Autor : Anna Rokicińska
2021-10-14 10:14
Miał być ekspresowo i zachęcać niezdecydowanych do szczepień także tych przeciw COVID-19. Co dzieje się z projektem ustawy o Funduszu Kompensacyjnym Szczepień Ochronnych, który przewiduje rekompensaty dla osób, u których potwierdzono niepożądane odczyny poszczepienne (NOP). W sejmowych kuluarach mówi się, że te rozwiązania blokują antyszczepionkowcy i część posłów z Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu.
Przypomnijmy, że projekt był zapowiadany już w grudniu ubiegłego roku. Wtedy to ruszały szczepienia przeciw COVID-19. Antyszczepionkowcy podnosili, że w przypadku NOP nikt nie ponosi odpowiedzialności za skutki tych działań niepożądanych, a chce się zmusić ludzi do szczepień. Choć wydawało się, że projekt może powstać szybko, to rząd skierował go do Sejmu dopiero 2 sierpnia. Zapisy skierowano do I czytania na posiedzeniu Sejmu dzień później. Od tego czasu cisza i spokój. Pojawiły się informacje, że opozycja chce by czytanie projektu dopisano do toczących się się właśnie obrad.
Co dalej z Funduszem Kompensacyjnym?
O to czy projekt będzie procedowany na tym posiedzeniu Sejmu zapytaliśmy wicemarszałkinię z Koalicji Obywatelskiej Małgorzatę Kidawę-Błońską. - Nie ma go w porządku niestety. Ja bym bardzo chciała, żeby był – powiedziała nam.
- Byłem przekonany, że ta ustawa wejdzie w życie krótką ścieżką. Jeszcze zanim ten projekt ujrzał światło dzienne składaliśmy do niego swoje uwagi, które częściowo zostały uwzględnione – komentuje dla nas prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Dla lekarza przetrzymywanie tego projektu w Sejmie jest niezrozumiałe. - To jest szkodliwe z punktu widzenia pacjenta i dla całej akcji szczepień. Gdy ustawy nie ma, snuje się domysły, że dlatego jej nie ma, bo państwo się boi odpowiedzialności. Brak tej ustawy daje pole do popisu całemu ruchowi antyszczepionkowemu. Nie chciałbym nikogo posądzać o to, że jest to robione w sposób przemyślany – dodaje prezes NRL.
Zamrażarka, bo każdy głos się liczy?
Projekt pewnie bez większych problemów zdobyłby sejmową większość. Na sejmowych korytarzach mówi się, że mimo iż ma teoretycznie pełne poparcie rządu i co za tym idzie też PiS to wpadł do sejmowej „zamrażarki”. Dlaczego? Powód może być prozaiczny – większość parlamentarna. Jak wiadomo jest ona obecnie (po wystąpieniu ze Zjednoczonej Prawicy Porozumienia Jarosława Gowina) bardzo krucha. W Sejmie partia rządząca liczy każdy głos po to, by przeforsować swoje rozwiązania. Dlatego nawet mała grupka posłów może skutecznie walczyć o przeforsowanie swoich projektów lub też zablokowanie tych dla siebie niewygodnych. W kuluarach mówi się, że palce w tej blokadzie macza Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu. Część posłów w nim skupiona sympatyzuje z ruchami antyszczepionkowymi. Gdyby ustawa została uchwalona, jeden z koronnych argumentów tego ruchu zostałby im wytrącony z ręki.
Kilka dni temu minister zdrowia Adam Niedzielski pytany o „zamrożenie” w Sejmie tego projektu nie potrafił powiedzieć, kiedy ustawa zostanie uchwalona.
Polecamy także:
Polska chce samodzielnie gromadzić zapas leku na COVID-19