Autor : Anna Rokicińska
2021-02-11 09:08
Jak podaje dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna rząd pracuje nad zmianą zasad opłacania składki zdrowotnej. W ten sposób szuka dodatkowych pieniędzy w kieszeniach podatników na dofinansowanie publicznego systemu ochrony zdrowia.
Przypomnijmy, że publiczna ochrona zdrowia jest finansowana głównie z dwóch źródeł ze składki zdrowotnej oraz budżetu państwa. Jaki pisze DGP zmiany tego systemu mogą pójść w trzech kierunkach.
Podwyżka składek
Pierwszym wariant to powszechna podwyżka składki. Dziś składka wynosi 9 proc., z czego 7,75 proc. jest odliczane od podatku. Jak piszą dziennikarze DGP zwiększenie składki to 10 mld zł więcej w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia za każdy punkt procentowy podwyżki. Niesie to jednak ze sobą wzrost kosztów pracy i obciążeń pracowników. „By zminimalizować ten ostatni efekt, można wprowadzić model stosowany w odniesieniu do składek na ubezpieczenia społeczne. W takim przypadku podwyżką stawki obciążony byłby tylko pracodawca i np. to on pokryłby wzrost o 1 pkt proc.” - piszą Grzegorz Osiecki i Klara Klinger.
Urealnienie i uszczelnienie
Drugi wariant to urealnienie i uszczelnienie. „Dziś całkiem spora grupa ubezpieczonych płaci składki ryczałtowe. To osoby prowadzące działalność gospodarczą, rozliczające się zarówno według skali podatkowej, jak i liniowo. Zwłaszcza ta ostatnia grupa to osoby w większości o najwyższych dochodach. W tym roku wysokość tej składki to 381 zł. I to ta grupa jest wskazywana przez część naszych rozmówców jako ci, którzy bardziej powinni dołożyć się do zdrowia” - pisze Dziennik Gazeta Prawna. Według Dziennika w tym przypadku może być mowa o zwiększeniu ryczałtu lub urealnieniu składki, czyli płaceniu jej od całego dochodu. „To znacznie podwyższyłoby wpływy NFZ. Na przykład w 2018 r. blisko 640 tys. podatników podatku liniowego miało dochód na poziomie 168 mld zł i zapłaciło składkę na poziomie niespełna 2 mld zł. Gdyby była ona jednak procentowa, a nie ryczałtowa, to wyniosłaby ponad 15 mld zł. Ale większość z niej zostałaby odliczona od podatku, więc jednocześnie wpływ z PIT byłby niższy” - czytamy w artykule. Autorzy powołują się na rozmówców z kręgów rządowych. Mają oni wskazywać na kolejną grupą i są ubezpieczeni w KRUS, którzy płacą składkę w symbolicznej wysokości. Część z nich można by oskładkować na powszechnych zasadach. Dzięki temu wpływ do NFZ byłby wyższy. W tym wariancie wzrost składki odczuliby np. samozatrudnieni i płacący podatek liniowy.
Zmniejszenie liczby ubezpieczonych w KRUS
Trzeci wariant to zmniejszenie liczby ubezpieczonych w KRUS i korzystających z preferencji w opłacaniu składki zdrowotnej. „Dziś rolnicy płacą na zdrowie 1 zł za hektar przeliczeniowy za każdego zgłoszonego ubezpieczonego (np. domownika) – przy czym dotyczy to gospodarstw o powierzchni użytków rolnych 6 i więcej hektarów. Poniżej 6 ha składka jest taka sama, ale nie płaci jej rolnik, a budżet państwa. Trzeci pomysł zakłada wzrost składki w sposób możliwie neutralny dla pracowników. Dlatego jednocześnie podwyższono by część podlegającą odpisowi podatkowemu (obecnie jest to 7,75 proc.).
Kolejna możliwość to już nie zmiany w składce, ale szukanie specjalnych rozwiązań w rodzaju istniejącej już daniny solidarnościowej, które będą dotyczyć grup o najwyższych dochodach, a wpływy z nich zasilą budżet NFZ” czytamy w DGP.
Całość artykułu tutaj
Polecamy także:
Chemioterapia w warunkach domowych: NFZ zmienia zarządzenie
Młodzi lekarze po rozmowach w Ministerstwie Zdrowia. Co ustalono?
Płace w zdrowiu. Dwie różne tabele od MZ. O co chodzi?
5 kroków dla zdrowia. Wiemy co minister ogłosi dla kardiologii