Autor : Jakub Wołosowski
2022-10-13 11:47
W miniony weekend (7-9.10) w Warszawie odbył się zjazd Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych (OZZRM), na którym wybrano zarząd na nową kadencję. Jak poinformował związek, Piotra Dymona zastąpi w roli przewodniczącego OZZRM Marcin Borowski - przewodniczący KOZZRM przy WSPR Szczecin. Zapytaliśmy go o to, jakie ma plany dotyczące związku i jakie według niego wyzwania stoją przed ratownikami, którzy dziś - 13 października - obchodzą swój dzień.
Marcin Borowski: Na projekt tej ustawy oczekiwaliśmy od dawna. Był to jeden z postulatów nie tylko naszego związku, ale też Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych. To wszystko było zawierane w naszych porozumieniach, troszeczkę odkładane w czasie, ale mamy nadzieję na szczęśliwy finał. Toczą się dyskusje… Myślę, że ilu jest ratowników, tyle jest uwag do tego projektu. Natomiast, tak jak powiedziałem, nasz związek i komitet protestacyjny postulowały uchwalenie tej ustawy. Powstała podkomisja w Sejmie, aczkolwiek my nie zostaliśmy zaproszeni do tej dyskusji, więc tak naprawdę swoje uwagi mogliśmy przedstawić tylko na piśmie. Natomiast nie ukrywam, że chwilę po tym, jak organizacyjnie nowy zarząd się poukłada, to wystąpimy do Sejmowej Komisji Zdrowia o to, aby można było uczestniczyć w tych pracach, dlatego że cały czas wychodzimy z założenia, że nic o nas bez nas.
Słyszałem już, że pojawiają się kontrowersyjne opinie na temat naszego zawodu. Np. ze strony pana posła Maksymowicza, który stwierdził, że ratownik medyczny nie powinien mieć możliwości odstąpienia od medycznych czynności ratunkowych, a prawda jest taka, że prawo, które obowiązuje, pozwala nam to już kilka lat robić. Widać, że są pewne nieścisłości, które chcielibyśmy w bezpośrednich rozmowach wyjaśnić. Miejmy nadzieję, że zostaniemy zaproszeni do dyskusji i będziemy mogli swoje racje przedstawić.
Są to bardzo, bardzo specyficzne specjalizacje. Nie da się ukryć. Taka najbliższa temu, co my teraz robimy, to jest teraz ten transport pacjenta wymagającego intensywnej terapii. Ratownictwo górskie, to powiedzmy sobie szczerze, to jest bardzo wąska specjalizacja. Praca ratownika górskiego oznacza mierzenie się z uwarunkowaniami terenowymi, co z kolei wymaga dodatkowych predyspozycji i umiejętności. Natomiast, jeżeli będzie to sankcjonowało w jakiś sposób funkcjonowanie ratownika medycznego w ratownictwie górskim, to myślę, że warto tę kwestię uregulować.
Jeżeli chodzi o specjalizację z medycyną taktyczną, to na razie bazujemy na ratownictwie cywilnym… Jakie są przesłanki by taką specjalizację tworzyć? Przyznam szczerze, zastanawiałem się, co by miało jej wprowadzenie uzasadniać. To w zasadzie obawa jakimiś konfliktami zbrojnymi, działaniami terrorystycznymi? Na dziś prawda jest taka, że takie rzeczy dzieją się sporadycznie albo wcale w naszym zawodzie. Ja np. nie miałem okazji uczestniczyć, przez 25 lat pracy, w akcji, gdzie ktoś byłby postrzelony, gdzie doszłoby do takiej sytuacji, że taka forma ratownictwa musiałaby być wdrożona. Wszystko jednak opierało się bardziej na tym, że jak udzielaliśmy pomocy osobie poszkodowanej, to wszystko było już zabezpieczone, a my zajmowaliśmy się tylko pacjentem. To był taki sam pacjent, jakich mamy setki czy tysiące na co dzień.
To takie bardzo wąskie specjalizacje. Czy one w systemie miałyby uzasadnienie, to myślę, że to czas pokaże. Natomiast dzisiaj system ratownictwa medycznego koncentruje się raczej na działaniach w warunkach pokojowych. Jak pojawiają się jakieś sytuacje, gdzie jest jakiekolwiek zagrożenie czy konieczność wdrożenia innych procedur, niż my stosujemy, chociażby z racji nieposiadania sprzętu, to wtedy są wzywane specjale służby. Jeżeli takie służby będą z racji tego, że więcej ratowników będzie miało odpowiednią specjalizację, bardziej dostępne, to mogłoby pójść w dobrym kierunku, tylko trzeba by też to odpowiednio policzyć, żeby nie przeszacować.
Mamy coraz większy deficyt lekarzy w systemie przedszpitalnym, czyli w zespołach ratownictwa medycznego. W zasadzie dziś wyłącznie śmigłowce mają zapewnioną obsadę lekarską, natomiast z karetkami z dnia na dzień jest coraz gorzej, jeżdżących lekarzy jest coraz mniej. Lada moment powinien pojawić się projekt ustawy o państwowym ratownictwie medycznym i zawarty w nim stosunek zespołów specjalistycznych do podstawowych jest zupełnie inny niż teraz. Ma być jeden specjalistyczny na 10 podstawowych, więc będzie mocno okrojona liczba tych zespołów. Mamy nadzieję, że jeśli taka propozycja padnie, to też będzie podparta jakimiś wyliczeniami.
Przy ograniczonej dostępności lekarzy my wciąż mamy ograniczone możliwości, co do wykonywania pewnych procedur, np. do podawania leków zwiotczających przy intubacji poza zatrzymaniem krążenia. Zdarza się tak, że te procedury wedle najnowszej wiedzy medycznej, wedle wytycznych, byłyby wskazane, myślę, że pójście w tym kierunku byłoby dobrym rozwiązaniem.
Jednak wymaga to kursów specjalizacyjnych, wymaga to od nas wykonania pod nadzorem pewnej liczby zabiegów. Natomiast my na chwilę obecną nie mamy, pracując szczególnie w zespołach ratownictwa medycznego, zbyt dużego doświadczenia i praktyki w intubacji pacjentów nawet bez leków zwiotczających, dlatego że takie sytuacje w naszej codziennej pracy nie zdarzają się na tyle często. Jesteśmy za, ale bez rewolucji.
Polecamy także:
Sedacja pacjenta trudniejsza od pełnego znieczulenia?
Myślę, że mogłyby zostać zaproponowane i sfinansowane, zrealizowane przez ministerstwo kursy specjalizacyjne dla tych ratowników, którzy mieliby wyższe uprawnienia i mogliby takie rzeczy robić. Dobrym rozwiązaniem byłby system rendez-vous, tylko że znowu brakuje odpowiedniej liczby lekarzy i myślę, że ta tendencja nie zmieni się w najbliższym czasie, więc trzeba znaleźć rozwiązanie takie, które będzie przede wszystkim optymalne dla osób, którym udzielamy pomocy, bo to oni są w tym wszystkim najważniejsi.
Oryginalny za bardzo nie będę. Przez ostatnie lata Piotr, razem z osobami, które go wspomagały, wykonał naprawdę bardzo dobrą pracę dla środowiska ratowników medycznych. Pamiętajmy o tym, że związek ratowników medycznych ma przede wszystkim dbać o pracownika pod kątem jego warunków pracy, płacy i zabezpieczenia socjalnego. Teraz jest troszeczkę inaczej, bo do związku mogą należeć także osoby zatrudnione na innych warunkach niż umowa o pracę, więc naszym zadaniem jest także dbanie o ratowników, którzy wykonują swoją pracę także w oparciu o np. o jednoosobową działalność gospodarczą, ale głównie wciąż chodzi o warunki płacowe i warunki pracy.
Jeśli chodzi o płace, to myślę, że w zasadzie od momentu od powstania komitetu protestacyjnego ratowników medycznych, czyli ponad 5 lat temu, to dosyć znacznie posunęło się to w dobrym kierunku i w tej chwili te zarobki, z racji tego co udało nam się wywalczyć i z racji regulacji zawartej w ustawie o sposobie kształtowania minimalnego wynagrodzenia, są już na dosyć przyzwoitym poziomie. Oczywiście znajdzie się wielu takich, którzy powiedzą, że nie jest to szczyt marzeń, wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale trzeba pamiętać, że to nie jest tak, że jakiekolwiek negocjacje są zakończone. Trzeba też pamiętać, że ustawa o ukształtowaniu minimalnego wynagrodzenia daje jakieś zabezpieczenie w postaci tego, że dane podawane przez GUS, będą takie, że wzrost wynagrodzeń odwzorowuje jakby inflację, która jest teraz bardzo wysoka, to w przyszłym roku znowu mamy zagwarantowany wzrost tej pensji minimalnej do takiego poziomu, jaki będzie wynikał z przelicznika.
Będziemy na pewno starali się zawalczyć o wyższy współczynnik, ponieważ zarówno nasz związek, jak i Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych, postulowały o wyższy współczynnik dla ratowników niż ten, który obecnie jest w ustawie o wynagrodzeniach. Myślę, że droga do dyskusji z ministerstwem jest jak najbardziej otwarta. Natomiast na chwilę obecną czekamy na to, co będzie działo się z ustawą o zawodzie ratownika, o samorządzie.
Kolejnym wyzwaniem jest ustawa - nowelizacja ustawy o państwowym ratownictwie medycznym - i tutaj trzeba tak naprawdę głosu całego środowiska. W tej chwili reprezentuję organizację, która zrzesza około może kilkanaście procent ratowników, którzy funkcjonują w systemie ochrony zdrowia w Polsce. Ostatnio przeczytałem, że oficjalnie ratowników zarejestrowanych jest według danych przekazanych do MZ około 23 tys. Chcemy, by tak naprawdę każdy miał możliwość wypowiedzenia się, nawet jeżeli z własnego wyboru nie jest reprezentowany przez żadne organizacje. Jak najbardziej jesteśmy otwarci na to, by porozmawiać, by wysłuchać racji ratowników.
Jest duża grupa ratowników, coraz większa, pracująca w szpitalnych oddziałach ratunkowych i tutaj np. pozostał taki troszeczkę niesmak i jest nam to wytykane, że ratownicy w zespołach dostali 30 proc., a ratownicy w SOR-ach postulowali o dodatek 20 proc. Na chwilę obecną tego dodatku nie ma, aczkolwiek prawda jest taka, że nawet biorąc pod uwagę nasze stawki w zespołach wyjazdowych z 30 proc. dodatkiem i stawki na umowach cywilnoprawnych w szpitalnych oddziałach ratunkowych bez jakiegokolwiek dodatku, to są to kwoty bardzo porównywalne. Podsumowując wątek, to warto jeszcze raz podkreślić, że relatywnie wzrost tych wynagrodzeń przez ostatnie pięć lat był dosyć zauważalny.
My jako związek zawodowy chcemy mówić językiem tych ludzi, których reprezentujemy. Przedstawiać ich problemy, walczyć z nimi, walczyć o lepsze jutro dla ratowników. Niestety, nie ukrywając, jest dużo osób, które zamiast przedstawiać konkretny pomysł tylko krytykują. Fajnie by było, żeby każdy przyszedł i przedstawił swoje racje w sposób konstruktywny. Jeżeli ja coś krytykuję, to gdzieś tam z tyłu głowy mam pomysł na to, jak to naprawić, jak powinno być lepiej. I takiej dyskusji ze środowiskiem ratowniczym oczekujemy. Chcielibyśmy to środowisko jeszcze bardziej skonsolidować. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie da się wszystkich, ale otwieramy się na dialog ze wszystkimi. Są inne organizacje, inne związki, które skupiają ratowników medycznych, jesteśmy jak najbardziej otwarci na spotkania, na rozmowę, na to żeby wspólnie pójść na spotkanie w ministerstwie, porozmawiać o naszych problemach. Tylko trzeba obustronnej chęci do tego, byśmy mogli usiąść, przedyskutować swoje problemy, spotkać się gdzieś, wypracować wspólne stanowisko. Wiadomo, że jeśli pod jakimś pomysłem podpisze się mała grupa osób, to nie robi to wielkiego wrażenia, ale jeżeli podpisałby się grupa o 1000 proc. liczniejsza, to wiadomo, że już jest coś na rzeczy. Dlatego jak najbardziej otwieramy się na rozmowy z całym środowiskiem.
Projekt ustawy o zawodzie ratownika medycznego przyjęty przez rząd
Ratownicy medyczni: nie ma dla nich pieniędzy, więc będzie samorząd?
Projekt ustawy o ratownikach w Sejmie, P. Dymon: to duży krok naprzód