Autor : Anna Jackowska
2022-12-09 13:35
- Zmierzamy ku katastrofie. Otyłość prowadzi do wielu poważnych chorób i niezasłużonego ludzkiego cierpienia, a dodam, że w tym przypadku mówimy o dzieciach i osobach młodych - mówił prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś podczas debaty poświęconej otyłości dzieci i młodzieży.
Inspiracją do dyskusji w NIK było sprawdzenie stanu realizacji rekomendacji i wniosków tej instytucji w rok po ogłoszeniu wyników kontroli „Dostępność profilaktyki i leczenia dla dzieci i młodzieży z zaburzeniami metabolicznymi wynikającymi z otyłości i chorób cywilizacyjnych”.
- Czuję satysfakcję i radość, ponieważ 12 miesięcy po podaniu do publicznej wiadomości wyników naszej kontroli, ta kontrola wciąż żyje. Jej wyniki są wciąż omawiane w mediach i w gronach naukowych. Świadczą o tym także liczne zaproszenia dla koordynatora kontroli na konferencje naukowe, kongresy, czy seminaria - mówił Wiesław Motyka, dyrektor Delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Rzeszowie. To właśnie ta delegatura odpowiadała za koordynację ogólnopolskiej kontroli.
- Zgodnie z badaniami, które prowadzę, w 2016 roku częstość nadwagi i otyłości przekraczała niewiele ponad 30 proc., a w tej chwili, zgodnie z wynikami za rok 2021, to jest 35 proc. dzieci. Wśród ośmioletnich chłopców problem dotyka prawie 40 proc., a jak mówimy tylko o samej otyłości, to u chłopców dochodzi ona do poziomu 20 proc. Co piąty ośmiolatek w Polsce jest otyły, a to znaczy, że kwalifikuje się do leczenia. Przyjmując, że w roczniku mamy ok. 350 000 dzieci, aż 70 000 z nich dotyka problem otyłości - mówiła prof. Anna Fijałkowska, ekspert grupy Obesity and CVD Światowej Federacji ds. Otyłości.
Zwróciła uwagę na pewną specyfikę polskiej młodzieży, szczególnie polskich dziewcząt - chodzi o nieprawidłowe postrzeganie swojego ciała. - Ponad 60 proc. z nich uważa, że są otyłe i podejmują próbę odchudzania. Czyli mamy olbrzymi problem otyłości u małych dzieci, czego nie dostrzegają rodzice, i problem nieprawidłowego odbioru swojego ciała, więc nieprawidłowych zachowań zdrowotnych oraz ograniczenia aktywności fizycznej u młodzieży - dodała prof. Fijałkowska.
- Większość z tych dzieci cierpiących na otyłość choruje już także na inne choroby na przykład na nadciśnienie tętnicze czy cukrzycę. Te dzieci zostają później otyłymi dorosłymi i mają wszystkie powikłania łącznie ze skróceniem czasu życia nawet o kilkanaście lat. Rokowania takich pacjentów są podobne do niektórych źle rokujących chorób nowotworowych. W jednych z naszych badań wykazaliśmy, że otyłość zwiększa ryzyko infekcji wśród dzieci i to w większym stopniu niż np. palenie tytoniu przez rodziców - mówił dr hab. n. med. Paweł Matusik, prof. SUM.
Niestety często otyłości towarzyszy także depresja, zaburzenia lękowe i inne problemy natury psychicznej. W większości przypadków trudno jest określić czy otyłość wynika z depresji, czy jest na odwrót. Dlatego by skutecznie wspierać pacjentów niezbędne jest patrzenie na te kwestie wielopoziomowo. Uważam, że leczenie otyłości powinno być przekazane poza lekarzy POZ i oddane w ręce zespołów terapeutycznych - umiejscowionych m.in. w POZ i wspierających lekarza. Tylko takie grupy specjalistów są w stanie efektywnie i długofalowo pomóc pacjentom. Otyłość jest chorobą przewlekłą. Nikt nie przestaje nagle leczyć nadciśnienia tętniczego w momencie kiedy ustabilizujemy ciśnienie. U pacjenta z otyłością chodzi o wejście w stan realnej klinicznej remisji i utrzymanie go w tym stanie, wspierając w sytuacjach kryzysowych, to również kluczowa kwestia - mówił dr hab. n. med. Michał Brzeziński.
- Uczono nas na naszych studiach, że otyłość to jest objaw. Prawda jest taka, że to otyłość często jest głównym schorzeniem, które potem może prowadzić do różnych chorób i nie sposób jest jej oddzielić od bardzo długiej listy powikłań i chorób współistniejących z nią. Dla ekonomisty bardzo dużym wyzwaniem jest, żeby oszacować koszty otyłości i koszty innych chorób. Dlatego obraz nie jest klarowny. Niestety wydaje mi się, że dynamika wzrostu tych wydatków będzie olbrzymia patrząc na to z jaką skalą problemu się mierzymy - mówił prof. Marcin Czech.
Wskazał, że ok. 11-12 proc. wydatków systemu ochrony zdrowia jest bezpośrednio bądź pośrednio związanych z nadwagą i otyłością. - Przyjmijmy, że mamy budżet 160 miliardów złotych na ochronę zdrowia, wynika z tego więc, że mówimy o 17-18 mld zł, jeśli chodzi o pieniądze, jakie są przeznaczane na otyłość i powikłania, choć to tylko szacunki - dodał.
- Część z zaleceń NIK jest już zrealizowanych np. zmiana w obszarze świadczeń gwarantowanych w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej, żeby dostosować to do systemu edukacji. Jesteśmy także na końcowym etapie pracy nad ustawą o innych zawodach medycznych, gdzie znajduje się zapis dotyczący zawodu dietetyka. Konsultacje publiczne rozpoczęliśmy na początku tego roku. Został także uruchomiony pilotaż programu opieki bariatrycznej. Powołane zostały zespoły, które pracują nad poszerzeniem tego pilotażu o pacjentów poniżej 18 roku życia - mówił wiceminister zdrowia, Maciej Miłkowski.
- Wiemy, że otyłość to nie tylko problem estetyczny, ale poważna choroba. To nie jest tak, że wystarczy po prostu mniej jeść i człowiek sam poradzi sobie z kłopotem. Pacjent potrzebuje specjalistycznej pomocy. W tym zakresie nie jest jeszcze dobrze, ale kolejki się skracają [Przypomnijmy: Kolejki do lekarzy znowu dłuższe. Raport Fundacji WHC], ponieważ efektywność wprowadzanych procedur jest wysoka. Mamy wiele dziedzin, zabiegowych w szczególności, ale również ambulatoryjnych, gdzie koszt efektywności jest w danym roku na dobrym poziomie - stwierdził wiceminister.
Polecamy także:
Zjawisko "brakujących pacjentów" w onkologii (dane OECD)
Pilotaż monitorowania dzieci z niedoborami odporności tuż-tuż
Celine Dion cierpi na rzadką chorobę neurologiczną. Odwołuje koncerty