Autor : Anna Rokicińska
2022-02-02 12:53
Cały projekt ustawy o reformie szpitalnictwa w zaproponowanej formule powinien wylądować w koszu, nie powinien być w ogóle procedowany. Nie jest to czas na wprowadzanie zmian organizacyjnych, strukturalnych teraz, w trakcie kryzysu epidemicznego, co nie znaczy że nigdy, bo wszystko jest super. Wręcz przeciwnie, system wymaga gruntownej naprawy, ale nie w takim trybie, jak się proponuje - mówi nam ekspert Business Center Club ds. szkolnictwa wyższego i zarządzania w ochronie zdrowia, dr Maciej Juszczyk.
Przypomnijmy, że projekt został przedstawiony 7 grudnia 2021 r. Ma dotyczyć szpitali publicznych. Z zapowiedzi wynika, że rząd ma go przyjąć w I kwartale tego roku (Projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa), ale opór środowiska jest dość spory. Dlaczego?
W ocenie naszego rozmówcy, projekt był pisany na kolanie. - W obecnej sytuacji epidemicznej i kondycyjnej jednostek ochrony zdrowia potrzebny jest spokój. Teraz można rozpocząć prace studyjne, organizować dyskusje w środowisku, zlecać opracowanie opinii, a nie dokonywać głębokich zmian, które mogę pogłębić istniejący stan zapaści system ochrony zdrowia. W dodatku w sytuacji epidemii nie powinno się wprowadzać tak radykalnych zmian - komentuje Juszczyk.
- Agencja Rozwoju Szpitali jest legislacyjną niedoróbką legislacyjną. To kolejny bubel, który został stworzony, można domyślać się, w jakim celu. Mam na ten temat bardzo krytyczne zdanie. Rządzący i tak zrobią z tym projektem, co uważają. Nie będą się liczyć ze zdaniem środowiska, ekspertów, organizacji funkcjonujących w ramach systemu ochrony zdrowia i na jego rzecz - ocenia nasz rozmówca.
Według niego projekt będzie uchwalony, ale będzie konieczność szybkiej jego nowelizacji. - Niestety tak się to u nas odbywa. Prawo jest pisane na kolanie i już na etapie prac parlamentarnych widać konieczność zmian, jednak rządzący dążą do jak najszybszego uchwalenia takich przepisów, a potem w szybkim tempie nowelizują. Wieszczę to i w tym przypadku. Projekt jest postawiony na głowie, ale widzę determinację, żeby go uchwalić - twierdzi.Teoretycznie projekt ma być przyjęty do końca tego kwartału.
Według niego zabrakło przy konstruowaniu projektu praktyków i ekspertów, a projekt w tym momencie jest kompletnie niepotrzebny. Juszczyk przypomina, że obecnie mamy stan epidemii i Ministerstwo Zdrowia powinno się teraz skupiać na walce z tym problemem. - Najważniejsze jest teraz to, o czym mówiło trzynastu członków Rady Medycznej, którzy zrezygnowali z pełnienia tej funkcji. Jeśli rząd się tym nie zajmie, szpitale będą zablokowane liczbą chorych na COVID-19. Powiększamy dług zdrowotny i fala zgonów to nie tylko pacjenci z tą chorobą, ale też z wieloma innymi - komentuje. Jego zdaniem, termin końca prac nad ustawą nie powinien być tak ostro określony. - Te prace powinny trwać wiele miesięcy, tak żeby rzeczywiście powstał z tego projekt wart procedowania. Później to się odbija czkawką i projektodawcom i tym podmiotom, których regulacje dotyczą, w tym przypadku szpitalom - twierdzi.
Jak mówi Juszczyk, tak duża reforma nie powinna być obecnie przeprowadzana także z innego względu: ze względu na kondycję personelu. - Ludzie są na skraju wyczerpania psychicznego. Medycy są wypaleni, zmęczeni, zakażają się. Oni rezygnują, odchodzą. Starsi lekarze odchodzą z zawodu. No ile można żyć w presji? W tym momencie wprowadzenie tak dużej zmiany oznacza, że system się załamie. Medycy mają już dość wrażeń. Teraz trzeba ich wspierać, a nie dokładać im kolejnych komplikacji - komentuje.
Polecamy także:
Związek zawodowy lekarzy przeciwny ustawie o modernizacji szpitali
J. Friediger: ustawa o restrukturyzacji szpitali to jakieś szaleństwo