Autor : Jakub Wołosowski
2022-04-29 15:21
W połowie marca pojawiła się informacja, że aktywiści fundacji "Życie i Rodzina", należącej do Kai Godek, rozdają na granicy uchodźczyniom z Ukrainy ulotki informujące je o statusie prawnym aborcji w Polsce. Działania te wzbudziły sporo kontrowersji, także - jak się okazało - w Ministerstwie Zdrowia, które zainterweniowało w tej sprawie do resortu rodziny nadzorującego fundację.
Aktywiści fundacji Kai Godek "Życie i rodzina" rozdawali na przejściach granicznych uchodźczyniom z Ukrainy ulotki z tytułem "Aborcja to zabójstwo", opatrzone drastycznymi zdjęciami rozczłonkowanych płodów i informacjami o statusie prawnym aborcji w Polsce. Wywołało to oburzenie w sporej części społeczeństwa i okazuje się, że nawet na poziomie ministerstw.
Ministerstwo Zdrowia zwróciło się z prośbą do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, które nadzoruje fundację, o "zwrócenie uwagi fundacji na niepełne, a nawet błędne informacje we wskazanej ulotce". Takie upomnienie zostało udzielone Kai Godek, która narzekała, że pismo z ministerstwa rodziny nakazało jej umieszczenie w ulotce informacji o tym, w jakich przypadkach można legalnie dokonać aborcji w Polsce.
W ulotkach fundacji "Życie i rodzina" zabrakło informacji, że aborcja ciąży, która jest wynikiem czynu zabronionego np. gwałtu, jest w Polsce legalna do 12 tygodnia.
Kaja Godek poskarżyła się na zorganizowanej przez siebie konferencji na naciski ministerstwa, uznając je za absurdalne, bo ona i jej fundacja "informuje przede wszystkim, że stan prawny w Polsce jest inny niż na terenie Ukrainy i że nie można przyjść i zrobić sobie aborcji na żądanie, do czego przyzwyczajone są bardzo często obywatelki Ukrainy".
W Ukrainie aborcja jest legalna do 12 tygodnia ciąży bez podawania powodu, zaś na tabletki poronne nie jest potrzebna recepta.
O opinię na temat ulotek Kai Godek Ministerstwo Zdrowia zapytał Onet.pl. W odpowiedzi resort stwierdził, że informacje w nich zawarte nie uwzględniają obowiązującego stanu prawnego.
"Informacje zawarte w ulotkach wprowadzają w błąd ich adresatów. W materiale nie wskazano w żaden sposób, że w niektórych przypadkach przerwanie ciąży jest w Polsce dopuszczalne" - napisano w odpowiedzi.
Co więcej, resort zdrowia podkreślił, że "brak takiej informacji może powodować, że kobiety, których ciąża stanowi zagrożenie dla ich życia lub zdrowia, nie zgłoszą się po stosowną pomoc, bądź uczynią to zbyt późno, co może skończyć się tragicznie. Każdy przebywający na terytorium Polski powinien mieć wiedzę o przysługujących mu prawach, co nie oznacza, że Ministerstwo Zdrowia w jakikolwiek sposób namawia do przerywania ciąży, bo tego nigdy nie czyniło i nie czyni".
UE ogłasza koniec sytuacji kryzysowej związanej z koronawirusem