Autor : Jakub Wołosowski
2022-05-19 09:05
Projekt nowej ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia został przyjęty i skierowany do I czytania w sejmowej komisji zdrowia. Nie wszystkim podoba się on w obecnej wersji i wiele środowisk ma nadzieje, że uda się wprowadzić zmiany. Nie chodzi nawet o wysokość podwyżek, ale o to, skąd miałyby pochodzić dodatkowe pieniądze na nie i jak miałyby one być realizowane.
O perturbacjach z ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych pisaliśmy już wielokrotnie. Projekt wszedł właśnie w kolejny etap legislacji - po przyjęciu przez rząd trafił do I czytania w sejmowej komisji zdrowia.
Ze strony środowisk zawodów medycznych największe zarzuty dotyczyły oczywiście kwestii wysokości podwyżek, powiązania pensji ze średnią krajową, czy wysokość mnożników, które zastosowano w ustawie.
Jak przypomina "Dziennik Gazeta Prawna" duży problem z projektem ma także strona samorządowa. O ile nikt nie neguje kwestii potrzeby podwyżek dla pracowników medycznych, to problem był z tym skąd samorządy mają wziąć na to pieniądze. Początkowo w ustawie nie było o tym w ogóle mowy. Ostatecznie podjęto decyzję, że pieniądze na podwyżki podmioty lecznicze będą otrzymywać w postaci oddzielnych dotacji z budżetu. Wg "DGP" taki mechanizm wolą pracownicy, bo gwarantuje on, że pieniądze te nie zostaną przeznaczone na inny cel niż podwyżki. Rozmawialiśmy o tym m.in. z przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”, Marią Ochman, która mówiła nam, że "Pracownicy doskonale wiedzą, że jeżeli pieniądze na pensje będą wpisane w wycenę, ale nie zaznaczone, to pracodawcy będą kombinować i proponować wzrost wynagrodzeń wybranym grupom zawodowym".
Jednak strona samorządowa przekonuje, że nie jest on korzystny z punktu widzenia zarządzających szpitalami. Wskazują, że zaburza on planowanie wydatków.
– Taki system jest bardzo złożony – zarówno z punktu widzenia rozliczeniowego, jak i finansowego – podkreśla Krzysztof Zaczek ze Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego, prezes zarządu Szpitala Murcki w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". – Potrzeba naprawdę ogromnego nakładu pracy zespołu kadrowo-płacowego, by zapanować nad rozliczeniami. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę zwolnienia chorobowe, urlopy macierzyńskie czy choćby zmienność zatrudnienia w czasie – wylicza i wskazuje w rozmowie z gazetą, że w przepisach są pewne dziury. Np. jeśli pracownik zrezygnuje z pracy pomiędzy kolejnymi terminami składania raportów przez placówkę, a na jego miejsce zatrudni ona kogoś innego, to nie dostanie na niego pieniędzy, tylko musi je sama znaleźć.
Do tego ustawa dotyczy tylko pracowników zatrudnionych na etacie. Osoby zatrudnione na umowach cywilnoprawnych też będą domagały się w tym momencie podwyżek, ale na to środków nie przewidziano. Samorządowcy apelują, by pieniądze na podwyżki zostały uwzględnione w wycenie świadczeń.
Źródło: oprac. własne/"DGP".
Stanowisko NIL w sprawie projektu ustawy o minimalnych wynagrodzeniach
Pracodawcy RP – podwyżki nie powinny obejmować prywatnych placówek
Najniższe wynagrodzenia – jakich zmian w projekcie chcą pielęgniarki?