Autor : Anna Rokicińska
2020-12-30 15:37
Demograficzna sytuacja Polski nadal jest trudna. Z analizy Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że społeczeństwo się starzeje i nie widać nadziei na przełamanie tego trendu. Do 2050 roku liczebność Polski może się zmniejszyć o 4,4 mln osób. Dane te nie obejmują 2020 roku i efektu pandemii, a już wiadomo, że liczba zgonów w mijającym roku będzie wyjątkowo wysoka.
GUS opublikował swoją analizę. „Sytuacja demograficzna Polski do 2019 roku. Migracje zagraniczne ludności w latach 2000-2019”.
Jak sytuację demograficzną Polski przedstawia GUS?
W końcu 2019 r. liczba ludności Polski wyniosła 38383 tys., tj. o prawie 29 tys. mniej niż w końcu 2018 r. Stopa ubytku rzeczywistego wyniosła –0,07 proc. Oznacza to, że na każde 10 tys. ludności ubyło 7 osób, natomiast w 2018 r. odnotowano ubytek rzeczywisty –0,06 proc. Po odnotowanym w 2017 r. nieznacznym wzroście liczby ludności w latach 2018–2019 r. nastąpił jej ponowny spadek (notowany także w latach 2012–2016). Zmniejszenie się w 2019 r. liczby ludności było wynikiem ujemnego przyrostu naturalnego, na który składa się spadek liczby urodzeń przy jednoczesnym wzroście liczby zgonów
W 2019 r. zarejestrowano 375 tys. urodzeń żywych, tj. o ponad 13 tys. mniej niż w 2018 r.; współczynnik urodzeń obniżył się o 0,3 punktu promilowego (p. prom.) do 9,8 prom. Jednocześnie spadła liczba zgonów – zmarło prawie 410 tys. osób, tj. o ponad 4 tys. mniej w stosunku do poprzedniego roku. Współczynnik umieralności wyniósł 10,7 prom. (wobec 10,8 prom. w 2018 r.). Zatem, w 2019 r. odnotowano ubytek naturalny – liczba urodzeń była o prawie 35 tys. niższa od liczby zgonów. Współczynnik przyrostu naturalnego (na 1000 ludności) wyniósł –0,9 prom., w stosunku do –0,7 prom. w 2018 r.
Odnotowany w 2019 r. spadek liczby urodzeń potwierdza, że Polska wkroczyła w okres kolejnego kryzysu demograficznego (który miał już przejściowo miejsce w latach 1997–2007), ale obecny prawdopodobnie może mieć charakter dłuższej tendencji. Podstawy do sformułowania takiej tezy dają przedstawione niżej trendy w zakresie czynników kształtujących zmiany liczby i struktury ludności Polski, tj. urodzeń, umieralności, trwania życia, zawierania i rozpadu małżeństw oraz migracji, tj. urodzeń, umieralności, trwania życia, zawierania i rozpadu małżeństw oraz migracji.
Jak wygląda statystyka dotycząca urodzeń?
Urodzenia są kluczowym czynnikiem wpływającym na liczbę i strukturę ludności. Aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, to w danym roku – na każde 100 kobiet w wieku 15–49 lat – powinno przypadać średnio co najmniej 210–215 urodzonych dzieci, obecnie przypada ok. 142. Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z odkładania na później przez ludzi młodych decyzji o założeniu rodziny – co zostało zapoczątkowane w latach 90. XX wieku, a następnie o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu. Stan depresji urodzeniowej trwa już prawie 30 lat – od 1990 r. wielkość współczynnika dzietności kształtuje się poniżej 2, czyli nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń. Z roku na rok zmniejszała się liczba urodzeń, a od 1998 r. nie osiąga 400 tys. (z wyjątkiem lat 2008–2010 oraz 2017 r. kiedy nastąpiły jej wzrosty). W 2003 r. urodziło się jedynie 351 tys. dzieci – najmniej w całym okresie powojennym, a współczynniki urodzeń (9,2 prom.) i dzietności (1,22) osiągnęły najniższe z notowanych kiedykolwiek wartości. W latach 2017 r. i 2018 r. zarejestrowano odpowiednio 402 tys. i 388 tys. urodzeń żywych, a w 2019 r. liczba urodzeń żywych zmniejszyła się w stosunku do poprzedniego o ok. 13 tys. i wyniosła 375 tys. Zmniejszyły się również w stosunku do roku poprzedniego współczynnik urodzeń i współczynnik dzietności wynosząc – odpowiednio: 9,8 prom. i 1,419.
Na wsi rodzi się relatywnie więcej dzieci – w 2019 r. współczynnik urodzeń kształtował się tam na poziomie 10,1 prom., a w miastach 9,6 prom.. Najwyższy poziom urodzeń żywych występuje w województwach związanych z obszarami największych, rozwijających się aglomeracji miejskich (pomorskie, mazowieckie i małopolskie, wielkopolskie – wielkość współczynnika w 2019 r. kształtowały się pomiędzy 10,7 a 11,1 prom.). Jest to uwarunkowane relatywnie młodszą strukturą wieku mieszkańców i odpowiada przestrzennemu zasięgowi występowania przyrostu rzeczywistego ludności. Z kolei najniższy poziom urodzeń notuje woj. Świętokrzyskie (8,3 prom. w 2019 r.), opolskie i zachodniopomorskie (8,6 prom.).
Liczba zgonów i co nas zabija
Warto zaznaczyć, że te dane nie obejmują mijającego 2020 roku, czyli roku pandemii i większej niż zazwyczaj liczby zgonów. Natężenie zgonów w Polsce na przestrzeni kilkudziesięciu lat nie zmienia się istotnie – rośnie, ale tempo wzrostu jest niewielkie i w miarę jednostajne; współczynnik zgonów w 2019 r. wyniósł 10,7, tj. o 0,1 p. prom. więcej niż w 2018 r. . Należy oczekiwać, że liczba i natężenie zgonów nadal będzie wzrastać z powodu systematycznego wzrostu liczby i odsetka osób w najstarszych grupach wieku. Średnioroczna liczba zgonów w minionych latach XXI wieku wyniosła ponad 380 tys. (współczynnik zgonów kształtował się na poziomie ok. 10 prom.). W ogólnej liczbie prawie 410 tys. osób zmarłych w 2019 r. Prawie 52 proc. stanowili mężczyźni, a mediana wieku zmarłych wyniosła 77 lat (dla mężczyzn 71 lat, dla kobiet 83 lata), podczas gdy w 2000 r. było to – odpowiednio: 73 lata, 69 lat i 78 lat. Poziom umieralności jest obecnie wyższy w miastach (w 2019 r. Wyniósł 11 prom.) niż obserwowany na wsi (10,2 prom.), wykazuje też znaczne zróżnicowania regionalne. Regionalny zakres zróżnicowań kształtował się w 2019 r. Od 9,4 prom. w woj. podkarpackim do 12,4 prom. w łódzkim. Wysoka, ale nie przekraczająca 12 prom. umieralność występuje także w województwach świętokrzyskim i śląskim. Zmiany w umieralności pozostają w ścisłym związku ze zmianami w strukturze podstawowych przyczyn zgonów, którymi są choroby układu krążenia i choroby nowotworowe – obie grupy powodują ok. 70 proc. wszystkich zgonów (Wykres 6). Niekorzystnym zjawiskiem jest wzrastająca z roku na rok liczba zachorowań i zgonów w wyniku chorób nowotworowych; na początku lat 90. XX w. nowotwory złośliwe były przyczyną niespełna 20 proc. wszystkich zgonów, a w 2018 r. – już blisko 25 proc. Natomiast maleje udział zgonów spowodowanych chorobami układu krążenia z 52 proc. w 1990 r. do ok. 41 proc. obecnie. Kolejnymi istotnymi przyczynami zgonów są choroby układu oddechowego, których udział wzrasta, oraz urazy i zatrucia, powodujące po 5–7 proc. wszystkich zgonów. Jednocześnie należy podkreślić coraz wyższy – wynoszący w 2018 r. Ponad 10 proc. – udział zgonów, w przypadku których przyczyny nie zostały dokładnie określone3 .
Niezbyt optymistyczna prognoza demograficzna
GUS przewiduje, że przez kolejne trzy dekady tj. do 2050 roku proces starzenia najsilniej dotknie województwa podlaskie i opolskie, tj. w latach 2019–2050 odsetek osób starszych (65 lat i więcej) zwiększy się w nich w największym stopniu. Proces starzenia najłagodniej będzie przebiegał w województwie pomorskim i mazowieckim. Najmłodszymi regionami w 2040 r. będą pomorskie, wielkopolskie, mazowieckie oraz małopolskie – czyli województwa z silnym rynkiem pracy oraz zapleczem naukowo – badawczym i akademickim. Najstarszym pozostanie województwo opolskie, a także świętokrzyskie, podlaskie i lubelskie. Wyniki prognozy wskazują, że do 2050 r. liczba ludności Polski zmniejszy się o 4,4 mln. osób (dla przypomnienia – od 1990 roku zwiększyła się o około 310 tys.). Największy wpływ na ten stan rzeczy będzie miała umieralność (przewiduje się, że w 2050 r. liczba zgonów sięgnie blisko 430 tys.). Będzie to konsekwencją między innymi tego, że w wiek największej umieralności systematycznie będą wchodzić roczniki należące do wyżu demograficznego z drugiej połowy lat 50. XX wieku – czyli obecni około 60-latkowie. Natomiast wiek emerytalny zaczną osiągać obecni 30/40-latkowie. Mediana wieku ludności wyniesie ponad 52 lata, czyli o ok. 11 lat więcej niż obecnie, co oznacza, że ponad połowa mieszkańców Polski będzie miała ponad 50 lat.
Źródło: GUS
Polecamy także:
Innowacyjny zabieg radiochirurgiczny po raz pierwszy w Polsce
Pielęgniarz zaszczepiony... a następnie zakażony
RPO - dlaczego niepełnosprawni nie są szczepieni w pierwszej