Autor : Katarzyna Lisowska
2021-11-25 10:11
Nadal nie brakuje chętnych do zarobienia na pandemii, nawet jeżeli taka działalność jest nielegalna i szkodzi zdrowiu innych. Chodzi o handel fałszywymi certyfikatami covidowymi. Liczba zainteresowanych takim biznesem wcale nie jest mała. O zgrozo, uczestniczy w nim personel medyczny, który powinien stać na straży naszego zdrowia.
Ponieważ nadal połowa Polaków nie skorzystała z możliwości szczepienia przeciwko COVID-19, a coraz częściej potrzebne jest okazanie dowodu skorzystania z takiej profilaktyki, to rośnie popyt na fałszywe certyfikaty covidowe. I na rynek trafiają wciąż takie fałszywki. Dwa dni temu (23 listopada) pisaliśmy, że Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało 11 osób zamieszanych w taki proceder. Aby zdobyć fałszywy certyfikat covidowy wystarczyło zapłacić jedynie od 1 do 1,5 tys. zł. Członkowie rozbitej grupy przestępczej wyszukiwali klientów, następnie bez zaszczepienia szczepionką przeciw COVID-19 wprowadzano ich dane do systemu w charakterze osób zaszczepionych. Na podstawie sporządzonej dokumentacji klient otrzymywał certyfikat poświadczający zaszczepienie się przeciw tej chorobie.
Jaka jest skala zjawiska?
O kolejnym takim zorganizowanym procederze informuje TVN24. W Zabierzowie pod Krakowem przez ponad miesiąc ekipa "Faktów" TVN obserwowała lecznicę, która miała również zajmować się sprzedażą takich fałszywek. Jak ustalili reporterzy stacji, tu za taki nieprawdziwy paszport covidowy wystarczyło zapłacić już 450 zł. Klientów przychodni zainteresowanych takim "dokumentem" naganiali fizjoterapeuci, biznesmeni i kosmetyczki. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że w sieci takich pośredników mogło być co najmniej piętnaścioro, zaś wystawionych fałszywych certyfikatów mogło być kilkaset.
Wszystko to w czasie, gdy przez Polskę przelewa się IV fali pandemii, a liczba dziennych zachorowań sięga 28 tys. Dziś z powodu COVID-19 zmarło aż 497. Pod respiratorami walcząc o życie leżą głównie osoby niezaszczepione. Co więcej zdarza się, że osoby z fałszywymi certyfikatami trafiają do szpitali i dopiero w krytycznym stanie zdrowia informują o fałszywości certyfikatu.
W placówce czynności obecnie prowadzi prokuratura i policja.
Do sprawy w trakcie czwartkowej konferencji odniósł się też premier Mateusz Morawiecki. Mówił, że w reakcji na ujawnione przez dziennikarzy informacje wydał już polecenia do Głównego Inspektora Sanitarnego i ministra spraw wewnętrznych związane z kontrolą tego procederu. - To problem całej Europy. Nie dalej jak wczoraj rozmawiałem także o tym z kilkoma premierami - mówił premier i przyznał, że rynek fałszywych certyfikatów zaszczepienia przeciwko COVID-19 kwitnie. Jak podkreślił to zjawisko bardzo niebezpieczne, bo takie osoby narażają innych na zakażenie i najbardziej tragiczne konsekwencje.
Czytaj też:
NFZ rozwiązuje zespół ds. organizacji szczepień
Dziś prawie 500 zgonów i powyżej 28 tys. zakażeń
Focus na diagnostów laboratoryjnych - zapowiedź forum
A. Niedzielski: W ciągu 1,5 tygodnia apogeum, potem spadek zakażeń