Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-06-16 21:28
- Trudno zakładać, że pieniądze, które szpitale dostały niejako awansem w celu ich utrzymania, będą w stanie odpracować. To nierealne, bo nadal obowiązuje przecież reżim sanitarny - komentuje dr n. med. Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
W opinii dr. Friedigera, który dziś (16 czerwca) uczestniczył w konferencji prasowej zorganizowanej przez Naczelną Izbę Lekarską [jest członkiem prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej - przyp. red.], wskutek pandemii COVID-19 szpitale mają ograniczoną ilość miejsc (np. w trzyosobowych salach może leżeć tylko dwóch chorych), ale też ograniczoną wydolność pracy zespołów. - Nikt nie będzie pracował 24 godziny ani na akord, ponieważ byłoby to niebezpieczne dla pacjentów. Poza tym nie ma zbyt wielu chętnych do leczenia szpitalnego - pacjenci, jeśli tylko mogą, unikają szpitali - tłumaczył.
Zamiast dodatkowych pieniędzy zwiększone wydatki
Z wyliczeń samorządu lekarskiego wynika, że poziom wykonania kontraktów za ostatnie cztery miesiące w szpitalach innych niż jednoimienne wahał się między 25 a 37 proc. w porównaniu do okresu sprzed pandemii. - Jeśli chcielibyśmy odrobić tę niewykonaną 1/3 rocznego kontraktu w ciągu pozostałych sześciu miesięcy czy nawet roku, musielibyśmy zwiększyć obroty i przerób o około 20 proc. w skali każdego miesiąca, co nie jest możliwe - tłumaczył dyrektor krakowskiego szpitala.
Jerzy Friediger zwrócił również uwagę na problem tzw. ryczałtu covidowego, wypłacanego oddziałom leczącym chorych na COVID-19 za tzw. gotowość. - Okazało się, że te pieniądze są odliczane od normalnego ryczałtu otrzymywanego przez szpitale. Czyli - de facto za działalność w okresie pandemii nawet te szpitale, które mają oddziały zakaźne, nie otrzymują więcej pieniędzy. A my musieliśmy zapłacić więcej personelowi za pracę w tych oddziałach, za narażenie na zakażenie, pewne wyrzeczenia, które pracownicy ponosili i ryzyko - nie tylko zachorowania, ale też kwarantanny, czyli wyłączenia się m.in. z życia rodzinnego na co najmniej dwa tygodnie - powiedział.
Potrzebne są jasne kryteria powrotu szpitali do normalności
Prezydium NRL, jak podkreślił, już trzykrotnie zwracało się do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o określenie jasnych kryteriów i zasad, które należy wdrożyć przy ponownym uruchamianiu oddziałów i szpitali. Dyrektorzy nie wiedzą, czy mają pobierać wymazy od wszystkich pracowników i pacjentów, czy nie, jakim reżim sanitarny i jakie środki ochrony osobistej zastosować. - Nie możemy się doczekać odpowiedzi, więc każdy działa według własnych zasad, mając na uwadze, że jeżeli cokolwiek się wydarzy, to będzie to wina zarządzających - stwierdził dr Jerzy Friediger.
Podczas konferencji odniósł się również do zapowiedzi wzrostu ryczałtu szpitalnego o 3 proc. (pisaliśmy o tym tutaj: Od 1 lipca wzrasta kwota bazowa dla szpitali). Generalnie samorząd lekarski uważa, że to krok w dobrym kierunku, ale jego zdaniem 3-proc. wzrost jest zbyt niski. Według wstępnych wyliczeń Naczelnej Rady Lekarskiej wzrost wyceny świadczeń o 3 proc. nie zrekompensuje szpitalom strat poniesionych w czasie pandemii. Dlatego opowiada się za wzrostem ryczałtu o około 10 proc.
Polecamy także:
302,7 mln zł dla szpitali z sieci. Stawka za punkt wzrośnie o 3 gr
W senacie o trudnej sytuacji szpitali w czasie epidemii
Samorząd lekarski: Niby wzrost, a tak naprawdę obniżka wynagrodzeń