Autor : Katarzyna Lisowska
2021-05-13 17:46
Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego dopuszczalności przerywania ciąży minęło ponad pół roku. Od tego czasu organizacje takie jak Aborcja bez Granic przeżywają oblężenie. Dzięki ich wsparciu na zabieg aborcji za granicę wyjechało co najmniej 600 Polek. Tymczasem w kraju coraz trudniej jest o badania prenatalne, więcej kobiet z obawą podchodzi do posiadania potomstwa, a czas ciąży częściej wiąże się z poważnym kryzysem psychicznym.
Jak zmieniła się sytuacja kobiet w Polsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. w sprawie przepisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży dyskutowano w czwartek (13 maja) w trakcie posiedzenia Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet oraz Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Reprodukcyjnych. Udział w spotkaniu wzięli lekarze oraz przedstawiciele organizacji działających na rzecz praw kobiet.
Polki boją się zachodzić w ciążę
Jak zmiany w prawie wpłynęły na pacjentki, mówiła dr Anna Parzyńska, ginekolog ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Ekspertka wskazywała, że od swoich pacjentek coraz częściej słyszy, że boją się zajść w ciążę. - Kobiety obawiają się, że jeżeli będą musiały zmierzyć się z wadami płodu, nie uzyskają żadnej pomocy. Prz okazji głośnej dyskusji, jaką wywołał wyrok Trybunału Konstytucyjnego zwiększyła się świadomość wad, jakie mogą się pojawić w ciąży, a to też wzmocniło niepokój przyszłych rodziców. Pacjentki boją się też sytuacji, w których będą zmuszone donosić ciążę, która może zagrażać ich życiu - wyliczała dr Parzyńska i przyznała, że obecnie w relacjach pomiędzy lekarzem a pacjentem jest też mniej zaufania. - Pary, które się do nas zgłaszają mają obawy, czy informacje, jakie uzyskują od nas, są wiarygodne, czy personel medyczny przekazuje prawdziwe informacje o stanie płodu. Czy niczego nie zataja, skoro nie może wpłynąć na przykład na termin zakończenia ciąży.
W podobnym tonie wypowiadał się dr Maciej Socha, kierownik oddziału położniczo-ginekologicznego w Szpitalu św. Wojciecha w Gdańsku. - Widzimy, że kobiety dziś boją się zachodzić w ciążę. Lekarze zaś muszą się mierzyć z sytuacją, kiedy po przekazaniu trudnych informacji o wadach płodu, nie mogą dalej pomóc, bo nie pozwala im na to prawo. Ginekolog może tylko odesłać pacjentkę po wsparcie psychologiczne lub skierować do hospicjum perinatalnego - komentował doktor. Jak przyznał, te pary czują się fatalnie. - Wiemy, że najczęściej wyjeżdżają za granicę i tam szukają pomocy, jaka nie została im udzielona w Polsce. Ci ludzie czują się wykluczeni i część z nich po takiej traumie nie jest już w stanie się podnieść - zaznaczył doktor.
Czego boją się lekarze?
Dr Socha dodał, że widzi też, jak zmienia się podejście do pracy samych ginekologów. - Lekarze też się boją i mają poczucie winy, bo nie realizują diagnostyki, z którą potem nie mieliby co zrobić. Boją się podejmować decyzje, które mogłyby być ocenione jako przejaw łamania prawa. Wiemy, że wprowadzanie restrykcyjnego prawa aborcyjnego wcale nie zmienia liczby aborcji - to mówią światowe dane - a jego efektem są sytuacje, gdy lekarz nie informuje pacjentki o wadach płodu, jakie widzi.
Dr Grzegorz Pietras z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie podkreślił, że niemalże w całej Europie prawo dopuszcza zabieg aborcji. - Tam jest świadomość, że ona w pewnych sytuacjach jest potrzebna, chociaż zawsze jest trudnym wyborem - mówił i komentował, że przecież nasza ochrona zdrowia nie jest lepsza. - Nie jesteśmy w kraju w stanie poradzić sobie ze wszystkimi trudnymi ciążami tak, by zapewnić ich dobre zakończenie - wskzywał.
Dr Pietras przypomniał, że jeżeli doprowadzimy do końca ciążę w bliźnie po cesarskim cięciu, to często, ratując życie matki, będziemy musieli pozbawić ją macicy, co przekreśli jej szanse na kolejną ciążę. - Z takiej ciąży i tak nie ma szans na urodzenie dziecka. Jej przerwanie we wczesnym etapie zaś stwarza możliwość uratowania kobiety nie przekreślając jej szans na potomstwo - tłumaczył ginekolog. Dr Pietras odnosząc się do kwestii malejącej dostępności do badań prenatalnych wskazał, że dziś praktycznie nie ma możliwości ich wykonania w całym województwie podkarpackim. - Dzieje się tak, bo lekarze się boją ich wykonywać i boją się też prowadzić terapii - podsumował.
Ciężarne w kryzysie
Dr Aleksandra Krasowska, psychiatra, inicjatorka promującej dostęp do antykoncepcji akcji Lekarze Kobietom przyznaje, że do tej pory nie miała pod opieką kobiet w stanie ciężkiego kryzysu za względu na fakt, że w ciąży stwierdzono wadę letalną płodu. Obecnie jest ich wiele, bo teraz, gdy pacjentka się o tym dowiaduje, nie może z tym nic zrobić. - Traumatyczne jest w tej sytuacji to, że trzeba przejść przez ciąże, z której nie będzie zdrowego dziecka albo wręcz jej rozwiązanie przyniesie jego śmierć. Kobiety boją się momentu, w którym zaczną czuć ruchy dziecka wiedząc, że poród nie przyniesie szczęśliwego finału. Bo chociaż medycyna zna możliwości, by takim kobietom pomóc, obecnie nikt im tego nie oferuje - podkreślała dr Krasowska.
Jak zaznaczyła, trafiają do niej kobiety, które nie są w stanie tej sytuacji znieść. To pacjentki, które mają myśli samobójcze. Specjalista zwróciła uwagę, że zespół stresu pourazowego, ciężki kryzys związany z ciążą może być wskazaniem do przeprowadzenia zabiegu aborcji, ale wciąż wielu specjalistów się na to nie decyduje.
Ile Polek wyjachało za granicę przeprowadzić aborcje?
Dr Soch dodał, że chociaż przepisy praktycznie wykluczają możliwość przeprowadzenia aborcji w kraju, to ok. 80 proc. kobiet, które chcą przerwać ciążę, nadal to robi. - Często jednak w warunkach pozaszpitalnych, narażając swoje zdrowie i życie lub za granicą - podkreślił.
Karolina Więckiewicz z organizacji Aborcji bez Granic wskazała, że z oficjalnych danych NFZ oraz resortu zdrowia wynika, że do wydania wyroku Trybunału Konstytucyjnego rocznie tysiąc Polek w publicznym systemie ochrony zdrowia miało przeprowadzoną aborcję. Po tym, jak zmieniły się przepisy, ze wsparcia Aborcji bez Granic skorzystało ok. 600 osób - tyle przerwało ciążę za granicą. - W tym co najmniej 200 kobiet potrzebowało aborcji ze względu na ujawnione wady płodu - mówiła Więckiewicz. W praktyce liczba Polek, które przeprowadziły zabieg poza krajem, jest zdecydowanie większa, wiele kobiet robi to w tajemnicy nawet przed najbliższymi. 10 tys. kobiet zdecydowało się na aborcję farmakologiczną.
W trakcie posiedzenia posłanka Magdalena Biejat mówiła o swojej propozycji projektu tzw "ustawy ratunkowej" ws. aborcji, który depenalizuje pomoc przy aborcji. Jak wskazywała, dziś grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności. Posłanka podkreślała, że obecne przepisy będą odbijały się na demografii, bo kobiety nie będą chciały zachodzić w ciążę albo ze względu na przejście trudnej ciąży stracą możliwość na ponowne zajście w nią. Biejat podkreślała, że depenalizacja pomocy przy aborcji jest też potrzebna lekarzom, by nie musieli się obawiać prawnych sankcji, gdy wykonują legalną aborcję. - Dziś praktycznie w kraju nie wykonuje się aborcji nawet, gdy jest taka możliwość. Trudno znaleźć specjalistę i ośrodek, który się tego podejmie. Wszyscy boją się, że ostatecznie zostaną oskarżeni o działania niezgodne z prawem - komentowała posłanka i apelowała o poparcia dla projektu "ustawy ratunkowej". - Każdy głos, czy w postaci maila, czy wiadomości w mediach społecznościowych czy w postaci telefonu do biura poselskiego to głos za kobietami, za większą sprawiedliwością, za naszym bezpieczeństwem- przekonywała.
Przypomnijmy. Przepisy regulujące kwestie aborcji w Polsce zostały zmienione wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 r. Wcześniej obowiązujące przepisy zezwalały na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Wyrokiem TK ta ostatnia przesłanka została uznana za niekonstytucyjną.
Czytaj też:
Rozmowy MZ, OPZZ i NSZZ o dodatkach COVID-owych i płacach
Jakie dodatki dla pracowników m.in. DPS proponuje NFZ?
Dane o COVID-19 w polskich więzieniach. Ilu osadzonych się zakaziło?
Sejm już w maju przyjmie zmiany w płacach minimalnych w zdrowiu
Technicy elektroradiologii: najniższe wynagrodzenie jest najwyższym