Autor : Jakub Wołosowski
2022-04-08 15:27
Naukowcy z interdyscyplinarnego Zespołu doradczego ds. COVID-19 przy prezesie PAN wystosowali specjalne oświadczenie przestrzegające przed przedwczesnym świętowaniem końca pandemii. Porównali oni porzucenie monitoringu do odłączenia czujników przeciwpożarowych. W ich ocenie grozi to tym, że przy kolejnej fali zakażeń koronawirusem "będziemy poruszać się po omacku".
Zespół interdyscyplinarny przy prezesie Polskiej Akademii Nauk (PAN) zauważył, że 1 kwietnia 2022 r. "ogłoszono w Polsce praktycznie koniec pandemii". Pomimo tego, że epidemia trwa, to rząd zniósł praktycznie wszystkie obostrzenia. W tym tak ważne, jak obowiązkowa izolacja chorych. Z kolei Narodowy Fundusz Zdrowia wstrzymał dodatkowe finansowanie świadczeń związanych z COVID-19 w tym finansowanie szpitali tymczasowych i testowania. Z takiego obrotu sprawy ucieszyły się osoby i środowiska, które negowały istnienie pandemii i koronawirusa SARS-CoV-2, a "środowiska od dwóch lat zaangażowane w walkę z pandemią raczej uważają, że jest to decyzja groźna i przedwczesna". Zespół retorycznie pyta "co realnie oznacza koniec pandemii"?
Zespół ds. COVID-19 przy prezesie PAN zauważa, że stan zaszczepienia społeczeństwa nie należy do najwyższych. Dwie dawki szczepionki przyjęło około 60 proc., a trzy tylko około 30 proc. Pozostałe osoby mają na swoim koncie przynajmniej jedną infekcję koronawirusem SARS-CoV-2, w teorii mają odporność nabytą, ale jak przypominają naukowcy, taka dosyć szybko zanika.
"Niestety, brak zdecydowanej promocji akcji szczepień w Polsce, a co za tym idzie powolne ich tempo, zaowocowały ponad 200 tys. nadmiarowych zgonów. Organizm praktycznie każdego i każdej z nas chociaż raz miał już kontakt z wirusem lub z jego fragmentem, powstałym w wyniku szczepienia lub zawartym w szczepionce. Dlatego obecnie infekcja wirusem SARS-CoV-2 skutkuje szybszym i bardziej efektywnym uruchomieniem obrony immunologicznej niż na początku pandemii i w efekcie ryzyko ciężkiej choroby i śmierci jest teraz niższe" - możemy przeczytać w stanowisku.
Zespół przypomniał, że wpływ ma na to także wariant Omikron, który pojawił się w listopadzie 2021 r., a obecnie jest wariantem dominującym. W efekcie tych wyżej wymienionych czynników obniżyło się ryzyko pojawienia się fali zgonów i przeciążenia systemu ochrony zdrowia, pomimo tego, że nadchodzą kolejne fale zakażeń.
Jednak naukowcy z zespołu przy prezesie PAN przestrzegają przed lekceważeniem Omikronu. To, że jest łagodny, nie oznacza, że jest niegroźny. W ich ocenie wciąż powinniśmy być czujni, bo wywołuje on ciężką i śmiertelną chorobę. Zwłaszcza u osób z większą wrażliwością, które nie miały kontaktu z wirusem lub miały go dawno.
"A takich osób w Polsce jest dużo. W samym marcu 2022 r. odnotowano w naszym kraju prawie 3 tys. zgonów związanych z COVID-19, a więc więcej niż notuje się rocznie z powodu wszystkich innych chorób zakaźnych razem wziętych" - czytamy w oświadczeniu.
Wirusy nieustannie krążą w otoczeniu i nie inaczej jest z SARS-CoV-2. To jednocześnie oznacza, że będzie dalej mutować i będą pojawiać się kolejne jego warianty. Mogą one pochodzić od łagodniejszej wersji Omikron, ale także z bardziej agresywnych wariantów, jak Beta czy Delta. Nie wiadomo, jak będą przebiegać zachorowania przez nie wywoływane.
"Czy w takim razie >>>odwołanie<< pandemii nie jest jednak przedwczesne? Rozumiemy, że trudno nie reagować na zmianę charakteru infekcji, która statystycznie ma obecnie bardziej łagodny charakter. Istotnie, luzowanie w dużej mierze i tak nieprzestrzeganych obostrzeń nie zmienia stanu rzeczy. Z drugiej jednak strony, odwołanie pandemii oznacza również, że osoby u których wystąpi ciężka choroba będą miały problem z diagnostyką i leczeniem" - zauważają naukowcy zespołu przy prezesie PAN.
Eksperci dodają, że dostępność leków przeciwko COVID-19 będzie w Polsce ograniczona. Jednak jeszcze ważniejsze jest to, jak obecnie wygląda podejście do koronawirusa SARS-CoV-2. To, że bardzo ograniczono system monitoringu.
"Brak monitoringu jest jak odłączenie czujników pożaru – może spowodować, że przy kolejnej fali zakażeń będziemy poruszać się ponownie po omacku, a dopiero pełne oddziały intensywnej terapii powiedzą nam, że zareagowaliśmy zbyt późno. Warto byłoby pomyśleć o strategiach, które pozwolą temu zaradzić" - czytamy w komunikacie, a naukowcy jednocześnie przypominają swoje stanowisko z 17 listopada 2020 roku.
Autorzy oświadczenia podkreślają, że bardzo potrzebna jest zorganizowana strategia monitoringu. I to nie tylko jako często występują nowe zachorowania, ale także pilnowania czy nie pojawiają się nowe warianty wirusa. Zwłaszcza takie, które będą odpowiedzialne za cięższy przebieg COVID-19. Przy czym, by taki monitoring można było przeprowadzić, to konieczne jest pozyskiwanie zintegrowanych danych genetycznych, klinicznych i epidemiologicznych.
"Naturą nie kierują politycy ani naukowcy" - przypominają eksperci, wskazując, że należy uczciwie informować o możliwych zagrożeniach, a społeczeństwo powinno móc podejmować mądre decyzje na podstawie faktów, a nie politycznej kalkulacji.
"Dzisiaj pandemia jako zjawisko paraliżujące nasz świat wydaje się odchodzić do przeszłości, ale od nas będzie zależało, czy tam pozostanie. Wirus w dalszym ciągu jest potencjalnie niebezpieczny, szczególnie dla osób starszych lub obciążonych innymi chorobami. Jeśli pojawią się nowe rekomendacje dotyczące prewencji COVID-19 – stosujmy się do nich. W przypadku zaleceń szczepienia koniecznie zaszczepmy się" - apelują naukowcy.
Interdyscyplinarny zespół doradczy ds. COVID-19 powołano w PAN 30 czerwca 2020 r. Przewodniczącym grupy jest prezes PAN prof. Jerzy Duszyński, a jego zastępcą – prof. Krzysztof Pyrć (Uniwersytet Jagielloński). Funkcję sekretarza pełni dr Anna Plater-Zyberk (Polska Akademia Nauk). Członkami zespołu są ponadto:
dr Aneta Afelt (Uniwersytet Warszawski),
prof. Małgorzata Kossowska (Uniwersytet Jagielloński),
prof. Radosław Owczuk (Gdański Uniwersytet Medyczny),
dr hab. Anna Ochab-Marcinek (Instytut Chemii Fizycznej PAN),
dr Wojciech Paczos (Instytut Nauk Ekonomicznych PAN, Cardiff University),
dr hab. Magdalena Rosińska (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH – Państwowy Instytut Badawczy),
prof. Andrzej Rychard (Instytut Filozofii i Socjologii PAN),
dr hab. Tomasz Smiatacz (Gdański Uniwersytet Medyczny).
Ankieta: czy planujemy jeszcze nosić maseczki?
Lekarze spoza UE – ilu może już wykonywać swój zawód w Polsce?
J. Biden wygrał sprawę w sądzie. Obowiązek szczepień pozostaje