Autor : Anna Rokicińska
2021-11-19 12:23
Lekarze rodzinni zrzeszeni w Federacji Porozumienie Zielonogórskie apelują do pacjentów: pozwólcie sobie pomóc. Opisują absurdalne sytuacje, kiedy to pacjenci z objawami unikają testów w kierunku wykrycia Sars-CoV-2, a także igrają ze zdrowiem swoich dzieci. Tymczasem opozycja w Sejmie zarzuca ministrowi zdrowia Adamowi Niedzielskiemu bezczynność wobec IV fali pandemii. Niepewny jest los ustawy dającej pracodawcom możliwość sprawdzania certyfikatów covidowych, a sam minister twierdzi, że niewprowadzanie obostrzeń to ukłon w stronę zaszczepionych.
W ostatnich dniach bijemy rekordy zakażeń i zgonów podczas IV fali epidemii. Minister zdrowia praktycznie każdego dnia jest pytany o nowe obostrzenia oraz o egzekucję certyfikatów covidowych. Niedzielski wczoraj odpowiedział, że takich obostrzeń na razie nie będzie. - Brak nowych restrykcji to ukłon w kierunku osób zaszczepionych, by nie ponosiły konsekwencji nieodpowiedzialnych decyzji ze strony osób niezaszczepionych - stwierdził. Dziś umarły 403 osoby zainfekowane Sars-CoV-2. 95 proc. ofiar pandemii to osoby niezaszczepione. Opozycja parlamentarna zarzuca szefowi resortu bezczynność.
Lekarze rodzinni apelują - pozwólcie sobie pomóc
Ale problemy są także z testowaniem. Pacjenci unikają testów jak ognia. Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego stwierdzają, że jeszcze nigdy od początku pandemii nie mieli tylu chorych, którzy wymagają wykonania testu, by stwierdzić jaki mają rodzaj infekcji. I jednocześnie jeszcze nigdy nie mieli tylu chorych, którzy unikają wykonywania testów w obawie przed kolejną niekiedy kwarantanną. - Jak zatrzymać epidemię, skoro wielu pacjentów jest tak nieodpowiedzialnych? - pyta Joanna Zabielska-Cieciuch, wiceprezes Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienie Zielonogórskie. Jak relacjonuje, w swojej przychodni codziennie spotyka się z sytuacją, gdy pacjent z gorączką, bólem głowy i mięśni, z katarem i problemami z zatokami chce porady lekarskiej, zwolnienia lekarskiego, recepty. Ale w momencie, gdy lekarz proponuje wykonanie testu, by widzieć czy to grypa, czy np. COVID-19, następuje nagłe ozdrowienie lub wręcz chorzy przerywają połączenie telefoniczne albo rezygnują z porady. - Teraz jest dużo trudniejsza sytuacja niż była rok temu. Wtedy chorzy bali się, słuchali rad lekarzy. Jak mieli infekcję, bezwzględnie zostawali w domu, nie spotykali się z innymi. Teraz nikt tego nie przestrzega - dodaje Joanna Zabielska-Cieciuch.
Igramy z życiem i zdrowiem naszych dzieci
- Jesteśmy zaniepokojeni tą sytuacją. Rodzice celowo unikają wykonywania testów u swoich dzieci, żeby przypadkiem nie wykryć choroby. Tłumaczą mi, że od września dziecko już trzeci raz jest na kwarantannie, nie mają z kim go zostawić, a sami muszą pracować, bo boją się, że zostaną zwolnieni - dodaje Anna Osowska, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Lekarzy Pracodawców PZ. Zdarza się, że ci rodzice, którzy zrobią jednak test i o zakażeniu Sars-CoV-2 poinformują dyrekcję szkoły, dostają od innych rodziców pogróżki. Bo wtedy czasem kolejny raz cała klasa lub nawet szkoła trafia na zdalne nauczanie lub kwarantannę. Dla wielu to spory kłopot, stąd niechęć do wykonywania testów.
Jednocześnie dorośli nie wyciągają odpowiednich wniosków dotyczących np. zaszczepienia swoich nastolatków szczepionką przeciw COVID-19. W Polsce z tej możliwości skorzystało zaledwie kilkanaście procent uprawnionych do szczepienia, czyli dzieci powyżej 12. roku życia. Tymczasem dzieci mogą przechorować zakażenie bezobjawowo, ale zakażą innych, także rodziców czy dziadków. A ci często mogą tego nie przeżyć. Lekarze podkreślają też, że i dzieci ciężko mogą przechorować zakażenie. Mogą pojawić się u nich poważne powikłania - zaburzenia krążenia, problemy z nerkami, drgawki, bóle i zawroty głowy, mikrozatory w mózgu. - Gdyby 80-90 proc. dzieci w klasie było zaszczepionych, to nie byłoby ciągłych kwarantann i problemów z nauczaniem on-line. Możemy się przed pandemią chronić. Trzeba się szczepić - mówi Agata Sławin, wiceprezes Dolnośląskiego Związku Lekarzy Pracodawców PZ. To, że dzieci są na zdalnym nauczaniu to wina rodziców i szkoły, która w większości nic nie robi, by przekonać do szczepienia nieprzekonanych.
- U 20 proc. pacjentów po przechorowaniu COVID-19 pojawia się deficyt intelektualny. U dzieci jest podobnie. Objawy pocovidowe mogą się nakładać, np. powikłania neurologiczne. Czy tego chcemy dla swoich dzieci? - pytają eksperci Porozumienia Zielonogórskiego. - Ludzie, pozwólcie sobie pomóc! Trzeba robić testy, wiele poradni dysponuje testami antygenowymi, które wykonuje na miejscu - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego. I dodaje, że pacjenci, zamiast obawiać się o swoje zdrowie, o swoją pracę, powinni pomyśleć o innych, o swoich bliskich, seniorach. To oni mogą się zarazić, poważnie zachorować, nawet umrzeć.
Lekarze przypominają - jeśli pacjenci mają niepokojące, infekcyjne objawy powinni bezwzględnie zostać w domu, a test może im zlecić przez telefon lekarz POZ, nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, a także mogą dla siebie lub dziecka wypełnić formularz online na stronie Ministerstwa Zdrowia.
Opozycja chce pilnej debaty w Sejmie
Dziś posłowie Lewicy poinformowali w Sejmie, że 4 tygodnie temu zwracali się do premiera Mateusza Morawieckiego i ministra Niedzielskiego o spotkanie w sprawie strategii na IV falę epidemii. - Do dzisiaj przez 4 tygodnie nie odpowiedzieli na to wezwanie - powiedział poseł Krzysztof Gawkowski z Lewicy i dodał, że z dnia na dzień liczba chorych, jak i zgonów, rośnie. - Milczenie zabija ludzi - stwierdził poseł. Lewica składa więc wniosek do Marszałka Sejmu o pilne przedstawienie strategii walki z koronawirusem. - To, co się dzieje na zapleczu rządu to wmawianie społeczeństwu, że pandemii nie ma - powiedział. Opozycja twierdzi, że rząd stał się zakładnikiem antyszczepionkowych posłów, bo to oni są teraz języczkiem u wagi, jeśli chodzi o parlamentarną większość.
Polecamy także:
Od dziś zmiany rozliczania pobytu pacjentów w izolatoriach
Od piątku SMS-y z zaproszeniem na szczepienia. Dla kogo?