Autor : Anna Jackowska
2021-12-16 13:48
Krajowa Izba Fizjoterapeutów ostrzega, że proponowane rozwiązania są katastrofą dla polskich pacjentów i de facto całkowicie ograniczą dostęp do rehabilitacji, na którą już dziś oczekuje się nawet kilka lat. - MZ i NFZ od kilku lat prowadzą politykę wypierania tylnymi drzwiami fizjoterapii ze świadczeń refundowanych - twierdzi samorząd.
Przypomnijmy, że także pacjenci i przedstawiciele firm związanych z wentylacją mechaniczną w ostatnich dniach wysyłają do ministerstwa zdrowia apele i protesty. Alarmują, że zaproponowana w raporcie taryfikacyjnym AOTMiT obniżka wycen sięga w niektórych zakresach nawet 62 proc. Placówki zapowiadają, że nie będą świadczyć usług w domach chorych za taką stawkę, bo jest poniżej kosztów. Teraz Krajowa Izba Fizjoterapii wzywa fizjoterapeutów do rozwiązywania umów o świadczenie usług refundowanych w trybie fizjoterapii domowej, jeśli rządzący nie wysłuchają apeli samorządu i nie nastąpią racjonalne zmiany.
KIF wskazuje, że ze wstępnej analizy projektu zmieniającego zarządzenie w sprawie określenia warunków zawierania i realizacji umów w rodzajach rehabilitacja lecznicza oraz programy zdrowotne w zakresie świadczeń - leczenie dzieci i dorosłych ze śpiączką wynika, że podjęto decyzję o odejściu od płacenia za procedurę, pozostawiając większą swobodę fizjoterapeucie planującemu plan terapii. Niestety z niewiadomych względów płatnik w uzasadnieniu wskazał tylko na wzrost wyceny punktowej, nie wspominając natomiast o obniżeniu wycen fizykoterapii jak również fizjoterapii domowej.
Według KIF znaczne obniżenie wyceny świadczeń w fizjoterapii domowej doprowadzi do znacznego pogorszenia dostępności tych świadczeń dla pacjentów, którym taka rehabilitacja przysługuje, w tym dla pacjentów ze znacznym stopniem niepełnosprawności (są to np. pacjenci przewlekle leżący, pacjenci po udarach mózgu, ze stwardnieniem rozsianym lub z zaawansowanym otępieniem).
- Skandalem jest obniżanie wycen świadczeń fizjoterapii domowej, które przecież od lat i tak są poniżej kosztów realizacji. Szczególnie w obliczu wysokiej inflacji i wzrostu kosztów działalności (m.in. ceny prądu, najmu, wywóz odpadów), wzrostu najniższego wynagrodzenia oraz zachowania reżimu sanitarnego i zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom w obliczu pandemii (środki dezynfekujące, maseczki, rękawice, jednorazowe fartuchy czy innej odzież specjalistyczna itd.). Średnio koszty te wzrosły o około 30 procent. Symboliczny wzrost wyceny świadczeń ambulatoryjnych w żaden sposób nie równoważy i nie pokrywa kosztów działalności, które prawdopodobnie nadal będą rosły. Pamiętajmy, że wyceny fizjoterapii nie rosły od ponad 15 lat. Tymczasem NFZ proponuje obniżkę świadczeń, które już teraz są nierentowne - czytamy w komunikacie KIF.
KIF alarmuje, że proponowane w projekcie zarządzenia rozwiązania są katastrofą dla polskich pacjentów i de facto całkowicie ograniczą dostęp do rehabilitacji, na którą już dziś oczekuje się nawet kilka lat: "pacjenci po COVID-19 mają problem, żeby przez rok dostać się na rehabilitację, a w wielu ośrodkach prowadzi się zapisy na 2023 i 2024 rok".
Koniec fizjoterapii domowej
- Wprowadzenie rozwiązań zawartych w projekcie zlikwiduje fizjoterapię domową w publicznej ochronie zdrowia. MZ i NFZ od kilku lat prowadzą politykę wypierania tylnymi drzwiami fizjoterapii ze świadczeń refundowanych. Przy ogólnym wzroście liczby fizjoterapeutów, liczba fizjoterapeutów w publicznej ochronie zdrowia spadła o ponad 6 000: z 36 tys. do 30 tys. To wynik złych warunków pracy, braku możliwości realizacji zawodowej samodzielności i braku możliwości rozwoju. Dalsze obniżanie wycen sprawi, że z fizjoterapii publicznej odejdzie lub zostanie zwolnione kolejne 3 tys. fizjoterapeutów, czyli aż jedna dziesiąta ww. grupy. Jednocześnie obserwujemy rosnące zapotrzebowanie na fizjoterapię na rynku prywatnym. Jednak nie wszystkich pacjentów stać na skorzystanie z komercyjnej pomocy. Zmiany zaproponowane przez NFZ dotkną szczególnie pacjentów korzystających z fizjoterapii domowej, a to głównie osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności, stale przykute do łóżka - mówi Maciej Krawczyk, prezes KIF.
Samorząd przypomina, że fizjoterapia domowa to bardzo trudna i ciężka praca, do tego realizowana indywidualnie. Jest to praca jeden na jeden z pacjentem. To praca z pacjentami przewlekle leżącymi, sparaliżowanymi, przeważnie niewspółpracującymi z fizjoterapeutą. Już w tej chwili trudno jest znaleźć fizjoterapeutów gotowych podejmować pracę z pacjentami w warunkach domowych. Mimo stawek godzinowych wyższych niż w fizjoterapii ambulatoryjnej - zawsze pacjentów wymagających takiej rehabilitacji jest więcej niż fizjoterapeutów gotowych taką pracę podejmować.
KIF wyjaśnia: przyjmując, że za 1 godzinę indywidualnej pracy z pacjentem (przy założeniu maksymalnej punktacji) świadczeniodawca może spodziewać się zapłaty ze strony NFZ 76,91 zł (tj. 84,52 punkty po 0,91 zł za punkt). Jeśli na samego fizjoterapeutę wyda 60 zł to na pokrycie reszty kosztów zostanie - 16,91 zł. Same środki ochrony osobistej to około 10-15 zł.
Duża grupa pacjentów zostanie bez rehabilitacji, a fizjoterapeuci, którzy do tej pory tę pracę wykonywali zostaną bez pracy. Pracę może stracić także wiele osób obsługujących i współpracujących z fizjoterapeutami.
Uzasadnienie z milionami, których nie ma
Samorząd pyta MZ i NFZ, gdzie jest te 213 dodatkowych milionów zł na rehabilitację, o których mowa w uzasadnieniu do projektu, skoro wyceny, poza nielicznymi wyjątkami, zostają obniżone? - To może być tylko zabieg kreatywnej księgowości i propaganda. W kolejce na rehabilitację oczekuje co najmniej 1 milion pacjentów. Oznacza to, że na jednego pacjenta przypada kwota 213 zł to zaledwie 2,5 wizyty w świadczeniach realizowanych w trybie domowym. Prosty rachunek pokazuje, że kwota ta w żaden sposób nie zabezpiecza potrzeb pacjentów.
Ponadto zgodnie z przepisami zawartymi w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej wprowadzonymi rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 5 lipca 2021 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej), w sytuacji, w której nawet minimalnie wzrosną wyceny, to NFZ przestanie proporcjonalnie dopłacać do podwyżek, które realizowane są od 1 lipca br. w ramach współczynników korygujących na wzrost wynagrodzeń.
Samorząd zwraca uwagę, że bez regularnej rehabilitacji domowej pacjenci zostaną skazani na wegetację, cierpienie i szybszą śmierć. Brak regularnej rehabilitacji szybko doprowadzi do pogorszenia (i tak już niewielkich) możliwości samoobsługi, zwiększy prawdopodobieństwo, że pacjenci zalegną całkowicie w łóżkach, zwiększy ryzyko powstawania odleżyn, przykurczy, zwiększy cierpienie pacjentów, a ich rodziny przyprawi o poczucie bezsilności i frustracji. W dalszej konsekwencji pacjenci ci częściej będą trafiać do szpitali, co znacząco zwiększy koszty leczenia tych pacjentów, w tym koszty leczenia powikłań trwałego unieruchomienia, takich jak bardzo drogie leczenie np. udarów mózgu lub odleżyn.
KIF podkreśla, że obniżenie wyceny fizjoterapii w dobie wzrostu kosztów realizacji, w tym podniesienia najniższego wynagrodzenia w ochronie zdrowia oraz inflacji doprowadzi do masowego rozwiązywania umów z NFZ.
Polecamy także:
Mamy pierwsze zakażenie wariantem Omikron w Polsce
Sejm: minister zdrowia jest tak samo przydatny, jak paszport covidowy
NIK: państwo coraz mniej skutecznie walczy z otyłością dzieci