Autor : Adam Kosierczyk
2022-03-14 10:42
Z powodu agresji Rosji na Ukrainę mieliśmy do czynienia z nagłym wzrostem sprzedaży leków w Polsce. To po części wynik paniki wśród obywateli, np. nagłe zapotrzebowanie na płyn Lugola, a po części efekt akcji pomocowych. Pomimo tego, że sytuacja nieco się uspokoiła, to Ministerstwo Zdrowia poprosiło firmy farmaceutyczne o zwiększenie zapasów. Czy jest to możliwe?
Resort zdrowia zwrócił się z prośbą do firm farmaceutycznych o zwiększenie zapasów leków nawet o 15 proc. O sytuacji z dostępem do leków pisze w poniedziałkowym (14.03) wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna". Największy problem w tym momencie jest taki, że właściwie nie wiadomo, czego może brakować. Na razie fala uchodźców nie zwiększyła znacząco zapotrzebowania.
Do tej pory do Polski trafiło ponad 1,5 mln osób, ale Ministerstwo Zdrowia wskazuje, że nie wiadomo, ile z nich jest u nas tylko przejazdem, być może wyjadą do innych krajów, a ile zostanie u nas na stałe. Ważniejsze jednak jest to, że nie wiadomo, w jakim będą stanie zdrowia i czego będą potrzebować. "DGP" zauważa, że na ten moment przyjeżdżają głównie kobiety i dzieci, a taka informacja to za mało, by określić, co dokładnie będzie potrzebne.
Dr Jarosław Frąckowiak, prezes firmy PEX PharmaSequence, która zajmuje się codziennym monitorowaniem rynku leków, w rozmowie z gazetą zauważa, że obecnie nie ma problemu. - Po piku sprzedaży - tuż po wybuchu wojny - popyt wrócił niemal do stanów sprzed agresji Rosji. Zwiększona sprzedaż to głównie wynik działań pomocowych - mówi Frąckowiak. Dodaje przy tym, że stany magazynów aptecznych są na normalnym poziomie. W jego ocenie większego zapotrzebowania możemy spodziewać się w sytuacji, gdy uchodźcy zaczną korzystać z naszego systemu ochrony zdrowia w codziennym zakresie.
Sprawdź: TYDZIEŃ W ZDROWIU: wydarzenia w ochronie zdrowia (14-20 marca 2022).
Przedstawiciele firm farmaceutycznych wskazują, że rozumieją prośbę o zwiększenie zapasów leków ze strony ministerstwa, jednak zauważają, że komunikat, jaki otrzymały, to za mało. Nie wystarczy powiedzieć zwiększcie zapasy - potrzeba konkretów, jakie, o ile. Póki co, jak wynika z tekstu "DGP", w ministerstwie rozpoczęto starania o leki na choroby, które w Polsce do tej pory właściwie nie istniały, jak gruźlica wielolekooporna. Koszt leczenia jednego pacjenta to około 60 tys. zł. Resort na razie nie wykupił terapii, tylko zabezpieczył taką możliwość, bo głównie chorują na nią mężczyźni po 40. rż., a jak wiemy, ci zostali na Ukrainie, a jeśli u nas byli do tej pory, to wielu do niej wróciło.
Czytaj także:
Szpitale pomagają już 1760 uchodźcom, ponad połowa to dzieci