Autor : Aleksandra Mroczek
2020-07-07 09:37
Paraliż placówek medycznych, wyzwania dla branży farmaceutycznej i szykująca się recesja gospodarcza - to tylko część wątków związanych ze skutkami pandemii, jakie poruszono podczas webinarium „Świat po pandemii. Mapa drogowa odmrażania systemu ochrony zdrowia wraz z rekomendacjami co do spodziewanych zmian”, zorganizowanego przez Pracodawców RP, pod patronatem medialnym Cowzdrowiu.pl.
Dr n. med. Adam Kozierkiewicz wprowadzając w tematykę webinarium nakreślił przebieg pandemii w krajach najbardziej dotkniętych jej wybuchem. Jego zdaniem model, z jakim mieliśmy do czynienia w Polsce, nie wpisywał się w żaden z przedstawianych scenariuszy.
- Różne są teorie na temat tego, co może wpływać na taki czy inny kształt krzywej zachorowań. Według części ekspertów warto brać pod uwagę m. in. intensywność testowania. W Polsce testy nie były i nadal nie są tak masowo wykonywane, jak w Rosji czy wielkiej Brytanii. Możliwe, że wynika to z innego algorytmu wykrywania nowych przypadków - ocenił Kozierkiewicz. Przypomniał, że w przebiegu pandemii w przypadku części województw wirus zdecydowanie silniej odcisnął swoje piętno. Chodzi o województwa m.in. śląskie, łódzkie, mazowieckie. - Pojawiły się również obszary zdecydowanie mniej narażone na wirusa, ale były to w głównej mierze tereny o niższej gęstości zaludnienia, co jest istotnym elementem układanki. Po wakacjach niektóre z tych miejsc zostaną prawdopodobnie bardziej dotknięte – m.in. na skutek nasilonej migracji ludności – dodał Kozierkiewicz jednocześnie zaznaczając, że zachorowania, o których wiemy, to jedynie czubek góry lodowej. Na podstawie przeprowadzonych w Krakowie badań na obecność przeciwciał wytworzonych po zwalczeniu wirusa szacuje się, że odsetek chorych bezobjawowo może sięgać nawet 2% populacji, czyli niemal 800 tys. Biorąc pod uwagę, że obecnie dane epidemiologiczne przedstawiane przez MZ wskazują na 34 tys. wyłapanych zakażeń, to liczba ta jest faktycznie niewielkim szczytem góry lodowej.
Trzy scenariusze
Zdaniem dr Kozierkiewicza należałoby rozważyć również trzy warianty dalszego rozprzestrzeniania się wirusa – optymistyczny zakładający, że chorych będzie około 20 proc. populacji, scenariusz ciągłych wyhamowań i walki oraz scenariusz pesymistyczny, gdzie chorych będzie 60 proc. obywateli. Ekspert zaznacza jednak, że trudno - w tak dynamicznej jak obecna sytuacji - przewidzieć wszystkie skutki.
- W dłuższej perspektywie PKB bardzo ładnie nam rosło, perspektywa planistyczna zarysowana przez inne instytucje też miała być bardzo dobra, w jaki sposób wpłynie na tę perspektywę pandemia tego jeszcze nie wiemy. Jak wiemy plan finansowy NFZ na rok 2020 był bardzo ambitny i podobnie jest z rokiem 2021. Wiemy, że jest ustawa 6 proc., która obliguje rząd do uzupełniania ubytków, pytanie jednak czy rząd będzie stać na takie uzupełnienia?- zastanawia się ekspert.
Kozierkiewicz wyodrębnił również sześć grup konsekwencji, jakie pojawią się w związku podjętymi przez decydentów działaniami: problem chorób, których leczenie zostało zaniechane lub odroczone (choroby układu krążenia, onkologiczne, psychiczne), utrudniony dostęp do lekarza POZ, AOS, badań diagnostycznych, zamrożenie działań/ badań profilaktycznych – negatywne efekty wieloletnie, wzrost zachorowań na choroby przewlekłe, zmniejszona zgłaszalność w uzasadnionych przypadkach chorobowych, dezorganizacja funkcjonowania ważnych szpitali regionalnych.
- Należy spojrzeć także na skutki zdrowotne wynikające z dysfunkcji systemu ochrony zdrowia, czyli faktu, że duża część świadczeniodawców odwołała część procedur lub w ogóle została zamknięta. Bardzo wielu lekarzy przeszło na nowe formy kontaktu z pacjentem, czyli telemedycyna, a wielu pacjentów bało się i nadal obawia się zgłaszać do lekarzy po pomoc – wskazał dr Kozierkiewicz.
Na model epidemii miały wpływ różnice kulturowe
Zdaniem dr hab. n. med. Ernesta Kuchara istotnym czynnikiem wpływającym na budowanie modelu epidemii były… różnice kulturowe pomiędzy poszczególnymi krajami.
- Włosi to dynamicznie starzejące się społeczeństwo, średnia wieku to 48-49 lat, kiedy my w Polsce tą średnią mamy na poziomie 40 lat. Dalej – Włosi to naród społeczny, polski emeryt siedzi w domu, ma niewielkie kontakty z innymi ludźmi, włoscy emeryci są bardziej społeczni – chodzą do restauracji, na kawę, mają bliskie, regularne kontakty, podczas choroby odwiedzają ich osoby nawet spoza najbliżej rodziny - wskazuje Kuchar.
Dodał również, że na liczbę pobieranych wymazów wpływ będą miały również wakacje i rozpoczęte przez kadrę medyczną urlopy. - Będzie mniej testów wykonywanych, więc mniej będzie przypadków – dodaje. Zapytany natomiast o porady dla rządu podkreślił, że przeprowadzony w marcu lockdown był działaniem w desperacji.
- Kiedy czytam opracowania włoskie, to podnosi się rolę zamknięcia szkół. To było działanie podjęte bez sensu – dzieci jedynie potencjalnie stanowią zagrożenie, mało kto zaraża się od nich koronawirusem. Widzę to na przykładzie dzieci z pozytywnym wynikiem w moim szpitalu i ich rodziców, którzy ciągle pozostają zdrowi - to nie od dziecka się zaraża, tylko raczej dorosły zaraża dziecko. Zamknięcie szkół doprowadza do tego, że ktoś musi się zająć tym dzieckiem – młody rodzic, który powinien być w pracy, a zamiast niej/ niego jest ktoś starszy, bardziej narażony lub z dzieckiem zostaje babcia, która też nie powinna wychodzić. Ma to ogromny wpływ na gospodarkę. Należałoby przeanalizować punkt po punkcie działania w szerokiej perspektywie- ocenił.
Gospodarka się wyliże
Eksperci przyznali, że wpływu epidemii na życie Polaków nie można omawiać bez kontekstu gospodarczego. Jak się jednak okazuje perspektywy gospodarcze można kreślić w jasnych kolorach.
- Będziemy obserwować pobudzenie gospodarki na przełomie roku 2020/21. Nasza gospodarka jest dobrze zdywersyfikowana, nie jesteśmy uzależnienie od jakiegoś sektora, jak na przykład Grecja od turystyki, mamy dużą bazę wytwórczą. My importujemy surowce energetyczne, a część światowych wytwórców obniżyła ceny, więc nasz import jest tańszy. Mamy płynny kurs waluty, jesteśmy gospodarką o naprawdę solidnej bazie przedsiębiorczości, młodzi Polacy uwierzyli w rynek, nie boją się go, chcą w nim uczestniczyć. Pomagają także powiązania z gospodarką niemiecką, ponieważ widać, że Niemcy sobie poradzą, już sobie radzą z pandemią i kryzysem gospodarczym, a ponad 20 proc. naszego eksportu to eksport do Niemiec - przekonywał prof. dr hab. n. ekon. Jerzy Hausner.
Z drugiej jednak strony profesor wskazał również czynniki negatywne, które będą mogły zaburzyć tempo pobudzenia gospodarki. Wskazał tu na m.in. brak zaufania przedsiębiorców do sądownictwa, brak zaufania do trwałości przepisów, niechęć prywatnych przedsiębiorców do inwestowania w Polsce, czy w końcu niskie zaufanie w relacjach Polaków z instytucjami finansowymi.
Hausner podkreślił również, że mimo wszystko Polskę czeka tąpnięcie na rynku pracy.
- Przedsiębiorstwa skorzystały z tarczy, ale teraz dopiero zaczną się zwolnienia. Pod koniec roku zobaczymy bezrobocie na poziomie 10 proc. Pojawi się w Polsce mocniejsza inflacja, to może także być ten czynnik, który będzie negatywnie oddziaływał. Od połowy lipca powinniśmy zacząć uporządkowywać sytuację, widzę konieczność dokonywania konsolidacji w finansach publicznych, poprawy klimatu z przedsiębiorcami, żeby inwestowali. Istotne jest też, by zrozumieć, że w dłuższym okresie czasu to, co przeżywamy będzie oznaczało przyśpieszenie procesu czwartej rewolucji przemysłowej. Długofalowym priorytetem będzie włączenie się Polski w ten proces - wskazał Hausner. Dodał również, że Polska nie doznała jeszcze ciężkiego kryzysu i ma szansę poradzenia sobie z nim pod warunkiem usunięcia słabości i umocnienia przewagi.
- Skoro rząd sobie nie radzi a tak uważam, to potrzebujemy niezależnych ekspertów i ich opinii - dodał.
Praca zdalna to praca efektywna
Zdaniem prof. Hausnera problemem jest brak czytelności stanu finansów publicznych.
- Obecnie wydatki są przesuwane do obszarów, które później pozwalają księgowo utrzymywać wskaźniki, które są pozornie bezpieczne. W perspektywie nie będzie jednak wyjścia i konieczna będzie konsolidacja finansów publicznych. […] Osłabienie złotego może pomóc eksporterom, ale jeśli to osłabienie będzie mocne, to NBP może nie znaleźć odpowiednich środków zaradczych. Ja nie przewiduję poważnego kryzysu polskiej gospodarki, ale należy o tym mówić - zaznaczył.
Zdaniem ekonomisty warto również zwrócić uwagę na efektywność pracy zdalnej, jaka została wprowadzona w związku z sytuacją epidemiczną.
- Rozmawiam z wieloma prezesami firm i oni wszyscy podkreślają, że ogólnie rzecz biorąc wydajność pracowników nie spadła, co nie oznacza, że firmy jako całość nie ponoszą konsekwencji, pamiętajmy, że trudno o pracę zdalną w przypadku pracowników pracujących na hali produkcyjnej - wskazał.
Dr Andrzej Jacyna podkreślił natomiast kluczowe konsekwencje pandemii dla obszaru ochrony zdrowia.
- Większość szpitali znacząco wyhamowała działalność w pierwszym kwartale. Marzec, kwiecień i maj to miesiące, kiedy liczba świadczeń wykonywanych znacząco spadała. NFZ i MZ oczekuje, że świadczeniodawcy nadrobią te straty, obawiam się, że może być to problem. Są kłopoty kadrowe i ogranicza nas czas, jak również to, że pewne zasady organizacyjne zostały zmienione w związku z pandemią, a to wpływa na ilość świadczeń. Hasło pod tytułem „rozliczymy was ryczałtem nie za rok, a półtora roku” tylko odracza pewne nieuniknione problemy - wskazał.
Zapytany o rekomendacje dla decydentów, Jacyna wskazał, że należałoby poważnie wrócić do dyskusji o koszyku świadczeń gwarantowanych: czy dobrym rozwiązaniem jest to, że wszyscy wszędzie mają dostęp do wszystkiego.
- Mówię także o turystyce medycznej, gdzie zespoły jeżdżą od pacjenta do pacjenta. Musimy się zastanawiać dobrym miejscem do porodu jest szpital, gdzie rodzi się 150-200 dzieci rocznie, to są wszystko tematy, które można regulować rozporządzeniem koszykowym. Czas żeby do tych dyskusji wrócić i zakończyć te dyskusje decyzjami, których nadal brakuje - ocenił.
Lockdown pomógł systemowi ochrony zdrowia
Zdaniem byłego wiceministra zdrowia - dr n. med. Piotra Warczyńskiego – podjęte na początku pandemii trudne decyzje o głębokim lockdown’ie miały na celu nie tylko spłaszczyć krzywą epidemiczną, ale jednocześnie miały pomóc w uniknięciu niewydolności systemu zdrowia, który z pewnością nie poradziłby sobie z dużą liczbą chorych.
- Mimo że zachorowalność utrzymuje się na mniej więcej tym samym poziomie, to w tej chwili podejmuje się decyzje o stopniowym wychodzeniu. Efektem tej trudnej decyzji ponieśliśmy pewne konsekwencje w postaci recesji gospodarczej - ocenił.
Wskazał tak jak poprzednicy na głębokie konsekwencje dla sektora zdrowia publicznego.
- Ratowanie życia jednego człowieka czasami wymaga poświęcenia innej osoby. Może się okazać że ofiar walki z koronawirusem może być więcej niż ofiar samego wirusa. Prawie pewni jesteśmy wystąpienia drugiej fali, wydaje mi się, że potem nadejdzie 3 fala związana z wstrzymanymi, zaniechanymi badaniami i leczeniem i 4 fala związana z zaniechaniem badań profilaktycznych. W Stanach Zjednoczonych liczba wykonywanych badań poziomu cholesterolu i glukozy spadła kolejno o 67 i 65 proc. W Polsce jest podobnie moim zdaniem. Największym i najważniejszym priorytetem MZ powinno być przywrócenie normalnego funkcjonowania podmiotów leczniczych i zapewnienie finansowania przynajmniej na tym samym poziomie mimo recesji gospodarczej - dodał Warczyński.
Niestety jego zdaniem obecne działania polityków skupią się wyłącznie na działaniach ukierunkowanych na walkę z wirusem. To właśnie z tych działań społeczeństwo rozliczy polityków, a ewentualne problemy i ofiary nie będą łączone już z wcześniejszymi decyzjami podjętymi przez polityków.
Wyzwanie COVID dla farmacji
- Przemysł farmaceutyczny, analogicznie do gospodarki światowej, odczuł skutki pandemii. Mieliśmy do czynienia z dużym skokiem sprzedaży i zakupu leków w marcu, wiązało się to z paniką, wykupywaniem leków, które mogą pomóc w przypadku infekcji, ale także leków stosowanych przewlekle. Jednocześnie trzeba podkreślić, że apteki nie zawiesiły działalności, farmaceuci niezłomnie pomagali pacjentom - zaznaczył były wiceminister zdrowia.
Marcin Czech podkreśli także fakt, że szpitale działały na mniejszą skalę, pacjenci przechodzili dodatkowe kwalifikacje, odraczano zabiegi planowe, i w efekcie pojawiła się systemowa luka, która kiedyś będzie musiała zostać wypełniona, co w praktyce oznacza napłynięcie dużej liczby mocno chorych pacjentów, którzy zaniedbali chorobę, kiedy jeszcze mieli czas na prewencje i lżejsze leczenie.
Od branży farmaceutycznej oczekiwane są również m.in. pewności dostaw leków. Chodzi o to żeby nie zabrakło leków w aptekach i szpitalach. Jednak do tego konieczny jest sprawnie działającym kanałem dystrybucji, a także usamodzielnienie się w temacie produkcji substancji czynnych na terenie Europy.
- Od przemysłu wymaga się, aby dostarczył szczepionkę lub lek, co rodzi nowe wyzwalania. Ponadto, niepokojące jest, że w świetle ostatnich badań jedyne 37 proc. Polaków chce się zaszczepić, a ten ruch antyszczepionkowy stał się mocniejszy w dobie COVIDu – zakończył dr Czech.