Autor : Magdalena Kopystyńska
2020-05-12 14:04
Resort Zdrowia zamówił maseczki ochronne, które nie nadają się do użytku w polskich placówkach ochrony zdrowia. Do artykułu Gazety Wyborczej odnosił się dziś minister Łukasz Szumowski i jego zastępca Janusz Cieszyński.
Według informacji Gazety Wyborczej kontrakt ten realizował znajomy rodziny ministra zdrowia. Szef resortu miał dać zielone światło na transakcję, którą finalizował wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. Zawarta w marcu umowa o wartości 5 mln zł w kwietniu stała się obiektem zainteresowania CBA, po tym, jak okazało się, że ekspertyzy wykazały niezgodność maseczek z polskimi normami dla tego rodzaju sprzętu. Wiceminister żądał zwrotu pieniędzy. Oczekiwał polubownego rozwiązania, a w przypadku braku porozumienia ostrzegł, że zostanie zawiadomiona prokuratura.
Minister Szumowski skomentował dziś sprawę na antenie Radia Zet: - Nikt nikomu nic nie ułatwiał. Jeżeli nie będzie wymiany towaru – zawiadomimy prokuraturę. Szumowski potwierdził znajomość z kontrahentem, Zastrzegł jednak, że transakcja została zrealizowana jak każda inna – z zachowaniem stosownych procedur.
Pytany o to, czy będzie w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, odpowiedział: - Jeśli nie dostaniemy zwrotu i wymiany towaru na taki, który spełnia wszystkie wymogi, to oczywiście.
Z kolei wiceminister Janusz Cieszyński podczas wtorkowego briefingu przyznał, że to on z ramienia MZ nadzoruje wszystkie czynności związane z zakupami dotyczącymi przeciwdziałania epidemii. - Wszystkie zakupy, które były realizowane, za każdym razem były kierowane do mojego zespołu, a tam przeprowadzana była analiza oferty pod kątem ilości, ceny oraz terminu dostawy, a ten termin, był szczególnie istotny w tych pierwszych tygodniach epidemii kiedy wszyscy wiemy o tym, że dostępność maseczek dla medyków była mniejsza, niż oczekiwało środowisko - poinformował wiceminister zdrowia. Mówił też o tym, że do oferty która teraz budzi wątpliwości, załączony był certyfikat jakości, który potwierdzał autentyczność produktów. A firma - dostawca- działa na rynku środków ochrony indywidualnej od 1996 r.
Cieszyński przyznał, że po badaniach w Centralnym Instytucie Ochrony Pracy można stwierdzić, że zakupiony towar nie spełnia norm, po czym MZ zaprosiło dostawcę i poinformowało go, że "oczekujemy od całego konsorcjum, które reprezentował, zwrotu pieniędzy". Wczoraj było kolejne spotkanie w tej sprawie.
Odniósł się też do doniesień o tym, że MZ kupiło wyroby znacznie drożej niż wynoszą ceny hurtowe.
- Mając na uwadze fakt, że nie było konieczności przedpłaty, był szybki termin odbioru i mieliśmy pełną dokumentację, cena była uzasadniona - dodał.
magdalena.kopystynska@cowzdrowiu.pl