Autor : Anna Rokicińska
2021-08-23 09:36
Brakuje rozporządzeń do projektu ustawy, projekt dotyczy tylko szpitali, a powinien całej opieki zdrowotnej, źle opisano proces akredytacji szpitali – to tylko część uwag, jakie zgłosiła do projektu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej Polska Federacja Szpitali. Jakie jeszcze zastrzeżenia ma Federacja?
Przypomnijmy, że w piątek minął termin konsultacji projektu ustawy o jakości. Szereg zastrzeżeń do projektu zgłosiła także Naczelna Rada Lekarska. Projekt reguluje to, jak ma być mierzona jakość leczenia w placówkach, a także jakość tego, jak traktowany jest pacjent. Projekt wprowadza także Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych. W założeniu ma to być szybka ścieżka uzyskania zadośćuczynienia dla pacjenta lub jego członków rodziny, za ewentualne błędy medyczne.
Jakie uwagi do projektu ustawy o jakości zgłosiła Polska Federacja Szpitali?
Federacja podnosi, że do projektu nie dołączono projektów rozporządzeń. To właśnie w nich mają być opisane m.in. kryteria oceny jakości. Instytucja podkreśla, że projekt dotyczy jedynie szpitali, choć w swojej nazwie mówi, że do tyczy „jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta” i zaznacza, że projektowana zmian nie dotyczy ani leczenia na etapie podstawowej opieki zdrowotnej, ani ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. „W Ustawie w sposób konkretny nie promuje się najważniejszych elementów zapewniających jakość opieki nad pacjentem, jak np. konkurencji pomiędzy podmiotami leczniczymi o wartość dla pacjenta (o wynik leczenia stanu chorobowego), ani też opieki koordynowanej mającej zapewnić kosztowo-efektywną, wysokiej jakości leczenie chorób z zachowaniem ciągłości opieki nad pacjentem” - czytamy w komunikacie Federacji.
Zbyt duże uprawnienia dla NFZ
Według PFSz źle zdefiniowano w projekcie systemy akredytacji oraz licencji (autoryzacji) i obie formy skupiono w jednej instytucji, czyli w Narodowym Funduszu Zdrowia, który jest jednocześnie płatnikiem za świadczenia zdrowotne. W opinii Federacji, zaprzecza to istocie akredytacji. Podnosi ona, że akredytacja powinna polegać na wyróżnianiu najlepszych podmiotów przez niezależne instytucje akredytacyjne, także międzynarodowe. "Z zapisów Ustawy nie wynika aby NFZ miał przyczyniać się do poprawy jakości opieki nad pacjentami poprzez aktywny udział w koordynacji opieki nad ubezpieczonymi w systemie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Zgadzamy się, że akredytacja powinna być premiowana przez NFZ ale wtedy, gdy będzie ona prowadzona przez niezależne, profesjonalne i autoryzowane np. przez Ministerstwo Zdrowia, instytucje akredytacyjne w ochronie zdrowia, w tym także międzynarodowe” - ocenia Federacja. PFSz proponuje stworzenie krajowej komisji akredytacyjnej placówek, złożonej z kluczowych uczestników systemu i z wykorzystaniem doświadczenia i zasobów Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. „Uważamy, że likwidacja CMJ nie jest właściwym rozwiązaniem” - napisano.
Wątpliwości PFSz budzi też procedura odwoławcza. Ma ona polegać na skardze do sądu administracyjnego. W przypadku odmowy udzielenia autoryzacji kolejny wniosek o jej udzielenie może zostać złożony po upływie roku od dnia, w którym decyzja o odmowie udzielenia autoryzacji została prawomocna. „W naszej opinii potrzebna jest możliwość odwołania do Rady NFZ lub ministra zdrowia. Z uwagi na fakt, że szczegółowe aspekty związane z trybem wydawania autoryzacji zostaną określenia w ramach rozporządzenia ministra zdrowia mamy jako przedstawiciel podmiotów leczniczych trudność w ocenie skutków regulacji na ich działalność” - punktuje Federacja.
Wewnętrzny system oceny jakości
Szpitale podnoszą, że od lat mają już swój system oceny jakości, co wymogli na placówkach ubezpieczyciele. Dowodem na to są certyfikaty jakości. „Szpitale są w tym temacie liderem, stąd należy zastosować ten wymóg do wszystkich podmiotów leczniczych, a nie wybiórczo szpitali, gdyż intencją autorów Ustawy jest poprawa jakości w opiece zdrowotnej. Trudno jest zaopiniować szczegółowe aspekty działania wewnętrznego systemu zapewnienia jakości i bezpieczeństwa pacjenta, gdyż brak jest określenia wymogów (rozporządzenia wykonawczego). Nie są znane przepisy wykonawcze w zakresie: zasad i trybu monitorowania jakości świadczeń, w szczególności wytyczne do prowadzenia analiz przyczyn źródłowych, występowania zdarzeń niepożądanych a także minimalnych wymogów wewnętrznego systemu, zapewnienie jakości i bezpieczeństwa” - ocenia PFSz.
System „no fault”
Ten sam brak projektów rozporządzeń dotyczy systemu świadczeń kompensacyjnych. Chodzi o ustalenie minimalnych kryteriów, przyznania świadczenia kompensacyjnego oraz szczegółowego zakresu i warunków ustalania wysokości świadczenia. „Ponadto, nie widzimy definicji standardów leczenia, które stanowić mogą podstawą do oceny zdarzenia niepożądanego.
Prowadzenie rejestrów medycznych uznajemy za dobry krok, uważamy jednak, że należy włączyć w ten temat krajowe medyczne towarzystwa naukowe” - zwraca uwagę Federacja. I w tym przypadku argumentuje, że raportowanie niepożądanych zdarzeń medycznych nie powinno dotyczyć jedynie szpitali. „Aby zabezpieczyć zgłaszalność zdarzeń niepożądanych w systemie „no-fault” konieczne jest całkowite odejście od stosowania prawa karnego w odniesieniu do tego typu zdarzeń, to jest wyraźnie ograniczenie stosowania prawa karnego do działań umyślnych, w wyniku których pacjent doznaje uszczerbku na zdrowiu” - stwierdza Federacja. Podkreśla również, że brakuje zapisów mówiących o dodatkowym finansowaniu realizacji tego projektu, a szpitale by spełnić jego wymagania będą musiały ponosić dodatkowe koszty.
Polecamy także:
Biskupi nie chcą płacić wyższej składki zdrowotnej
Ministerstwo Zdrowia podsumowuje zmiany w liście refundacyjnej