektem porażenia prądem, a także od rozległości i głębokości oparzeń oraz tego, czy oparzone są też drogi oddechowe. - Wiele zależy też od tego, których okolic ciała dotyczy oparzenie, czy pacjenta obciążają też inne choroby, w jakim jest wieku - wylicza Przemysław Strzelec. Podkreśla, że masywne oparzenie skóry – jednego z największych narządów ludzkiego organizmu – upośledza także funkcjonowanie serca, nerek, wątroby, płuc. Elementem choroby oparzeniowej jest wstrząs pojawiający się w przypadku dużych powierzchni oparzenia, obejmujących ponad 20 proc. powierzchni ciała. Jednym z jego głównych objawów jest spadek ciśnienia tętniczego krwi. Aby temu zapobiec, stosuje się płynoterapię, czyli podawanie w kroplówkach odpowiedniej płynów. Pozwala to utrzymać właściwe ciśnienie tętnicze krwi i właściwe ukrwienie narządów.
W leczeniu ran oparzeniowych stosowane są m.in. specjalistyczne opatrunki z owodni, składające się z odpowiednio spreparowanej i przygotowanej błony płodowej, pozyskiwanej podczas porodów. Zapobiegają one zakażeniom i stanom zapalnym i zmniejszają blizny.
Pacjenci mają też sesje w komorze hiperbarycznej, gdzie są leczeni przy użyciu wysokiego ciśnienia i tlenu. W razie potrzeby zakładane są także hodowle komórek skóry, pobranej ze zdrowych części ciała chorego. W banku tkanek komórki skóry są namnażane, by później – kiedy pozwoli na to stan ran oparzeniowych – posłużyć do przeszczepów. Leczenie oparzeń to również częste pobyty pacjenta na sali operacyjnej. Chirurdzy muszą usuwać martwy naskórek, czy wykonywać nacięcia odbarczające, które obniżają ciśnienie w oparzonej nodze czy ręce. - Tak niestety wygląda leczenie oparzeń - wymaga wielokrotnych zabiegów operacyjnych, najczęściej co kilka dni- wyjaśnia dr Strzelec.
Kiedy minie już zagrożenie życia, a rany się zagoją, do akcji wkraczają chirurdzy plastyczni, którzy rekonstruują zniszczone fragmenty ciała i pracują nad tym, by ich podopieczny mógł wrócić do jak najlepszej sprawności. Nieuniknionym następstwem rozległych i głębokich oparzeń są bowiem blizny, które mogą powodować przykurcze, zaburzające np. możliwość widzenia, jedzenia, mówienia – jeśli blizna obejmuje twarz, czy swobodnego poruszania się – gdy oparzone były nogi czy ręce.
Polecamy także:
A. Niedzielski: poszkodowani górnicy mają opiekę najwyższej jakości
Żywienie w szpitalach: poważna pułapka w przepisach MZ
W punktach medycznych przy granicy może zabraknąć pierwszej pomocy