Autor : Marta Markiewicz
2022-06-22 10:47
Dyrektor Narodowego Instytutu Leków broni swojego miejsca pracy. Zdaniem Anny Kowalczuk pomysł likwidacji Instytutu to krok w złą stronę i wynika z potrzeby łatania braków kadrowych w dwóch innych instytucjach podległych resortowi zdrowia.
Dziś nasza redakcja otrzymała komentarz od dr n. farm. Anny Kowalczuk. W swoim stanowisku broni swojego miejsca pracy. Wskazuje również na prawdopodobne kulisy pomysłu dotyczącego likwidacji Narodowego Instytutu Leków.
"Decyzja ta wynika z poważnych braków kadrowych po stronie Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego, ale także Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny. W urzędzie GIF od roku mają miejsce liczne odejścia pracowników, którzy zresztą starali się o zatrudnienie w naszym Instytucie. Po miesiącach intensywnych zwolnień kadrę inspekcji reprezentują właściwie prawnicy bez wsparcia pracowników merytorycznych.
Analogicznie, brakuje naukowców w NIZP-PZH, czego odzwierciedleniem jest procentowy udział przychodów z działalności naukowej (subwencja MEiN). W 2021 roku, w NIL stanowiła ona około 24 proc. podczas gdy w PZH jedynie 8 proc.
Problem z dostępnością do wykwalifikowanej kadry dotyczy większości instytucji publicznych. Dlatego zmotywowany, związany z miejscem pracy personel stanowi kluczowy cel działalności NIL. Brak dostępu do najnowocześniejszego sprzętu, wynikający z braku zainteresowania i wsparcia resortu, równoważony był przez kompetencje i doświadczenie ekspertów oraz naukowców naszego Instytutu. Współczynnik rotacji był dla mnie barometrem sytuacji NIL. Dążenie do zadowolenia pracowników z wynagrodzenia, warunków i atmosfery pracy owocowało zbudowaniem wspaniałego zespołu kompetentnych i kreatywnych ludzi, którzy wg. decydentów powinni teraz zasilić cierpiące na braki zasobów ludzkich GIF i PZH.
Jaki będzie efekt? Bezpowrotna utrata gromadzonego latami potencjału. Pracownicy NIL nie staną się urzędnikami ani naukowcami teoretykami z kartką, długopisem i komputerem, bo w NIL naukę i badania, prowadzi się praktycznie, w laboratoriach".
Komentarze pojawiły się również w mediach społecznościowych. Krzysztof Łanda, były wiceminister zdrowia (za czasów ministra Konstantego Radziwiłła), na swoim profilu ujął się za szefową NIL. - Pamiętam, że Anna Kowalczuk na tle pozostałych członków kierownictwa NIL była jak jasna gwiazda w ciemnościach nocy, dlatego została dyrektorem. Nowoczesna, prorozwojowa, przedsiębiorcza. Ciekawe, kto teraz będzie szefował, komu NIL jest potrzebny i do czego. Wkrótce zobaczymy- wskazał Krzysztof Łanda.
Pamietam, że Anna Kowalczuk na tle pozostałych członków kierownictwa NIL była jak jasna gwiazda w ciemnościach nocy, dlatego została dyr. Nowoczesna, prorozwojowa, przedsiębiorcza. Ciekawe kto teraz będzie szefował, komu NIL jest potrzebny i do czego. Wkrótce zobaczymy. https://t.co/DS9Mccgq2z
— Krzysztof Landa (@KrzysztofLanda) June 21, 2022
Polecamy również:
Leki 75 plus: kolejne terapie od 1 lipca darmowe dla seniorów
Lekarze odpowiadają na słowa ministra A. Niedzielskiego
A. Kowalczuk o działaniu NIL w dobie COVID (wideo)
Narodowy Instytut Leków uruchamia drugą linię badań COVID-19