Autor : Jakub Wołosowski
2022-10-11 08:19
Jak polskie szpitale funkcjonowały w trakcie pandemii? Najwyższa Izba Kontroli opublikowała właśnie wyniki analizy, w której starała się znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie będzie zbyt dużym zaskoczeniem, jeśli już na wstępie zdradzimy, że NIK zastrzeżeń miał sporo i stwierdzono, że szpitale do działania w warunkach epidemii COVID-19 nie były przygotowane. Jednak jakie konkretnie pojawiały się zarzuty?
Kontrola NIK, przeprowadzona w 23 szpitalach, wykazała, że chociaż starano się przerwać drogi transmisji SARS-CoV-2 i zapewnić bezpieczeństwo ludziom przebywającym na ich terenie, to jednak nie zawsze było to możliwe. Czasami problemem były bariery architektoniczne budynku i po prostu nie udawało się rozdzielić drogi przemieszczenia się pacjentów z COVID-19 i pozostałych chorych. Problemem okazywały się także testy przesiewowe wśród pracowników, a raczej ich brak. Do tego w niektórych placówkach pacjenci przyjmowani w trybie planowym nie byli badani na obecność wirusa. Wyniki kontroli wskazują także na to, że w badanym okresie testom wykrywającym obecność wirusa nie poddano około 20 proc. pacjentów przyjętych planowo z innych przyczyn niż COVID-19. Efekt? Pojawiające się zakażenia, także wśród personelu, co zaburzało pracę oddziałów.
"W II kwartale 2020 r. w kontrolowanych szpitalach wystąpiły braki w zaopatrzeniu personelu medycznego w środki ochrony indywidualnej, po tym jak w związku z ogłoszeniem stanu epidemii znacznie wzrosło zapotrzebowanie na takie środki. W I półroczu 2021 r. w porównaniu z 2019 r. siedmiokrotnie wzrosło zużycie masek chirurgicznych, a zużycie półmasek FFP2 oraz FFP3 aż 45-krotnie. Największy poziom zużycia środków ochrony osobistej miał miejsce w IV kw. 2020 r., czyli w okresie zwiększonej liczby zachorowań na COVID-19" - podaje NIK w omówieniu wyników raportu.
Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że od stycznia do końca czerwca 2021 r., a taki okres właśnie badano, nie we wszystkich szpitalach udało się w sposób optymalny wykorzystywać łóżka przeznaczone dla pacjentów covidowych. W jednej z placówek nawet w okresach zwiększonej zachorowalności na COVID-19 nie udało się w pełni wykorzystać wszystkich miejsc. To wszystko w czasie, gdy ograniczano przyjmowanie pacjentów z innymi chorobami, często przewlekłymi. NIK ocenia, że w znaczący sposób przyczyniło się to do zwiększenia długu zdrowotnego.
"Równocześnie, w porównaniu do średniej z lat 2015-2019, w całym badanym przez Izbę okresie odnotowano zwiększoną liczbę zgonów. W 2020 r. było ich o ponad 85 tys. więcej, z tego ok. 56,5 tys. z innych powodów niż COVID-19" - podkreśla NIK.
Kontrola NIK nie wykazała, że w trakcie trwania epidemii szpitale miały problem z zachowaniem płynności finansowej. Jednocześnie jednak większość jednostek nie zrealizowała w całości kontraktów zawartych z NFZ, a wartość udzielonych świadczeń była niższa niż w 2019 r. o ponad 20 proc.
Narodowy Fundusz Zdrowia zapewniał również dodatkowe środki na wypłaty dla personelu medycznego, który opiekował się pacjentami z podejrzeniem lub rozpoznaniem COVID-19. W sumie w badanym okresie skontrolowane szpitale przeznaczyły na ten cel około 240 mln zł, ale zasady przyznawania tzw. dodatków covidowych nie były jednolite. W blisko 3/4 placówek nie były one uzależnione ani od czasu przepracowanego z takimi pacjentami, ani od liczby udzielonych świadczeń. Dodatek wypłacano również tym pracownikom, którzy pełnili pojedyncze dyżury lub mieli incydentalny kontakt z osobami zakażonymi SARS-CoV-2.
NIK zwraca uwagę, że już w 2018 r., w trakcie kontroli w zakresie zakażeń w podmiotach leczniczych sformułowała pod adresem ówczesnego ministra zdrowia wnioski, których rzetelna realizacja, pozwoliłaby na lepsze przygotowanie szpitali do epidemii SARS-CoV-2 i ograniczenie skali narastania „długu zdrowotnego”. Kontrolerzy Izby stwierdzili wówczas m.in., że wbrew ustawie o zwalczaniu zakażeń, w niektórych placówkach nie ma izolatek, brakuje też personelu medycznego, przez co nie można tam w pełni zapobiegać zakażeniom.
W ocenie NIK epidemia COVID-19 pokazała, że szpitale, przynajmniej te skontrolowane, nie są przygotowane do działania w sytuacjach kryzysowych. Ograniczono, a nawet zawieszano, udzielanie niektórych świadczeń, a jako główne powody NIK wymienia:
przekształcanie dotychczasowych oddziałów w oddziały covidowe oraz zapewnienie łóżek pacjentom z rozpoznaniem lub podejrzeniem COVID-19,
zalecenia Ministra Zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie ograniczenia do niezbędnego minimum lub czasowego zawieszenia udzielania świadczeń wykonywanych planowo,
ograniczenia funkcjonowania poszczególnych komórek organizacyjnych szpitali w związku z ogniskami epidemicznymi SARS-CoV-2,
wzrost absencji personelu medycznego. W skontrolowanych placówkach wskaźnik nieobecności (zwolnienie lekarskie, izolacja, kwarantanna) osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę wzrósł w 2020 r. do 9,3 proc. z 5,6 proc. w 2019 r., przy czym najwyższy wzrost absencji miał miejsce w IV kwartale 2020 r. i wyniósł 13,3 proc.
Jako przykład NIK wymienia sytuację w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej w Warszawie. Wyniki kontroli pokazały, że po ogłoszeniu stanu epidemii, liczba osób czekających na planowe zabiegi i porady ambulatoryjne wzrosła z 3414 na koniec 2019 r. do 3953 na koniec czerwca 2020 r., po czym spadła do 1556 na koniec grudnia 2020 r. by znów wzrosnąć do 5720 osób na koniec czerwca 2021 r.
Z kolei w Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich 30 czerwca 2021 r. na zabieg endoprotezoplastyki pierwotnej stawu biodrowego czekało 2 856 osób więcej niż 31 grudnia 2019 r.
Szpitale nie zdołały zapewnić pacjentom opieki na poziomie sprzed epidemii. Wartość udzielonych tam świadczeń w 2020 r. była mniejsza o ok. 21 proc. niż w 2019 r., a w okresie od stycznia do maja 2021 r. o 23 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r.
W 2020 r., w stosunku do 2019 r., największe spadki wartości świadczeń wystąpiły:
w przypadku pacjentów z chorobami układu oddechowego – o 25 proc.,
układu mięśniowo-szkieletowego – o ok. 22 proc.,
układu krążenia - o 16%.
Jednak największy spadek dotyczył leczenia zachowawczego dzieci, który wyniósł ok. 46 proc. NIK dodaje, że nawet w okresach, w których notowano niski poziom zakażeń SARS-CoV-2, w kontrolowanych szpitalach nie osiągnięto średnich wartości świadczeń z analogicznych miesięcy poprzednich lat.
Jednocześnie ograniczenie dostępu dla pacjentów z innymi chorobami niż COVID-19 nie przełożyło się na wykorzystanie potencjału tych szpitali w zakresie leczenia SARS-CoV-2.
"Zwiększenie liczby łóżek na oddziałach covidowych oraz wzrost gotowości do diagnozowania i leczenia pacjentów z podejrzeniem i rozpoznaniem zakażenia nie zawsze odpowiadały faktycznemu zapotrzebowaniu na świadczenia w danym momencie, nawet w okresach największej zachorowalności" - podaje NIK.
Do Ministra Zdrowia i wojewodów o:
bieżącą i stałą analizę stopnia wykorzystania łóżek przeznaczonych dla pacjentów z podejrzeniem lub rozpoznaniem COVID-19 w celu optymalizacji ich wykorzystania i poprawy dostępu do świadczeń zdrowotnych dla pacjentów z innymi chorobami.
Do kierownictwa szpitali o:
prawidłowe klasyfikowanie personelu uprawnionego do otrzymania dodatkowego świadczenia pieniężnego w latach 2020-2021 (I półrocze), prawidłowe rozliczenie umów z NFZ, dotyczących wypłaty dodatków, a także wypłacenie za ten okres osobom uprawnionym należnej wysokości świadczeń.
Źródło: NIK
Polecamy także:
UE: spotkanie z 5 firmami ws. szczepień i leków przeciw COVID