Autor : Anna Jackowska
2024-05-30 12:10
- Zdrowie jest trudne. Chciałabym, żeby system ochrony zdrowia nie był związany z polityką. Są pewne ministerstwa, które powinny działać w ramach paktów o nieagresji. Żeby była ciągłość, a nie zasada, że mamy program, który oceniamy źle tylko dlatego, że dokonał go polityczny poprzednik - mówiła Ewa Jankowska, prezes Polskiego Związku Producentów Leków Bez Recepty (PASMI) podczas konferencji Fundacji Watch Health Care poświęconej kolejkom w systemie zdrowia.
Na wstępie Ewa Jankowska podziękowała Fundacji WHC za konsekwencję w pokazywaniu wyników dotyczących czasu oczekiwania na świadczenia na przestrzeni lat. - To jest chyba kluczowa kwestia, że nie podejmujemy tematu raz, tylko go kontynuujemy. A to trudny temat i niestety wyniki pokazują, że czas nie działa na korzyść pacjentów - mówiła.
Przypomnijmy:
Pół roku w kolejce do specjalisty. Tyle średnio muszą czekać kobiety
Wyniki Barometru WHC #Kobietawkolejce 2024 (dane zbierane w marcu i kwietniu) są następujące:
średni czas oczekiwania kobiet na świadczenia dotyczące chorób, które częściej u nich występują - 3,5 mies. (w zeszłym roku - 2,7 mies.)
średni czas oczekiwania na świadczenia wyłącznie kobiece - 2,8 mies. (w zeszłym roku 2,5 mies.)
średni czas oczekiwania kobiet do lekarza specjalisty - 5,9 mies. (w zeszłym roku 3,4 mies.)
średni czas oczekiwania kobiet do badań diagnostycznych - 2,4 mies. (w zeszłym roku 2,3 mies.)
PREZENTACJA do pobrania TUTAJ
RAPORT do pobrania TUTAJ
- Ja powiem tak trochę przewrotnie: Barometr WHC to narzędzie, które może mi pomóc pokazać rządzącym, jak bardzo OTC jest potrzebne w systemie, na etapie drobniejszych dolegliwości. Wykazaliśmy, że dzięki temu, że wyedukowany pacjent sam przejmuje inicjatywę i podejmuje działanie np. po konsultacji z farmaceutą, możemy odciążyć system o 41 milionów wizyt rocznie. Wykazaliśmy też, że dzięki temu, że pacjenci sami odpowiedzialnie podejmują decyzje zdrowotne, każdy lekarz rodzinny zyskuje dwie godziny cennego czasu, który mógłby poświęcić na wizyty pacjentów z większymi problemami - wskazywała Ewa Jankowska.
Przypominamy także: Samoleczenie - tak, ale należy je stosować odpowiedzialnie
Ewa Jankowska, podobnie jak dwie pozostałe prelegentki konferencji - dr Anna Staniszewska i Kateryna Delikatna - przyznała, że nie korzysta z pomocy swojego lekarza rodzinnego, ale nie dlatego, że nie chce. - Nie jestem w stanie zapisać się w kolejkę - stwierdziła. Zapisy są tylko w danym dniu, dla danych pacjentów. Nie mogę zaplanować wizyty z wyprzedzeniem, a przecież problemy zdrowotne mogą być różne, nie od razu doraźne. Ja chcę być świadomym, odpowiedzialnym pacjentem i wejść do systemu na tyle wcześniej, żeby go nie obciążyć np. operacją. Kolejka pod przychodnią po numerek zaczyna się od 6 rano. Mogę wstać o 5, to nie problem, ale jak dotrę na 6, to okazuje się, że po czterech osobach w kolejce wypełnione są już wszystkie numerki, ponieważ osoby, które przychodzą, zapisują nie tylko siebie… - opowiadała.
Ewa Jankowska odniosła się również do kwestii widoczności pacjenta w systemie. - Chciałabym, żeby np. mój lekarz rodzinny, nie widząc mnie przez dwa lata w systemie, zadzwonił do mnie i powiedział: „Przekroczyła Pani określony wiek, powinniśmy zrobić badania, zapraszam”. Czułabym się dzięki temu jak pacjent, który nie tylko daje pieniądze na system, ale jest w systemie widoczny - podkreśliła, dodając także, że jeśli pacjent sam wykazuje się prozdrowotną aktywnością, to też powinien otrzymywać bonusy z tego tytułu. - Jeżeli jeżdżę bezwypadkowo, to mam lepszą składkę na ubezpieczenie - podawała dla przykładu.
Według ekspertki wyniki badań i konsultacji z prywatnych placówek powinny być widoczne także w systemie publicznym. - Chciałabym, żeby moje badania, jakiekolwiek robię, w różnych placówkach, przy różnych epizodach, znajdowały się przy mnie, w moim indywidualnym koncie pacjenta. Dlaczego badania, które były robione na SOR-ze np. po wypadku, nie mogą być badaniami do wykorzystania w dalszej diagnostyce później w przychodni? - pytała.
Przypominamy także: Coraz więcej Polaków z prywatnym ubezpieczeniem zdrowotnym
Kolejną kwestią, na którą zwróciła uwagę, była kwestia kwalifikacji pacjentów w placówkach. - Jaki to jest problem zdrowotny? Czy to wymaga koniecznie lekarza? Czy może wystarczy konsultacja z pielęgniarką? A może w ramach opieki koordynowanej dołączy farmaceuta, który udzieli jakiejś wstępnej informacji? Nie ma w ogóle kwalifikacji, więc osoba z ciężkimi problemami neurologicznymi czeka w tej samej kolejce, co ja, bo boli mnie gardło dłużej niż 5 dni - wyjaśniała.
Dodała, że w systemie brytyjskim taka kwalifikacja odbywa się na poziomie pielęgniarki, która przeprowadza wywiad. - Dzięki temu ja, z moim bólem gardła, mogę jeszcze, korzystając z leków OTC, poczekać jeden dzień, ale pacjentka z zaburzeniami krążenia nie powinna czekać - wskazywała.
W tegorocznym Barometrze WHC #Kobietawkolejce po raz pierwszy dokonano analizy czasu oczekiwania do świadczeń w leczeniu cukrzycy i otyłości. Na pytanie prowadzącego dyskusję Krzysztofa Łandy, co ma zrobić pacjentka z otyłością, która na pomoc czekać może nawet kilkaset dni, Ewa Jankowska podkreśliła, że niezwykle ważna jest w takim wypadku „pomoc super zorientowanego w systemie lekarza rodzinnego”. Zwróciła też uwagę na konieczność wykorzystywania potencjału zawodów medycznych takich jak położne, pielęgniarki, fizjoterapeuci, farmaceuci.
- Ja wyznaję zasadę, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Jest to też teoria charakterystyczna dla obszaru OTC. Kluczem jest, żeby nie dopuścić do ciężkiego stanu. Zanim ta kobieta stała się kobietą z otyłością, ze stopą cukrzycową, była młodą dziewczyną, która miała być może nienajlepsze nawyki żywieniowe. W Portugalii jest świetny projekt edukacyjny dla dzieci w przedszkolu, w którym np. w ramach zabawy wprowadza się kolory warzyw, tłumacząc, jak posiłek powinien wyglądać. Niezależnie od tego, czy przedszkole jest prywatne, czy państwowe, musi - żeby uzyskać akredytację - mieć projekt zdrowotny - podkreślała.
- Chciałabym, żebyśmy od przedszkola zaczynali uczyć, że warto się ruszać, zdrowo jeść i dbać o siebie, w późniejszym etapie edukacji rozszerzać ją o kolejne rzeczy, również o edukację seksualną, ale w szerszym zakresie, taką prozdrowotną, również emocjonalną, żeby to łączyć w całość - mówiła.
Przypominamy także: Profilaktyka w szkole: trzej ministrowie za edukacją zdrowotną
Ewa Jankowska podzieliła się także informacjami z działalności w Parlamentarnym Zespole ds. Zdrowia Kobiet.
- Kiedyś problemy dna miednicy u kobiet tłumaczono głównie kwestią wieku i hormonów. Obecnie coraz więcej jest młodych kobiet po porodach, które mają problemy właśnie w tym obszarze. Wpływa na to nie tylko obciążający poród, ale i sposób prowadzenia ciąży. Oczywiście nie ma w trakcie ciąży rehabilitacji, co np. we Francji jest zagwarantowane. Z kolei okres połogu został zmarginalizowany, kobiety od razu ćwiczą, biegają, robią dużo wysiłkowych rzeczy, a wcale tego nie powinny robić. I w konsekwencji nagle po pewnym czasie się okazuje, że mają problemy związane z nietrzymaniem moczu - wskazywała.
- Ginekolog, który w trakcie wizyty wykona badanie USG, a nie przekazuje pacjentki znowu do systemu, by poszła się umówić na USG, powinien być bardziej premiowany niż taki, który tylko wypisze receptę, a potem pacjentka wpada do tunelu - dodała.
Nawet rok trzeba czekać na rehabilitację na NFZ po poważnym złamaniu. A przecież kluczowe jest, aby rozpocząć rehabilitację możliwie najszybciej, bo z czasem dochodzi do większych problemów i właściwie rehabilituje się już nie złamanie, tylko konsekwencje unieruchomienia. Patrząc na efektywność systemu, ja bym się naprawdę zastanawiała, za co my płacimy - komentowała.
- Zdrowie jest trudne. Chciałabym, żeby system ochrony zdrowia nie był związany z polityką. Są pewne ministerstwa, które powinny działać w ramach paktów o nieagresji. Żeby była ciągłość, a nie zasada, że mamy program, który oceniamy źle tylko dlatego, że dokonał go polityczny poprzednik - podkreśliła.
Polecamy także:
Dr A. Staniszewska: Złe wyniki Barometru WHC? Mam gorsze
//