Autor : Anna Rokicińska
2021-06-11 13:05
Jest pewna grupa osób, która czuje się wykluczona z Narodowego Programu Szczepień. To osoby, u których po pierwszej dawce szczepionki wystąpiły niepożądane odczyny poszczepienne, w tym m.in. alergia na podany preparat. Czy mimo to mają one szanse na zaszczepienie innym preparatem? Niestety w tej sprawie pozytywnych informacji brakuje.
Pani Emilia przyjęła w marcu pierwszą dawkę szczepionki firmy AstraZeneca. Bardzo chciała się zaszczepić. Nie chciała być jedną z ofiar koronawirusa. Nie chciała też przenieść Sars-CoV-2 na swoich bliskich. Dodatkowo jest osobą starszą, więc motywacja była tym silniejsza. Niestety po szczepieniu wystąpiło u niej uczulenie, które spowodowało m.in. problemy kardiologiczne. Termin podania drugiej dawki mija. Żaden lekarz nie chce jej zaszczepić tym samym preparatem, bo mógłby on wywołać silniejszą alergię. Nikt też nie poda jej innej szczepionki, bo w Polsce nie ma w tej sprawie procedur.
Wykluczeni z Narodowego Programu Szczepień
- Czuję się niekomfortowo, podle i jestem najzwyczajniej wykluczona ze szczepień - mówi nam pani Emilia. - W obecnym stanie prawnym żaden lekarz mnie nie zaszczepi, a bardzo mi na tym zależy - stwierdza. Mówi, że szukała różnych rozwiązań i przy okazji znalazła też inne osoby, które są w tej samej sytuacji. - Takich osób jest więcej. Wystarczy spojrzeć na dane dotyczące niepożądanych odczynów poszczepiennych. Część z nich jest w takiej samej sytuacji, jak ja - stwierdza pani Emilia. W tej chwili na rządowych stronach możemy przeczytać, że NOPy odnotowano u 10 653 osób. Ile z nich to takie osoba, jak nasza rozmówczyni, nie wiadomo. - Gdyby nie syn, może machnęłabym na to ręką, ale on się uparł, że muszę być bezpieczna. Wydzwania do różnych instytucji. Z tych telefonów wynika, że o takich osobach, jak ja, po prostu nie pomyślano. My jesteśmy wykluczeni z Narodowego Programu Szczepień i nikt się tym nie interesuje - stwierdza pani Emilia.
Jak bardzo trzeba być zdeterminowanym, żeby się zaszczepić?
W tym przypadku bardzo trzeba się postarać, by czegokolwiek się dowiedzieć. - Próbowaliśmy zwracać się do punktów szczepień. Bezskutecznie, bo lekarze byliby wtedy narażeni na odpowiedzialność karną. Wystąpiliśmy do Rzecznika Praw Pacjenta, napisaliśmy pismo do Ministerstwa Zdrowia. Wszyscy rozkładają ręce. Ministerstwo nawet nie udzieliło nam odpowiedzi, a Rzecznik Praw Pacjenta powiedział, że też ma takie sygnały i wysłał w tej sprawie pismo do resortu zdrowia. Czeka na odpowiedź ministerstwa. Wciąż nie wiemy, co dalej. Szczepionkę mama otrzymała 25 marca. Jeszcze się mieścimy w tych terminach drugiej dawki, ale za chwilę już nie i nikt nam nie odpowiada - stwierdza pan Piotr, syn pani Emilii. W jego ocenia procedury w tej sprawie powinny być już dawno opracowane, bo przecież było wiadomo, że są osoby, które na szczepionki będą uczulone. - Lepiej być mądrym przed szkodą niż po niej. Myśleliśmy, że jak upłynie termin drugiej dawki, to będzie można rozpocząć szczepienia od zera, innym preparatem. Niestety nie. Mówili nam o tym lekarze. Dane o szczepieniu zostają w systemach informatycznych - mówi nam pan Piotr.
Co z alergiami po pierwszej dawce robi się w innych krajach UE?
Pan Piotr jest tak zdeterminowany, że sprawdził jakie są procedury w takich przypadkach w innych krajach Unii Europejskiej. - w Danii, Niemczech, Hiszpanii i Francji dopuszcza się możliwość podania drugiej dawki innej szczepionki niż ta pierwotnie przyjęta. Hiszpanie przeprowadzili nawet badania w tej sprawie. Ta zamiana może iść w obie strony, czyli szczepionkę AstraZeneca, można w drugiej dawce zamienić na firmę Pfizer i odwrotnie. Rezultaty są obiecujące. A u nas cisza. Jakby tych osób wcale nie było - stwierdza pan Piotr.
Co w tej sprawie mówi Ministerstwo Zdrowia?
Całą sytuację opisaliśmy i wysłaliśmy pytania do resortu zdrowia. Pytaliśmy m.in. o to, czy MZ wydało jakieś wytyczne w tej sprawie. Dlaczego nie ma u nas procedur, skoro w innych krajach UE istnieją. No i pytanie zasadnicze, co w tej sytuacji ma zrobić pani Emilia? Odpowiedź nie jest, delikatnie rzecz ujmując, zadowalająca. „Zgodnie z wiedzą medyczną, drugiej dawki szczepionki nie należy podawać osobom, u których wystąpiła reakcja anafilaktyczna po pierwszej dawce produktu leczniczego. Obecnie nie ma wytycznych na temat podawania pacjentom drugiej dawki szczepionki innej firmy niż w pierwszej dawce. Również Europejska Agencja Leków (EMA) rekomenduje podawanie drugiej dawki tej samej szczepionki. Wytyczne w ww. temacie są powszechną wiedzą punktów szczepień i pracowników medycznych. Były także przedmiotem szkoleń organizowanych przez CMKP. Zatem stosuje się zasady ogólne” - napisano w odpowiedzi. Ale wciąż nie uzyskaliśmy odpowiedzi, co ma zrobić pani Emilia, bo nie chce narażać się na zakażenie i nie chce też widnieć w statystykach antyszczepionkowców. - Oni się chwalą, ile osób nie przystąpiło do drugich dawek, bo miały NOPy. A tu trzeba odwrócić narrację. One nie mogły przystąpić do drugiej dawki, bo miały NOPy, a nasze państwo nie umie sobie z tym poradzić i powiedzieć skoro tak, to zaszczepimy was czym innym - komentuje pan Piotr.
W tej sprawie próbowaliśmy się też skontaktować z pełnomocnikiem rządu ds. Szczepień przeciw COVID-19 Michałem Dworczykiem. Niestety bezskutecznie. Do tematu wrócimy.
Polecamy także:
J. Zabielska- Cieciuch: NFZ chce zlikwidować teleporady w POZ
Dane MZ: 341 nowych zakażeń, 68 osób zmarło
Druga w Polsce jednostka dla chorych na nowotwory układu chłonnego