Autor : Anna Jackowska
2022-12-01 10:26
- Nie ma lepszej kontrofensywy do tej pandemii, która się wydarzyła i do tych wszystkich pacjentów, którzy nie mogli uzyskać świadczeń, nie mogli się diagnozować i korzystać z profilaktyki, jak zwiększona ofensywa edukacji zdrowotnej, programów profilaktycznych i diagnostyki - mówi Daniel Szulczyk, market access manager MSD Polska.
Podczas konferencji Fundacji Watch Health Care „Barometr WHC 2022 - Polacy w kolejkach” eksperci dyskutowali nie tylko o dostępie do świadczeń zdrowotnych w Polsce, ale i szerzej o systemie. Poniżej przytaczamy najciekawsze wypowiedzi Daniela Szulczyka dotyczące m.in. upolitycznienia systemu ochrony zdrowia oraz konsekwencji pandemii.
Przypominamy także: M. Niewada: Nie dajmy sobie wmówić, że pieniędzy jest więcej
Dolewanie pieniędzy do systemu jest rzeczą prostą, trudniejszą jest konstruktywne i efektywne ich wydatkowanie. Bez reform nie będzie skrócenia kolejek. Tu potrzeba dużej odwagi u decydentów i mniejszej liczby polityków w ochronie zdrowia. Ochronę zdrowia należy odpolitycznić. Potrzebujemy dużej bazy ekspertów, a nie politycznych dywagacji.
Już był kiedyś taki minister finansów, który podniósł podatek VAT o punkt procentowy i nazwał to wielką reformą - ale to nie jest reforma. To nie jest praca wykonana nad systemem. Ja bym spodziewał się czegoś więcej po decydentach. W ostatnim czasie są działania w sferze legislacyjnej, które mogą pogorszyć sytuację, jak np. projekt ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. To zabieg wyprowadzenia pieniędzy z NFZ i pogłębienie problemu zapewnienia świadczeń na odpowiednim poziomie.
Jeżeli chodzi o kolejki, to teraz jest bardzo dobrą wymówką powiedzieć, że minęły dwa lata COVID-u, a obecnie znajdujemy się w sferze post COVID, long COVID. Rzeczywiście miało to niebagatelny wpływ i wydaje się, że część z tych kolejek do świadczeń jest spowodowana utrudnionym dostępem do jakichkolwiek świadczeń w tym okresie. Z drugiej strony, Barometr WHC pokazuje, że ten proces wydłużania się kolejek ciągnie się już mniej więcej od dziesięciu lat.
Nie ulega wątpliwości, że dług zdrowotny narasta i leczenie pacjentów z zaawansowaną jednostką chorobową będzie nas zdecydowanie więcej kosztować. Mamy też do czynienia ze zjawiskiem nadumieralności - łącznie 110 tys. nadmiarowych zgonów. Wciąż musimy pamiętać, że interwencja na samym początku choroby jest kluczowa, a z konsekwencjami COVID-u będziemy się mierzyć jeszcze przez długi czas. Fale wygasają i są bardziej łagodne, ale wciąż są pacjenci z grup ryzyka, a same powikłania pozostają na lata i zostają też na lata w systemie.
Dobrze, że powstają programy profilaktyczne, ale źle, że nie ma ich weryfikacji. Czytając raport PZU dotyczący sytuacji po pandemii, zwróciłem uwagę, że poziom wykonywania mammografii i cytologii na przestrzeni dwóch ostatnich lat spadł o około 30 proc. Czy w takim momencie decydenci w Ministerstwie Zdrowia nie powinni zareagować i przeciwdziałać konsekwencjom tych niewykonanych badań? Kart DiLO również jest zdecydowanie mniej niż jeszcze trzy lata temu - należy się zastanowić, gdzie są ci pacjenci?
Może gdyby w systemie pojawiło się trochę więcej pieniędzy, pojawiłby się też gospodarz, który by w sposób prawidłowy te pieniądze spożytkował, może w niektórych obszarach zmniejszyłyby się kolejki, a świadczenia byłyby lepiej wycenione. Mogłoby to mieć również wpływ na działania profilaktyczne i edukację zdrowotną.
Ważne są obszary, których pacjent dotyka na co dzień - kolejka generuje kolejkę, bo to, że pacjent czeka w kolejce do lekarza POZ, to już jest ograniczenie i wydłużenie możliwości dostania się do specjalisty.
Polecamy także:
MZ: wykorzystajmy potencjał pielęgniarek w leczeniu stopy cukrzycowej
Szczepienia: MZ zmienia przepisy o zgłaszaniu NOP. Kluczowe terminy
Niedzielski zapowiada rozwój teleopieki. Telemedyczny Okrągły Stół MZ