Autor : Anna Gumułka
2023-02-25 11:32
W kwestii wynagrodzeń pielęgniarek panuje chaos w związku z niewłaściwą realizacją ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia – mówi przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) Krystyna Ptok.
Nie chce rozmawiać o oczekiwaniach płacowych i nie przekonują jej informacje Ministerstwa Zdrowia o rosnących pensjach od lipca 2023 r. – Chciałabym, żeby ustawa z ubiegłego roku została zrealizowana, bo wiem, że nie jest realizowana w sposób właściwy. Ta sytuacja nie służy nikomu – przekonuje.
10 lutego Ministerstwo Zdrowia podało, o ile wzrosną od lipca wynagrodzenia zasadnicze pracowników ochrony zdrowia w efekcie indeksacji wynagrodzeń. W przypadku pielęgniarek to – zależnie od wykształcenia i kwalifikacji - od 642 do 881 zł.
- Również na posiedzeniu Zespołu Trójstronnego pan minister Piotr Bromber był uprzejmy informować o gwarantowanych wzrostach wynagrodzeń od lipca, ale jaka to gwarancja, skoro nawet nie mamy wypłacanych wynagrodzeń wynikających z nowelizacji ustawy w ubiegłym roku? – pyta przewodnicząca OZZPiP.
Podkreśla, że przepisy ustawy z 26 maja 2022 r. o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych nie są realizowane przede wszystkim w stosunku do pielęgniarek i położnych.
- Sytuacją dla mnie niezrozumiałą i dyskryminującą jest sytuacja, w której to właśnie na grupie zawodowej pielęgniarek i położnych w tym źle zorganizowanym systemie pracodawcy próbują „oszczędzać” – bo tak wprost należy powiedzieć – mówi Krystyna Ptok.
- O tym, że prawo jest złe, niech świadczy to, że część pielęgniarek idzie do sądu w związku z nierównym traktowaniem w zatrudnieniu, a część w związku z nieuznawaniem kwalifikacji. To świadczy o ułomności stworzonego prawa – dodaje, zwracając uwagę, że problemy z interpretacją obecnej sytuacji pracowniczej ma nawet Państwowa Inspekcja Pracy i czeka również na orzeczenia sądów pracy.
- My mówimy, że ta cała sytuacja nie służy nikomu. Minister zdrowia pod koniec czerwca ubiegłego roku opowiadał o wynagrodzeniach przede wszystkim grupy 2 – do jakiego poziomu wzrosną i jakie to będzie „WOW”. Tymczasem okazało się, że dochodzi do wypowiedzeń starych umów o pracę, gdzie pielęgniarki skończyły studia 25 lat temu, miały specjalizację 10 lat temu, zatrudnione były na stanowisku asystent pielęgniarstwa i nagle pracodawca uważa, że nie będzie dalej tak kwalifikował pielęgniarek, bo nie ma środków finansowych, żeby im zapłacić wynagrodzenie po nowemu. I dlatego efektu „WOW” nie ma – podkreśla przewodnicząca.
Zwraca też uwagę na wynikającą z tej sytuacji złą atmosferę w wielu placówkach ochrony zdrowia. Wybrzmiało to podczas wtorkowego protestu pielęgniarek i położnych w Tarnowie, który odbył się pod hasłem: „STOP DEGRADACJI - STOP DYSKRYMINACJI”.
- Chodzi o dyskryminację pielęgniarek z długim stażem pracy w zakresie wynagrodzeń, bo od 2017 r., kiedy odmrożono – zresztą na wniosek naszego związku - kwotę bazową 3900 zł, zaczęliśmy zwracać uwagę MZ na powstającą ogromną różnicę płacową miedzy pielęgniarkami z tytułem magistra i specjalizacją, a tymi z licencjatem, liceum medycznym i studium zawodowym . Od tego momentu zaczęła się psuć atmosfera pomiędzy pracownikami w podmiotach leczniczych, a tak nie powinno być, bo tworzymy zespoły. W stanowiskach i pismach kierowanych do MZ zwracaliśmy uwagę na sytuację pielęgniarek, położnych po liceach medycznych, studium zawodowym, które miały dodatkowo kursy kwalifikacyjne, specjalistyczne i ogromne doświadczenie zawodowe, a miały zarabiać o 2 tys. zł mniej na podstawie od osób młodych, które np. miały kilkuletni staż pracy – przypomniała Krystyna Ptok. OZZPiP przekazało do MZ opinię eksperta z zakresu wartościowania i wyceny pracy oraz biegłego sądowego, który wskazał w opinii mankamenty ustawy. - Niestety, Ministerstwo Zdrowia wciąż jest głuche na podnoszone przez nas argumenty - mówi przewodnicząca.
- Procesy sądowe pogarszają jeszcze stosunki między pracownikami i pracodawcami, protesty też dobrej atmosferze nie służą, ale są formą okazania niezadowolenia przez pracowników, bez szkody dla pacjentów. Jako grupa zawodowa oczekiwalibyśmy dobrze zorganizowanej pracy i uznania naszych kwalifikacji, bo potrzebujemy ich, żeby w sposób profesjonalny zajmować się pacjentami, a do tego mamy wynikający z ustawy o zawodzie pielęgniarki i położnej obowiązek ustawicznego kształcenia. Z jednej strony ministerstwo przekazuje 10 mln zł na specjalizacje, 112 mln zł na kursy podyplomowe, a z drugiej pracodawcy tego nie uznają, bo twierdzą że dostają za mało pieniędzy z NFZ na świadczenia. Pan minister próbuje zaklinać rzeczywistość mówiąc, żeby nie używać słowa „chaos”, ale jak inaczej to nazwać? – podsumowała przewodnicząca OZZPiP.
Polecamy także:
Płace diagnostów laboratoryjnych w 2023: oczekiwania vs rzeczywistość
Setki tysięcy pracowników systemu ochrony zdrowia na proteście
Indeksacja wynagrodzeń – MZ wylicza, o ile wzrosną zarobki
Dziennikarka z blisko 25-letnim doświadczeniem. W latach 1999-2022 w PAP relacjonowała wydarzenia na Śląsku i w kraju, specjalizując się w tematyce zdrowotnej, społecznej, naukowej i kulturalnej. W 2004 była korespondentką PAP w Londynie. Kontakt: anna.gumulka@cowzdrowiu.pl