Autor : Aleksandra Kurowska
2022-02-11 11:01
Centrum Egzaminów Medycznych w Łodzi borykało się ostatnio z problemami lokalowymi, a lekarze coraz częściej zwracają uwagę na niedociągnięcia organizacyjne podczas egzaminów i związanych z nimi czynnościami. Do wszystkich zarzutów, w rozmowie z Aleksandrą Kurowską, skrupulatnie odnosi się dr hab. R. Kubiak, wiceszef CEM.
Aleksandra Kurowska: Na początek chciałabym poprosić o odniesienie się do komunikatu CEM z 27 października. Przypominacie w nim Państwo na przykład, że „wybranie we wniosku danej lokalizacji nie gwarantuje, że będzie możliwość pisania tam egzaminu”. Zdaje się, że wystąpiły jakieś kłopoty lokalowe z tym związane?
Rafał Kubiak: Ogólnie problem jest w tym, że do najbliższego, lutowego LEK-u zgłosiła się rekordowa liczba osób zdających - ok. 9 400 osób. W porównaniu do poprzednich lat, kiedy jeszcze nie było zmienionych przepisów pozwalających na składanie tego egzaminu przez studentów (czyli do 2020 r.), te liczby były o połowę mniejsze. Przekłada się to oczywiście na konieczność szukania dodatkowych sal i zaangażowania sporej grupy osób, które będą pełnić funkcje członków zespołów egzaminacyjnych. Sukcesywnie, kiedy te sale nam się pojawiały, zamieszczaliśmy na portalu SMK (System Monitorowania Kształcenia Pracowników Medycznych) informacje o możliwości wyboru miejsca w danej lokalizacji. Jest tam rubryka „preferowane miejsce składania egzaminu”. Aby móc wskazać liczbę miejsc, które są potrzebne w danej lokalizacji, potrzebujemy informacji o tym ilu jest do zdawania w danym mieście chętnych. W oparciu o te informacje zabiegaliśmy o sale. Początkowo oczywiście były trudności z pozyskanie sal ze względu na ograniczenia wynikające z trwającego stanu pandemii wirusa SARS-CoV-2. Właściciele, jeśli w ogóle chcą je udostępniać, to na bardziej opłacalne dla nich wydarzenia, typu imprezy lub koncerty. Udało się nam jednak pozyskać wystarczającą liczbę sal. Jednakże nie wszyscy zdający przystąpią do egzaminu w wybranej przez nich lokalizacji. Jeśli jednak brakuje miejsca w danym mieście, staramy się kierować zdających do miejscowości najbliżej ich miejsca zamieszkania.
A czy są planowane jakieś zmiany dotyczące LEK-u w tym roku?
CEM nie ma za bardzo obszaru do takiego samowolnego działania, ponieważ zasady przeprowadzenia LEK/LDEK są dosyć precyzyjnie zdefiniowane w art. 14a-14f ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Unormowania te są uzupełnione rozporządzeniem wykonawczym, które dookreśla kwestie logistyczne i organizacyjne, a także regulaminem porządkowym, który już bardzo precyzuje niektóre zagadnienia dotyczące przebiegu egzaminu. Przestrzeń prawna jest zatem precyzyjnie ujęta i CEM nie ma wielu możliwości dokonywania jakichś zmian. Zresztą, w samej organizacji egzaminu, takich modyfikacji nie planujemy, nie dostrzegamy potrzeby ich wprowadzenia. Bardziej chodzi o formułę egzaminu, o jego konstrukcję. Zagadnienia te są jednak unormowane na poziomie ustawowym. CEM po prostu jako organ administracyjny, wykonuje te przepisy.
No właśnie, jeśli chodzi o te kwestie logistyczne i organizacyjne, to w mediach społecznościowych można było niedawno znaleźć zdjęcia, które pokazywały, w jakiej formie dostarczane są od Państwa dyplomy. Lekarze zwracali uwagę, że Poczta Polska gnie miękkie koperty, wciskając je w skrzynki, więc mogliby nawet sami więcej dopłacić, byleby otrzymać dokumenty w sztywnej kopercie.
Przede wszystkim zabiegamy o to, żeby ten proces zinformatyzować i w ogóle zrezygnować z dokumentów papierowych. Dążymy do tego, aby były one przesyłane zainteresowanym w formie elektronicznej, co po pierwsze znacząco obniżyłoby koszty, a po drugie, przyspieszyło ten proces. Zwracamy się zatem do prawodawcy, żeby takie rozwiązania wprowadził, bądź to na poziomie ustawy, bądź rozporządzenia.
Natomiast jeśli chodzi o obecną sytuację, to za dostarczenie przesyłki odpowiada operator pocztowy. Warto podkreślić, że wydanie świadectwa i jego dostarczenie jest dla zdającego bezpłatne. W tej chwili osoby zdające nie płacą za wykonanie tej czynności. Wnoszą jedynie opłatę za zgłoszenie do egzaminu. Opłata ta wynosi 100 zł, i jest uiszczana przez osobę za drugie i kolejne zgłoszenie, czyli pierwsze jest darmowe. Co więcej, osoba, która zgłosi się po raz pierwszy i nie zda egzaminu albo do niego nie przystąpi, nawet bez podania przyczyny, po prostu nie przyjdzie na egzamin, to kolejne zgłoszenie ma bezpłatne. Odnotowujemy bardzo dużą absencję na tym egzaminie, sięgającą nawet kilkunastu procent.
Tylko w pandemii, czy poza pandemią też?
Teraz. A trzeba pamiętać, że jeśli osoba zgłaszająca się nie przyjdzie na egzamin nawet bez wcześniejszego poinformowania (a będzie to jej drugi termin), to ta kwota 100 złotych, płacona przez zdających za trzecie zgłoszenie, musi pokryć koszty egzaminu. W praktyce więc osoby, które przystępują do egzaminu po raz drugi w celu poprawy wyniku albo raz trzeci i kolejne pokrywają koszty ponoszone również na rzecz osób, które przystępują do LEK/LDEK po raz drugi, a uprzednio po prostu nie przybyły na egzamin albo za pierwszym razem go nie zdały. Ciężar opłat został więc de facto przerzucony na tych zdających, którzy uzyskali wynik pozytywny i zamierzają go poprawić.
Warto też dodać, że ta kwota była obliczana wiele lat temu, więc jest nieadekwatna do kosztów, które faktycznie CEM ponosi (np. znacząco wzrosły czynsze z tytułu najmowanych sal egzaminacyjnych).
A to się bilansuje w ogóle Państwu? To 100 zł na wszystkie koszty, czy nie bardzo?
CEM odprowadza te kwoty do Ministerstwa Finansów. Jako jednostka budżetowa, wszystko przekazujemy do budżetu i pobieramy z budżetu środki na naszą działalność. Czyli CEM nie posiada własnych pieniędzy. Sądzę jednak, że to się nie bilansuje. I dlatego też CEM nie może jeszcze zwiększać kosztów na inne koperty, bo to już by mogło być potraktowane jako naruszenie dyscypliny finansów publicznych.
No tak, ale ta elektroniczna forma faktycznie byłaby prostsza.
Na pewno. Poza tym uniknęlibyśmy problemu z dostarczeniem dokumentów na niewłaściwy adres, gdyż w praktyce jest to też pewien kłopot. Są osoby, które zgłaszają się do egzaminu, następnie zmieniają adres korespondencyjny bądź miejsca zamieszkania i o tym CEM-u nie informują., CEM wysyła te dokumenty na adres, który został podany we wniosku zgłoszeniowym. Jeśli adres uległ zmianie świadectwa wracają do CEM i spotykamy się z kolejnymi zarzutami, że CEM nie dostarczył świadectwa. A można by tego uniknąć, jeżeli byłaby to forma elektroniczna.
Czy są jeszcze jakieś inne sprawy, które dyskutujecie z Ministerstwem, poza wysyłką elektroniczną?
Cały czas zastanawiamy się nad zasadnością bazy pytań...
No tak, wiele osób w Polsce pewnie nie wiedziało, czym się Państwo zajmują, dopóki nie rozgorzała dyskusja dotycząca bazy pytań.
Pewnie tak. Przepisy stanowią, że Dyrektor CEM taką bazę pytań prowadzi i udostępnia ją na stronie internetowej. Obecnie w tej bazie jest ok. 2 tys. pytań, odrębnie dla LEK-u i LDEK-u, z podziałem na poszczególne dziedziny. I z tej bazy, do testu wykorzystywanych jest 70 proc. pytań. Czyli test składa się w 70 proc. z tej bazy, a w 30 proc. z nowych pytań, tajnych. A próg zaliczający wynosi 56 proc., co oznacza, że dla zdania egzaminu wystarczy się nauczyć tej bazy, i to nawet nie całej. Warto jednak zauważyć, że wynik tego egzaminu stanowi podstawowe kryterium w postępowaniu kwalifikacyjnym do rozpoczęcia szkolenia specjalizacyjnego. Jeżeli jest wielu chętnych, to jednostki prowadzące postępowanie, czyli głównie wojewodowie, budują ranking w oparciu o te wyniki. No i obecnie te wyniki się bardzo, bardzo spłaszczyły, ponieważ bardzo duża grupa osób zdaje ten egzamin na poziomie 170, 180 punktów, a te różnice są niezwykle małe.
Kłopot jeszcze polega na tym, że osoby, które zdawały za czasów poprzednich przepisów, kiedy nie było ujawnionych pytań, zdobywały dobry rezultat na poziomie 140, 150 punktów. W konkurencji z osobami, które teraz przystępują do tego egzaminu, nie mają szans dostać się na szkolenie specjalizacyjne.
Poza tym ujawnienie pytań doprowadziło do zrujnowania kolejnej funkcji tego egzaminu: jego wyniki stanowiły bardzo wygodny instrument oceny jakości kształcenia na studiach medycznych. Ponieważ ten egzamin jest organizowany w sposób jednolity dla absolwentów wszystkich uczelni medycznych, to uczelnie upatrywały w tych statystykach dobrego narzędzia do weryfikacji poziomu kształcenia. I do dziś oczekują od CEM właśnie takich danych, które mają wskazać na powiedzmy jakieś „wąskie gardło” na uczelni. Ale teraz, skoro jest ta baza pytań, to zdawalność jest tak wysoka, że te wszelkie mierniki straciły sens.
Rozmawiałam z lekarzami i często się pojawiało takie stwierdzenie, że może po prostu bazę zostawić, ale brać z niej maksymalnie 20, 30 proc. pytań. A nie 70.
Propozycja ta jest do rozważenia. Powstaje jednak pierwotne pytanie, jaki w ogóle sens ma mieć ta baza? Można przyjąć, że uzasadnieniem jest wprowadzenia było to, że zakres materiału jest dość obszerny, ponieważ ten egzamin obejmuje kilka flagowych dziedzin, które są wykładane na studiach medycznych. Argumentacja ta traci jednak na swej ostrości. Obecnie bowiem przepisy niezwykle precyzyjnie określają konstrukcję tego egzaminu.. Po pierwsze, zgodnie z ustawą publikujemy wykaz źródeł, z których układane są pytania. Czyli na stronie internetowej CEM znajdują się wykazy podręczników, nawet ze wskazaniem poszczególnych rozdziałów . Po drugie, w rozporządzeniu jest określone, z jakich dziedzin składa się ten egzamin, z podaniem liczby pytań z poszczególnych z nich. Czyli na przykład „z prawa medycznego i bioetyki”, to jest 10 pytań, z czego 7 pochodzi z bazy, a 3 nowe. Wynika z tego, że naprawdę zostało dookreślone, jak ten egzamin jest skonstruowany. Trudno zatem znaleźć uzasadnienie do pozostawienia 20, 30, bądź 15 proc. pytań.. A poza tym arbitralnie prawodawca decydowałby o tym procencie. Nie ma bowiem jakichś narzędzi, które by pozwoliły na rzeczowe ustalenie tego progu Byłaby to arbitralna decyzja, nie mająca jakiegoś merytorycznego oparcia.
Na pewno byłby to krok w dobrą stronę w tym sensie, że trzeba by jednak przyswoić trochę więcej wiedzy niż z tej bazy, tym niemniej chyba nie niwelowałoby to wszelkich wątpliwości odnośnie do wspomnianej bazy.
Jeżeli chodzi o te roczniki, o czym Pan wspomniał, że ci sprzed bazy mieli mniej punktów, to jednym z takich pomysłów było, żeby może podawać te wyniki w centylach po prostu.
Przepisy nie przewidują takiej możliwości. CEM ma obowiązek podać wyniki w punktach i procentach. I w taki sposób te dane są zamieszczane na świadectwie.
A co Pan myśli w ogóle o takim pomyśle?
To jest wszystko do rozważenia. Jeżeli miało by to jakoś wyrównać szanse osób, które za czasów różnych przepisów zdawały ten egzamin, można zastanowić się na jakimś rozwiązaniem w tym zakresie, ale to by wymagało zmiany po pierwsze przepisów, a po drugie dostosowania naszej infrastruktury informatycznej, oprogramowania. Jest to możliwe do wdrożenia, aczkolwiek wymagające pewnych zmian legislacyjnych i organizacyjnych.
A czy można się odwołać na przykład od wyników LEK-u?
Wynik egzaminu nie stanowi decyzji administracyjnej, w związku z tym nie przysługuje od niego odwołanie w rozumieniu przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego. Cała procedura egzaminacyjna nie odbywa się według przepisów tego Kodeksu. Innymi słowy nie ma czegoś takiego, jak odwołanie od wyniku LEK-u, lub od procedury związanej z przeprowadzeniem LEK-u, natomiast zdający dysponują innymi narzędziami.
Po pierwsze, istnieje możliwość unieważnienia egzaminu, jeżeli doszłoby do rażących naruszeń w procedurze przeprowadzenia egzaminu albo stanów nadzwyczajnych, na przykład jakiś kataklizm - wtedy egzamin można unieważnić dla poszczególnych zdających albo w skali całego kraju. I takich wniosków o unieważnienie wpłynęło do tej pory kilka, więc w skali ośmiu, dziewięciu tysięcy zdających w każdym terminie, to jest bardzo mało.
Druga możliwość, to jest wystąpienie do Dyrektora CEM-u z wnioskiem o wgląd w treść pytań i w karty odpowiedzi. Takich wniosków otrzymywaliśmy kilkadziesiąt po każdym egzaminie, więc nie była to też skala bardzo duża. Natomiast obecnie w zasadzie ten problem zniknął, ponieważ zgodnie z przepisami, po 7 dniach od egzaminu, CEM publikuje treść pytań wraz z prawidłowymi odpowiedziami, więc każdy może zobaczyć, jakie były odpowiedzi na dane pytania. Może też otrzymać kopie swoich kart odpowiedzi. Czynność ta jest objęta symboliczną opłatą wynikającą z kosztów wytworzenia takiej kopii.
Trzecia ścieżka jest taka, że w trakcie egzaminu można składać zastrzeżenia dotyczące treści pytań. Istnieją dwojakiego rodzaju zastrzeżenia, po pierwsze w zakresie błędów edycyjnych. Mógł się wkraść jakiś błąd drukarski i wtedy takie błędy są w zasadzie usuwane w trakcie egzaminu, czyli przewodniczący Zespołu Egzaminacyjnego informuje zdających, że w danym pytaniu jest taki błąd i jak to pytanie ostatecznie powinno brzmieć. Druga możliwość to składanie zastrzeżeń merytorycznych. Takie zastrzeżenia składa się na odpowiednim formularzu, w formie papierowej. Te dokumenty są dostępne w trakcie egzaminu bądź bezpośrednio po zakończeniu egzaminu, ale przed opuszczeniem sali egzaminacyjnej. Te zastrzeżenia następnie spływają do CEM-u, jest powoływana specjalna komisja, która rozpatruje je i dopiero po ich analizie decyduje o tym, czy takie pytanie zostanie unieważnione. Jeśli tak, to takie pytanie nie jest brane pod uwagę wobec wszystkich zdających, a nie tylko tej osoby, która złożyła zastrzeżenie i automatycznie obniża to maksymalną liczbę punktów do zdobycia, od czego jest liczony następnie próg zaliczający, czyli te 56 proc. Przy czym warto jeszcze wyjaśnić, że przyjęcie jednego zastrzeżenia nie obniża o jeden punkt próg warunkujący zaliczenie. Zastrzeżenia muszą być przyjęte „parzyście”, czyli dwa unieważnione pytania obniżają o jeden punkt próg. Występuje bowiem relacja dwa do jednego. I takich zastrzeżeń składanych jest podczas egzaminu dużo. To są liczby rzędu kilkuset, czasami trzysta, czterysta, mieliśmy takie edycje egzaminu, że około tysiąca. Często jest tak, że do jednego pytania spływa bardzo wiele zastrzeżeń, gdyż każdy ze zdających może samodzielnie takie zastrzeżenie złożyć. W związku z tym, jeżeli kwestionują jakieś pytanie jedno, to może być do tego pytania kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset zastrzeżeń. Efektem pracy tej komisji jest unieważnienie pytań i z doświadczeń wynika, że po każdym egzaminie unieważniano kilka pytań. Aczkolwiek teraz w związku z wprowadzeniem bazy pytań, z natury rzeczy liczba unieważnionych pytań jest mniejsza.
Ciągle się zastanawiam co z tymi osobami, które jednak zdawały bez tej bazy pytań, to jest na pewno dla nich krzywdzące, że mogą się nawet na specjalizację nie dostać…
To prawda, alternatywę mają taką, że mogą przystąpić ponownie do tego egzaminu i zdać po prostu już teraz na znacznie wyższy wynik. Przepisy nie przewidują żadnych mechanizmów przeliczania punktów.
A jeżeli chodzi o te wątpliwości, o których Pan mówił, że część osób je zgłasza, to to jest tak, że można je zgłosić tylko w czasie egzaminu, czy na przykład jak poznamy wyniki i odpowiedzi, i jak się z nimi nie zgadzamy?
Te zastrzeżenia do pytań egzaminacyjnych zgłasza się w trakcie egzaminu bądź też bezpośrednio po jego zakończeniu, ale przed opuszczeniem sali egzaminacyjnej, czyli na miejscu.. Później - jak wspomniałem - te zastrzeżenia spływają do CEM-u i rozpatruje je komisja. Dlaczego to jest takie ważne, dlaczego nie można składać tych zastrzeżeń później? Dlatego że komisja nie zna wyników poszczególnych osób i w związku z tym transparentnie, bezstronnie może dokonać oceny zasadności tych zastrzeżeń. Jeżeli natomiast już zastrzeżenia są rozpatrzone i zostaną ustalone wyniki poszczególnych zdających, to składanie zastrzeżeń post factum byłoby niebezpieczne z tego punktu widzenia, mogłoby zaburzać ten proces transparentności. Ale jest jeszcze jeden czynnik, mianowicie wynik LEK-u, jak wyjaśniłem, ma istotne znaczenie w kolejnych procedurach. Jeżeli teraz post fatum, na przykład po roku, po dwóch latach, ktoś złożyłby zasadne zastrzeżenie i okazałoby się, że należy dane pytanie unieważnić, rzutowałoby to na wyniki wszystkich zdających. W efekcie osoby, które na przykład w rankingu w postępowaniu kwalifikacyjnym zdobyły określone miejsce, po dwóch latach dowiedziałyby się, że jednak nie mogą odbywać danego szkolenia specjalizacyjnego. Wymagałoby to ogromnej rewizji w zakresie tych stosowanych procedur, a przecież prawo musi być pewne. W związku z tym, jeżeli te wyniki CEM ustali, to tak mówiąc językiem sądowym, one stają się prawomocne i nie ma możliwości ich podważenia zastrzeżeniami składanymi post factum.
A gdyby na przykład ustalić, że np. w ciągu trzech dni od podania tych pytań z odpowiedziami można jeszcze coś zgłosić...
Można tak zrobić i była kiedyś taka procedura. Wydłużała ona jednak znacząco proces ustalania wyników, ponieważ można je ustalić dopiero po złożeniu i rozpatrzeniu tych zastrzeżeń. A warto zwrócić uwagę, że egzaminy w sensie terminowym są ściśle skorelowane z terminami rozpoczęcia postępowania kwalifikacyjnego. Jeśli więc CEM organizuje ten egzamin pod koniec września, a postępowanie kwalifikacyjne rozpoczyna się od dnia 1 października i trwa do końca października, to CEM ma naprawdę bardzo mało czasu, żeby ustalić te wyniki i przekazać zdającym oraz urzędom wojewódzkim, które to postępowanie prowadzą. Jeżeli doszłoby do odroczenia o tydzień, dwa tego procesu, to cały ten system, ten grafik by uległ załamaniu. W związku z tym sami zdający chcą jak najszybciej poznać wyniki Czasami jest to też determinanta wyboru określonej specjalizacji, bo jeżeli dana osoba widzi, że ma wynik na poziomie np. 190 punktów i jest to wystarczające, żeby jakąś popularną dziedzinę medycyny w zakresie szkolenia specjalistycznego rozpocząć, to decyduje się złożyć wniosek na szkolenie w tej dziedzinie. Natomiast jeżeli ten wynik punktowy jest niesatysfakcjonujący, to aplikuje na szkolenie w jakiejś innej dziedzinie. Wyniki muszą być zatem bardzo szybko i sprawnie ustalone.
A jeszcze z takich technicznych kwestii, jeżeli chodzi o regulamin, to Państwo sami go ustalają, czy Ministerstwo Zdrowia go ustala?
Wydaje ten regulamin Dyrektor CEM-u, czyli my opracowujemy projekt takiego regulaminu i kierujemy go następnie do Ministerstwa Zdrowia. Podlega on ocenie merytorycznej przez nadzorujący nas Departament oraz przez Departament Prawny, który analizuje go pod względem legislacyjnym. Ostatecznie regulamin zatwierdza Minister Zdrowia.
Bo też spotkałam się z takimi opiniami, że na przykład takie proste rzeczy, typu wyjście do toalety, można by było w takim regulaminie zawrzeć tak, by nie było potem kłopotów.
Oczywiście, że można by to zmienić, natomiast te przepisy dotyczące wyjścia do toalety są skonstruowane z uwzględnieniem potrzeb rzetelnego przeprowadzenia egzaminu. Mianowicie, po pierwsze ograniczenia możliwości skorzystania w trakcie pobytu w toalecie z jakichś niedozwolonych materiałów, a po drugie, aby nie wszyscy zdający jednocześnie wychodzili do toalety. Potrzebne są zatem regulaminowe zasady stosowane w takiej sytuacji. W sali, w której zdaje tysiąc osób, wydaje się, że to jest jakiś drobiazg, ale rzetelne przeprowadzenie egzaminu wymaga czasami tak precyzyjnych regulacji. Natomiast można się zastanawiać nad inną kwestią, otóż obecnie egzamin trwa cztery godziny…
Czyli do toalety można wyjść po dwóch i pół godziny, tak?
Tak. I teraz pytanie dotyczy w ogóle długości trwania tego egzaminu. Ten wymiar był ustalany według zasad, które obowiązywały przed wejściem w życie tych przepisów o bazie pytań. W związku z tym zdający musiał się szczegółowo zapoznać z pytaniem, co zajmowało więcej czasu. Obecnie, kiedy ta funkcjonuje ta baza, CEM odnotowuje taką sytuację, że osoby czytają tylko fragmentarycznie pytania z bazy, gdyż znają je doskonale, i w związku z tym proces udzielania odpowiedzi jest bardzo szybki. Stąd też po dwóch bądź dwóch i pół godziny duża grupa osób już kończy egzamin. Można zatem rozważyć jego skrócenie, a tym samym zmianę tych przepisów o wychodzeniu do toalety.
A czy otrzymują Państwo od samych zdających czy mających zamiar zdawać, pisma z propozycjami, co należałoby zmienić?
Nie. Ale dostrzegamy pewną taką niespójność w przepisach zdawania tego egzaminu przez studentów. W nowelizacji w 2020 r. dopuszczono możliwość składania egzaminów przez studentów na ostatnim roku, natomiast przepisy nie uregulowały procedur poprzedzających ten proces. Czyli nie jest jasno uregulowane, jaki podmiot weryfikuje, czy osoba jest na tym ostatnim roku, czyli zakończyła przedostatni, w jakiej formie to następuje, czy ma wydać w tym zakresie jakiś dokument.. Jedynie pośrednio i to z przepisu, który dotyczy danych zamieszczonych na wniosku zgłoszeniowym, wynika, że zgłaszający się podaje się numer zaświadczenia. Czyli z tego można wnioskować, że jest jakiś dokument pod tytułem zaświadczenie, ale nie wiadomo, jaki podmiot wydaje, w jakim trybie i w jakim terminie. Nie wiadomo również, gdzie to zaświadczenie następnie należy przedłożyć i jaki podmiot je weryfikuje. Jest to zatem zasadnicza luka w zakresie procedur poprzedzających przystąpienie do egzaminu.
A jak wygląda kwestia PES-ów? Też zdarzają się luki?
Jeśli chodzi o PES-y, CEM jest też silnie zaangażowany. Aktualnie nie ma w tym zakresie takich problemów, ponieważ zmiana przepisów, dokonana w 2020 r., nie była aż tak gruntowna. Problem dotyczy osób, które przystępują do egzaminu jeszcze na ostatnim roku szkolenia specjalizacyjnego. Podobnie bowiem, jak w przypadku LEK-u, też są luki proceduralne. Natomiast myślę, że strukturalnie ten egzamin ulegnie bardzo daleko idącym zmianom wskutek wprowadzenia bazy pytań do egzaminu testowego, z którego zbudowany jest PES. Należy się spodziewać, że egzamin testowy istotnie straci znaczenie.
Podnoszono przy okazji PES-ów takie kwestie w poprzednich latach, że pojawiają się pytania dotyczące na przykład wartości liczbowych, które różnią się od siebie w różnych publikacjach.
Piśmiennictwo jest podane na naszej stronie. Przy czym warto wyraźnie zastrzec, że CEM odpowiada jedynie za warstwę logistyczno-organizacyjną, natomiast za warstwę merytoryczną odpowiadają konsultanci krajowi, którzy stoją na czele Państwowych Komisji Egzaminacyjnych. Zarówno w zakresie wykazu piśmiennictwa, jak i konstrukcji testu, kwestie te leżą w gestii właśnie tych osób.
I w LEK-ach jest tak samo?
W przypadku LEK-u procedura jest bardzo podobna. To znaczy CEM nie przygotowuje pytań, lecz jedynie zwraca się do konsultantów krajowych z prośbą o wskazanie autorów, którzy mogliby takie pytania opracować w poszczególnych dziedzinach. Na bazie takiego wykazu kieruje do autorów zaproszenie w zakresie przygotowywania pytań, określając dziedzinę i liczbę pytań, która jest potrzebna. Wysyła również dyrektywy, wskazówki, jak te pytania mają być technicznie sporządzone, czyli że muszą posiadać 5 wariantów odpowiedzi, musi być określone uzasadnienie prawidłowej odpowiedzi, skala trudności pytania etc. Za treść pytań odpowiadają autorzy oraz osoby, które dokonują recenzji pytań. Pytania, które spływają do nas, bez względu na rodzaj egzaminu, podlegają bowiem wewnętrznej recenzji. Recenzje te przeprowadzają najczęściej konsultanci krajowi bądź też osoby przez nich wyznaczone. To recenzent w gruncie rzeczy może zdecydować, czy dane pytanie zawiera takie wartości liczbowe, które są kontrowersyjne i wtedy takie pytanie odrzuca albo uznaje, że jakieś wartości liczbowe są na tyle powszechnie znane i w różnych źródłach publikowane, że takie pytanie nie budzi wątpliwości. Ale CEM nie ingerujemy w merytoryczną warstwę testu.
A jeżeli chodzi o powtarzanie się pytań na przykład przy LEK-u?
Przy LEK-u te pytania może tak często się nie powtarzają, natomiast większy problem jest przy egzaminach testowych wchodzących w skład PES-u, ponieważ tutaj możliwości opracowania pytań w węższych dziedzinach medycyny są dosyć ograniczone. W związku z tym, nie ma co ukrywać, że CEM ma duże trudności w pozyskaniu odpowiedniej liczby pytań nawet do danego egzaminu. Egzamin składa się ze 120 pytań i czasami CEM staje w obliczu trudności w zebraniu nawet takiej liczby, nie mówiąc o bazie, która w założeniu ma liczyć trzy - pięć tysięcy pytań. To jest po prostu nierealne. Czasami zdarza się też, że pytań spływa odpowiednia liczba, ale one się nie nadają, zostają zakwestionowane przez recenzenta, nie trafiają do testu i wówczas trzeba skorzystać z pytań z poprzednich edycji egzaminu. CEM stara się jednak tego unikać. Liczba powtarzających się pytań z reguły nie jest duża.
Polecamy także:
Stomatologia: znamy wyniki wiosennego LDEK
Będą podwyżki dla egzaminatorów LEK i nie tylko dla nich
Na pierwszym miejscu lekarze, na ostatnim fizjoterapeuci
Koniec z zakreślaniem części danych we wnioskach refundacyjnych?
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl