Autor : Anna Rokicińska
2021-06-23 12:33
Stowarzyszenie Porozumienie Chirurgów Skalpel nie wyklucza protestów. Ma to związek m.in. z uchwaleniem przez Sejm ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia bez senackich poprawek, które dawały większe podwyżki minimalnych wynagrodzeń. Jak mówi nam przewodnicząca Stowarzyszenia - Katarzyna Pikulska, ustawa w tej wersji to kolejny policzek dla medyków.
Przypomnijmy, że w poniedziałek 21 czerwca opublikowano ustawę o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Ma ona obowiązywać od 1 lipca. Medycy liczyli jednak na większe podwyżki, dlatego w dniu uchwalania ustawy przez Sejm protestowali przed gmachem parlamentu. Bezskutecznie.
Czy będą jesienne protesty?
Pikulska nie wyklucza takiej możliwości. - Protestują pielęgniarki i położne, ratownicy medyczni, lekarze też nie wykluczają protestu. Prawdopodobnie jesienią zostanie coś zorganizowane. Na szczegóły jeszcze za wcześnie - powiedziała nam przewodnicząca. - Ta ustawa to kolejny policzek dla medyków. W trakcie pandemii wszyscy naprawdę włożyli bardzo wielki wysiłek, by ta ochrona zdrowia jakoś funkcjonowała i się całkowicie nie zawaliła, a tu takie podziękowanie - komentuje Pikulska.
Jakie powinny być nakłady na ochronę zdrowia?
W jej ocenie sytuację poprawiłyby zwiększone nakłady na ochronę zdrowia. - Bardzo nam na tym zależy. - To powinno być 10 proc. PKB. Moim zdaniem, 6 czy 8 proc. mogło być 2 lata temu, przed pandemią. Ona pokazała całe kalectwo naszej ochrony zdrowia. Teraz musi być 10 proc. i rząd powinien się poważnie tym zająć. Obecne działania są prowizoryczne i to raczej chwilowe zrywy, nic więcej - ocenia Pikulska. - Jeżeli chcemy, aby nasza ochrona zdrowia była na poziomie europejskim, to musimy ją finansować na odpowiednim poziomie. Bez tego nic się nie zmieni - dodaje. Jej zdaniem konsekwencją braku odpowiedniego finansowania będzie spadająca liczba medyków. - Coraz mniej osób jest zainteresowanych wykonywaniem zawodów medycznych, takich jak pielęgniarka czy lekarz. Coraz mniej lekarzy decyduje się na specjalizacje zabiegowe. Jeżeli nie będzie wzrostu wynagrodzeń takiego, który by zachęcił do wykonywania tak ciężkiej pracy, no to nie będzie komu pracować - mówi przewodnicząca.
Wiemy ile NFZ da POZ i AOS, a ile szpitalom na wzrost minimalnych płac
Wciąż jest zbyt mało anestezjologów
Przewodnicząca stwierdza, że w szpitalach po 3 fali pandemii sytuacja powoli się stabilizuje. - Boimy się jednak tego, co przyniesie jesień, czy nie przyjdzie kolejna fala i znów wszystko będzie postawione na głowie. Cały czas jest za mało anestezjologów. Na chirurgii to bardzo odczuwamy. Nie jesteśmy w stanie operować tyle, co przed pandemią. Pacjenci muszą więc dłużej czekać na operacje. A to jest nieprzyjemne i dla pacjentów, i dla chirurgów - mówi nam Pikulska. - Anestezjologów jest po prostu bardzo mało w kraju. Część jest jeszcze oddelegowana do pracy w szpitalach COVID-owych. No i nie ma komu znieczulać. To w tej chwili największy problem - dodaje. Z jej obserwacji wynika, że pacjenci trafiają do szpitali z zaniedbanymi urazami. - Zdarzają się sytuacje, że pacjenci te urazy leczyli sobie sami więc przychodzą do nas np. ze źle zrośniętym palcem. - mówi przewodnicząca.
Polecamy także:
Jutro przed Ministerstwem Zdrowia będą protestować piloci LPR
Eksperci o wynagrodzeniach lekarzy - konferencja OIL w
Farmaceuci – ile będą zarabiać od 1 lipca i czy dołączą do protestów?