Autor : Aleksandra Kurowska
2022-11-25 10:31
W wojewódzkiej stacji sanepidu miało dochodzić do nadużywania tzw. ustawy covidowej. Były też inne nieprawidłowości w wydatkach - NIK stwierdził, że np. niezachowanie zasad uczciwej konkurencji przez powiatową stację w Wałbrzychu w związku z zamówieniem publicznym na pomoc prawną.
Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała, w jaki sposób Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna we Wrocławiu oraz Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Wałbrzychu planowały swoje finanse na 2021 r. i jak wydawały pieniądze.
W przypadku stacji we Wrocławiu zastrzeżenia Najwyższej Izby Kontroli budził przede wszystkim zakup prawie 1400 licencji MS Office za niemal 4 mln zł.
To, że zakupy były potrzebne, to akurat nie dziwi - wiele razy w naszym portalu informowaliśmy o niedofinansowaniu sanepidu. W zderzeniu z pandemią wreszcie zwrócono na nie uwagę.
NIK jednak nie samą zasadność zakupu neguje, a to, że nie zrobiono go z wykorzystaniem zapisów ustawy o zamówieniach publicznych. Sanepid wybrał uproszczoną ścieżkę - czyli ustawę covidową (ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych).
- Skorzystanie z tych przepisów umożliwiło zakup licencji bez rozpisania konkursu ofert, w przyspieszonym trybie - informuje NIK.
Jak tłumaczył się z tej decyzji szef wojewódzkiej stacji? Wyjaśniał kontrolerom NIK, że realizowanie podstawowych zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej w przypadku COVID-19, a więc identyfikacja ognisk zakażenia i kierunków szerzenia się epidemii, podjęcie działań zapobiegawczych i zwalczanie epidemii wymaga także zbierania i analizowania danych, sporządzania raportów i przesyłania ich właściwym instytucjom. W opinii dyrektora zakup licencji umożliwił tworzenie takiej dokumentacji w czasie rzeczywistym, a także komunikację na platformie Microsoft Teams oraz pracę zdalną zalecaną w piątej i we wcześniejszych falach epidemii.
NIK ma jednak wątpliwości, czy w tym przypadku pomijanie procedury przetargowej było uzasadnione. Chodzi o to, że zapisy ustawy covidowej można jednak stosować tylko wtedy, kiedy zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby lub jeżeli wymaga tego ochrona zdrowia publicznego. Ale zakupu dokonano w 2021 r. a nie na początku pandemii. Stąd NIK stwierdza, że skoro stacja z pandemią walczyła od jej początku, czyli 2020 r. "wydatek związany z zakupem licencji MS Office nie był związany z nagłą potrzebą, której nie można było przewidzieć, a stosowne postępowanie mogło być przygotowane i przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami". W związku z tym NIK złożyła w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu naruszenia dyscypliny finansów publicznych.
Najwyższa Izba Kontroli miała również zastrzeżenia do sfinansowania, głównie z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, wynagrodzeń za nadgodziny i dodatki specjalne dla pracowników stacji, którzy nie wykonywali czynności kontrolnych w zakresie zapobiegania i zwalczania chorób zakaźnych. W sumie przyznano na ten cel i wypłacono 296,5 tys. zł, w tym 26 tys. zł ze środków budżetowych stacji. Z kontroli wynikało, że dodatki wypłacono m.in. informatykom, pracownikom sekcji do spraw zamówień publicznych, działu administracyjno-technicznego, kadr i szkoleń wewnętrznych czy ekonomicznego. Przyznano je także głównemu księgowemu i zastępcy dyrektora ds. ekonomiczno-administracyjnych. Szef WSSE uważa, że pracownicy ci mieli więcej pracy w związku z pandemią np. przez administrowanie systemem do obsługi badań PCR SARS-CoV-2, nadzorowanie i koordynowanie prac laboratoriów covidowych służb sanitarnych, po gromadzenie i przekazywanie właściwym organom informacji związanych z epidemią. NIK zwraca jednak uwagę na to, że żadna z tych czynności nie była czynnością kontrolną, a zgodnie z rozporządzeniem tylko za takie czynności można było przyznać dodatek specjalny, dlatego zdaniem Izby konieczne jest odzyskanie nienależnie wypłaconych niemal 300 tys. zł.
NIK zwrócił też uwagę, że wojewódzka stacja nie wywiązywała się zaleceń dotyczących kontroli stanu technicznego jej budynków i znajdujących się w nich instalacji. Nie przeprowadzono również wymaganych kontroli pracowni rentgenowskich pod kątem higieny radiacyjnej. Zdaniem kierownika Oddziału Higieny Radiacyjnej stacji wynikało to z braków kadrowych, z tego, że rośnie liczba podmiotów posiadających aparaty rentgenowskie, maleje natomiast liczba pracowników mogących przeprowadzić kontrole.
Z kolei w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wałbrzychu największe zastrzeżenia NIK budzi korzystanie przez nią z pomocy prawnej byłego pracownika, który pełni jednocześnie funkcję Prezesa Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Wałbrzychu. Do współpracy doszło w ramach zamówienia publicznego przeprowadzonego bez rozpisania konkursu, a więc bez zachowania zasad uczciwej konkurencji. W ramach umowy zleceniobiorca zagwarantował obecność prawnika w siedzibie stacji trzy razy w tygodniu, w pozostałym okresie pomoc miała być udzielana telefonicznie lub e-mailowo.
Wbrew obowiązującym w stacji regulacjom wewnętrznym projekt umowy w tej sprawie nie został zweryfikowany pod względem prawnym, a zawarta umowa nie zabezpieczyła w sposób należyty interesów stacji. W umowie nie uwzględniono kar umownych z tytułu nienależytego świadczenia usług, przewidziano także płatny urlop wypoczynkowy dla prawnika świadczącego usługi. Nierzetelnie rozliczano również wydatki na świadczenie pomocy prawnej, bowiem płacono za nią w trakcie każdego miesiąca rozliczeniowego, a nie po jego zakończeniu.
Dyrektor powiatowej stacji w Wałbrzychu wyjaśniała, że specyfika spraw prowadzonych przez radcę prawnego wymaga biegłej znajomości zakresu działania Inspekcji Sanitarnej, dlatego konieczna jest współpraca z osobą solidną, dyspozycyjną i zaufaną. Niektóre sprawy trwają kilka lata i ryzykowana byłaby, w opinii dyrektor stacji, coroczna zmiana radcy. NIK nie przyjmuje jednak tych argumentów mówiąc o tym, że rynek usług prawniczych jest jednak wysoce konkurencyjny. W opinii Izby w tym przypadku doszło nie tylko do działań niezgodnych z wewnętrznymi regulacjami, mogło także dojść do konfliktu interesów, co Izba identyfikuje jako mechanizmy korupcjogenne.
NIK stwierdziła także w obu stacjach sanepidu przypadki nienaliczania i niewykazywania w księgach rachunkowych, a w konsekwencji m.in. w sprawozdaniu rocznym z wykonania planu dochodów budżetowych za rok 2021, odsetek za zwłokę w regulowaniu kar nałożonych przez kontrolowane stacje. W przypadku Wrocławia chodzi w sumie o ponad 14 tys. zł, jednak w przypadku Wałbrzycha o niemal 202 tys. zł.
Najwyższa Izba Kontroli zwraca również uwagę na to, że w 2021 r. w sprawach związanych z warunkami pracy, w tym zwłaszcza w kwestiach dotyczących wynagradzania pracowników, w obu kontrolowanych stacjach stosowano Ponadzakładowy układ zbiorowy z 2007 r. - który był już nieważny.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl