Autor : Aleksandra Kurowska
2021-06-12 12:20
Czy opłaca się studiować i jeszcze potem robić specjalizację? To pytanie pada teraz szczególnie często w kontekście tabeli płac, a po senackich decyzjach jeszcze częściej. Wzrost współczynnika dla diagnostów czy farmaceutów specjalistów to raptem 14 proc. (z 1,05 do 1,2), a np. o 56 proc. dla pielęgniarek z tytułem licencjackim (z 0,64 od 1,0).
Przeliczniki w ustawie o najniższych płacach, zaproponowane przez MZ i uchwalone w Sejmie nikogo nie satysfakcjonują. Najwięcej na zmianach miały skorzystać te grupy zawodowe, które od lat w podwyżkach były pomijane, a te które dostawały je osobnym strumieniem, miały mieć je ugruntowane i częściowo podwyższone (choć niekoniecznie w przypadku lekarzy specjalistów pracujących na 1 etat - gdzie bilans dawał kilkanaście zł podwyżki).
Podwyżki choć dla większości dość skromne - dodajmy że chodzi o najniższe płace - mają kosztować blisko 4 mld zł, a po senackich poprawkach MZ szacuje ich koszt na ok. 6,2 mld zł.
Co ważne rząd obiecał, że po przyjęciu ustawy zasiądzie do prac nad kolejną nowelizacją - ale wiemy jak z takimi obietnicami bywa. Zobacz: Premier rozmawiał dziś o płacach w ochronie zdrowia. Co ustalono?
W kontekście płac pojawia się nie tylko pytanie o kompetencje np. sens kierunkowego wykształcenia i robienia specjalizacji, ale też o to, czy tylko protestami można zwrócić uwagę na sytuacje swojej grupy zawodowe i czy warto walczyć tylko dla siebie - czy negocjować z innymi. Jak na razie patrząc historycznie wspólne negocjacje opłacały się do czasu... a potem zyskiwali zwykle Ci, którzy najgłośniej walczyli i... których jest dużo (jedno z drugim się wiążę).
Przedstawiamy opinię Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych o senackich poprawkach do ustawy o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz niektórych innych ustaw (druk 418)
Postulatem naszego środowiska od początku było uporządkowanie zaszeregowania poszczególnych grup zawodowych w tabeli zgodnie z kwalifikacjami i uprawnieniami, ponieważ obecne zaszeregowanie budzi ogromne poczucie niesprawiedliwości i pokazuje kompletny brak zrozumienia poziomu naszych kwalifikacji zawodowych jak i fundamentalnej roli naszego zawodu w ochronie zdrowia. Żaden z naszych postulatów nie został uwzględniony, jednak w marcu Ministerstwo obiecało niezwłoczne przystąpienie do dalszych prac nad porządkowaniem tabeli. Ponieważ jednak Minister Adam Niedzielski wniósł autopoprawkę w sprawie wynagrodzeń pielęgniarek z licencjatem już po uzgodnieniach w ramach RDS, uznaliśmy że sprawa porządkowania tabeli pozostaje otwarta i na początku czerwca interweniowaliśmy u senatorów z Komisji Zdrowia w sprawie zmian zaszeregowania naszej grupy zawodowej w Tabeli stanowiącej załącznik do ustawy.
Niestety propozycje senackiej Komisji Zdrowia w żaden sposób nie porządkują tabeli, a wręcz przeciwnie – wprowadzają jeszcze większe dysproporcje. Doceniamy oczywiście, że senatorowie zauważają konieczność zwiększenia współczynników w stosunku do tego, co obecnie proponuje ustawa, jednak mamy poczucie, że zmiany zostały wprowadzone bez głębszej refleksji, po wsłuchaniu się wyłącznie w głosy największych grup zawodowych, z pominięciem specyfiki kwalifikacji zawodowych w obrębie mniejszych grup zawodowych.
Największym rozczarowaniem jest niedocenienie po raz kolejny - tym razem przez Senat -grupy diagnostów specjalistów. Warto zauważyć, że współczynniki zaproponowane przez dla poszczególnych grup zawodowych senat są wyższe względem obecnie obowiązujących współczynników o:
- 34% dla lekarzy z II stopniem specjalizacji lub z tytułem specjalisty (z 1,27 do 1,7)
- 20% dla lekarzy z I stopniem specjalizacji (z 1,17 do 1,4)
- 37% dla diagnostów, farmaceutów czy fizjoterapeutów bez specjalizacji (z 0,73 do 1,0)
- aż o 51% (!) dla pielęgniarek z tytułem magistra (z 0,73 do 1,1)
- aż o 56% (!!) dla pielęgniarek z tytułem licencjackim (z 0,64 od 1,0)
- o 41% dla techników analityki oraz pielęgniarek z wykształceniem średnim (z 0,64 na 0,9)
- podczas gdy wzrost współczynnika dla diagnostów (czy farmaceutów) specjalistów to raptem 14% (!!!) (z 1,05 do 1,2).
Przypominamy, że diagnosta (czy farmaceuta) po jednostopniowych studiach magisterskich, dopiero po dwuletnim stażu pracy, może podjąć kształcenie specjalizacyjne, trwające od 3 do 5 lat (w zależności od specjalizacji), co daje średnio około 11 lat kształcenia zawodowego, by osiągnąć tytuł specjalisty w danej dziedzinie medycyny laboratoryjnej.
Przypominamy, że wyłącznie diagnosta specjalista może zostać kierownikiem laboratorium medycznego (obok lekarza z właściwą specjalizacją), a diagności specjaliści odpowiedzialni są za wysokospecjalistyczne badania diagnostyczne, tj. badania genetyczne, hematologiczne czy mikrobiologiczne, wymagające ogromnej wiedzy i doświadczenia. Żenujący wzrost współczynnika dla tej grupy specjalistów pokazuje zupełny brak zrozumienia poziomu kwalifikacji wymaganych od diagnostów (czy farmaceutów) specjalistów. Ponadto, wciąż nie uwzględniono w strukturze płac diagnostów (i farmaceutów) faktu, że analogicznie jak lekarze, my również mamy osoby z I stopniem specjalizacji jak i osoby z II stopniem specjalizacji lub tytułem specjalisty. Pomimo, że w grupie lekarzy uwzględniono oba te poziomy specjalizacji, w naszej grupie jest wyłącznie jeden współczynnik, niezależnie od stopnia specjalizacji. Uważamy, że minimalnym rozwiązaniem, które powinno być niezwłocznie wdrożone jest wyłączenie diagnostów z II stopniem specjalizacji lub z tytułem specjalisty z grupy ze współczynnikiem 1,2 i przeniesienie ich do współczynnika dla lekarza z I stopniem specjalizacji (1,4), a w grupie 1,2 pozostawienie diagnostów z I stopniem specjalizacji.
Niedopuszczalne w naszej ocenie pozostaje ponadto ustanowienie tego samego współczynnika pracy dla osób posiadających wykształcenie na poziomie licencjatu (w przypadku pielęgniarek), co dla osób z wykształceniem na poziomie magisterskim (w przypadku diagnostów, farmaceutów czy fizjoterapeutów). Ponadto, nieuzasadnione pozostaje ustanowienia różnych współczynników pracy dla grupy pielęgniarek z wykształceniem na poziomie magisterskim bez specjalizacji (wsp. 1,1) w stosunku do diagnosty czy farmaceuty bez specjalizacji, którzy z założenia kończą jednolite studia magisterskie! (wsp. 1,0) –w konsekwencji zamiast doprowadzić do uporządkowania płac i zakończenia roszczeń pozostałych grup zawodowych, doprowadzi to do dalszych nieporozumień, eskalacji nierówności i odpływania z zawodu diagnostów, którzy wybiorą inną, łatwiejszą drogę kariery.
Ciekawe, że pomimo, iż senatorowie sami powtarzali jak mantrę, że to zawody medyczne stanowią podwalinę ochrony zdrowia w Polsce, to jednak nie wprowadzono najlepszego z sugerowanych przez FZZ rozwiązań, czyli po prostu współczynnika korygującego dla zawodów medycznych. Brak takiego rozdziału skutkuje tym, że pensja diagnosty bez specjalizacji oraz biologa pracującego pod jego nadzorem będzie taka sama, a pensja sekretarki medycznej będzie niższa jedynie o około 500 złotych brutto od pensji diagnosty (wsp. 1,0 versus 0,9), zaś technik analityki zarabiać ma tyle samo co sekretarka, mimo że zakres jego obowiązków i odpowiedzialności jest znacznie szerszy.
Reasumując, mamy dość faktu, że w Polsce prawo tworzy się na kolanie, bez całościowej refleksji, wyłącznie pod dyktando najsilniejszych korporacji (w tym korporacji zawodowych), mających środki na lobbing i nagłaśnianie swoich problemów. Mamy dość, że to nie ustawodawca, czyli Ministerstwo Zdrowia po odpowiednim researchu ocenia kwalifikacje, wykształcenie, kompetencje i odpowiedzialność poszczególnych grup zawodowych. Mamy dość, że rujnując ustalenia przyjęte przez większość zainteresowanych, realizuje się doraźne potrzeby ogłoszone przez większe i głośniejsze grupy zawodowe, mające wsparcie mediów i centrali związkowej, która składa się wyłącznie z ich przedstawicieli. Mamy dość, że mimo szumnych deklaracji Ministerstwo Zdrowia nie rozmawia merytorycznie z przedstawicielami wszystkich branż w ochronie zdrowia, nie dając im tym samym możliwości przedstawienia swoich racji i argumentów oraz merytorycznej dyskusji. Oczywiście chętnie poprzemy pielęgniarki w manifestacji organizowanej 15 czerwca, jednak pod warunkiem, że one także poprą nasze postulaty o przesunięciu naszej grupy zawodowej zgodnie z naszymi kwalifikacjami.
Na barkach 16 tysięcy osób (diagnostów) spoczywa odpowiedzialność za wyniki badań trzydziestoośmiomilionowego kraju – zarówno tych wykonywanych w ramach profilaktyki, diagnostyki jak i monitorowania leczenia; nie tylko tych rutynowych, ale również tych wysokospecjalistycznych. Niedocenienie naszej grupy zawodowej, w szczególności grupy diagnostów specjalistów, to koniec ochrony zdrowia w Polsce.
Z coraz większym rozczarowaniem zauważamy, że brakuje wizji i strategii rozwoju medycyny laboratoryjnej w Polsce, brakuje pomysłów na rozwój kapitału ludzkiego, w inwestycje w tym zakresie, jak również w optymalne wykorzystanie kwalifikacji zawodowych naszej grupy zawodowej w ochronie zdrowia. Wynika to zapewne z braku zrozumienia naszej roli w całym procesie.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl