Autor : Jakub Wołosowski
2022-07-07 13:43
Czwartkowe spotkanie sejmowej Komisji Zdrowia poświęcone było informacji Najwyższej Izby Kontroli o wynikach kontroli systemu kontroli bezpieczeństwa żywności w Polsce. W tak zwanej „mega informacji”, jak to określiła wiceprezes NIK Małgorzata Motylow, znalazło się podsumowanie raportów dotyczących jakości żywności i jej kontroli z lat 2013-2019. Na tej rozpiętości czasowej skupili się posłowie PiS, którzy zarzucili NIK sabotowanie polskiego rolnictwa.
Małgorzata Motylow przedstawiając informacje powiedziała, że dokument podsumowuje wyniki 9 kontroli i 5 audytów oraz wskazuje rekomendacje, które mają wzmocnić system kontroli jakości. Szczegóły na komisji prezentował Piotr Walczak, p.o. dyrektora delegatury w Łodzi. Zauważył m.in., że podział kompetencji poszczególnych inspekcji opiera się na kryteriach wzajemnie się nakładających. W trakcie inspekcji odnotowywano m.in.:
brak koordynacji i współpracy pomiędzy organami kontrolnymi,
niedostateczny nadzór nad ubojem zwierząt,
brak skutecznych mechanizmów służących ujawnianiu nielegalnej działalności prowadzonej przez podmioty zajmujące się produkcją żywności,
problemy kadrowe i niewłaściwą organizację pracy w organach urzędowej kontroli żywności,
braki w wyposażeniu organów kontroli i ograniczoną zdolność do sprawnego przeprowadzania badań żywności,
niesprawny system kontroli sprzedaży internetowej,
niedostatek regulacji prawnych w zakresie wprowadzania na rynek nowych produktów oraz nadzoru nad stosowaniem dodatków do żywności,
niewystarczające działania edukacyjne i informacyjne dotyczące bezpieczeństwa żywności.
W ramach rekomendacji Najwyższa Izba Kontroli zasugerowała ujednolicenie struktur urzędowej kontroli żywności wskazując, że jej rozproszenie na wiele instytucji/urzędów powodują brak przejrzystości działania, a kryteria kontroli są niejednolite. NIK stwierdził, że można powołać nowy urząd lub przekazać większość kompetencji kontroli jednemu z obecnie istniejących.
Apteki i hurtownie apelują o podniesienie marż na leki refundowane
Zalecono także postawienie większego nacisku na edukację społeczeństwa, w tym programu w szkołach, których realizowanie pomogłoby w wykształceniu właściwych wzorców postępowania w sferze konsumpcji żywności. Ostatnią rekomendacją było zwiększenie skuteczności i efektywności działań kontrolnych.
W odpowiedzi na zaprezentowane informacje wiceminister Waldemar Kraska wytknął, że raport za lata 2013-2019 nie może się odnosić do stanu obecnego.
- Po zapoznaniu się z informacją można odnieść wrażenie, że jest to materiał, który jednostronnie i negatywnie ocenia system. Dokument opisujący kontrole sprzed 7 lat, nie oddaje sytuacji, jaka jest obecnie na rynku spożywczym - powiedział wiceminister.
Dodał, że nie może się on zgodzić z uogólnionym wnioskiem NIK-u o niewystarczających działaniach edukacyjnych, bo miał on zostać oparty jedynie na podstawie przedostatniego raportu o suplementach diety.
- Na przestrzeni ostatnich lat nastąpił duży postęp, dostosowano się do nowych przepisów, dokonana - poweidział stwierdzając, że polski system bezpieczeństwa żywności nie odbiega i nie jest gorszy od systemów, które obowiązują w innych państwa, a przytaczanie danych sprzed lat jest niewłaściwe.
Swój głos w dyskusji zabrał także lek. wet. Paweł Niemczuk, główny inspektor weterynaryjny. Zauważył jest problem ze znalezieniem pracowników, nie tylko dlatego, że wynagrodzenia nie są atrakcyjne w samej instytucji. Wynagrodzenia lekarzy weterynarii są na takim poziomie, że około 20 proc. absolwentów studiów nie odbiera prawa do wykonywania zawodu. Nie pracuje w zawodzie, bo wynagrodzenie jest za niskie. Niemczuk wskazał, że po raporcie NIK polska żywność jest uznawana za toksyczną na Słowacji, a tamtejsi lekarze weterynarii mają przykaz badać wszystko bardzo drobiazgowo. Nie wspomniał jednak, że to element wojny handlowej.
Rewolucja w DPS-ach. Będą mogły zostać podmiotem leczniczym jak AOS
Janusz Korwin-Mikke (Konfederacja)stwierdził, że nadmierna ilość informacji przekazywanych na etykietach jest wyręczaniem selekcji naturalnej i powoduje, że społeczeństwo idiocieje, a ludzie przestają samodzielnie myśleć. Powołał się przy tym na bliżej nieokreślone badania ze Szwecji, które miały potwierdzać jego słowa.
Z kolei poseł Zbigniew Ajchler (niezrzeszony) zauważył, że nie należy straszyć ludzi, chociaż oczywiście każdy obywatel ma prawo wiedzieć, jak działają służby kontroli. Poseł powołał się na swoje doświadczenie przedsiębiorcy rolnego i wskazał, że on i jego koledzy przyzwyczaili się do pewnych rzeczy, niedoskonałości systemu i braku kadr, które miałyby wykonywać kontrole.
Marcelina Zawisza (Lewica) odniosła się do stwierdzenia NIK, że na jakość kontroli i ich częstotliwość wpływ miał spadek kadr. - Ta sytuacja się utrzymuje i to nie tylko w NIK, ale także w innych instytucjach kontrolnych. Obecny system nie działa zbyt dobrze i trzeba dofinansować te instytucje, by mogły wypełniać swoje zadanie - powiedziała Zawisza i przytoczyła przy tym dane, że na wyniki kontroli pasz czeka się ponad 100 dni.
Posłanka Lewicy wytoczyła jednak największe działa, gdy pojawił się temat suplementów diety. Przypomniała, że wciąż nikt nie kontroluje ich wprowadzania do sprzedaży, skład kontrolowany jest za rzadko, a najgorzej jest z reklamami.
- Można w nich mówić wszystko bez żadnych konsekwencji. Jedna z nich mówi, że możesz zjeść jajecznicę na podwójnym boczku i wszystko fajnie, o ile potem weźmiesz magiczną pigułkę - przytacza Zawisza treść jednej z reklam, która nieustannie pojawia się w mediach.
E. Piotrowska-Rutkowska: Apteki są w złej kondycji
Przedstawicielka Lewicy stwierdziła, że rząd PiS panicznie boi się uregulować suplementy diety. Przypomniała, że kiedy ostatni raz pojawił się zapisy na ich tema w jednej z ustaw, to usunięto je jeszcze zanim głos w ich sprawie zabrali producenci.
Zapytała, czy jeszcze w tej kadencji pojawi się obiecywana ustawa o bezpieczeństwie żywności, co obiecywał z mównicy sejmowej wiceminister Cieszyński, a także czy rząd przedstawi budżet, który umożliwi podniesienie wynagrodzeń dla pracowników instytucji kontrolnych.
Do aspektu reklam suplementów od razu odniósł się Tomasz Latos (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, który stwierdził, że to problem istniejący od lat 90. Nie wspomniał jednak ani słowa o tym, jak można go naprawić.
Gdy przyszła kolej posłów PiS, to pojawił się grad oskarżeń pod adresem posłów opozycji obecnych na sali oraz Najwyższej Izby Kontroli. Poseł Czesław Hoc zarzucił posłom z innych partii, że "łatwo jest mówić opozycji w sposób nonszalancki i nieprzemyślany, to działanie bardzo niebezpiecznie, dywersyjne wobec ojczyzny".
Z kolei przewodnicząca Anna Kwiecień oskarżyła Najwyższą Izbę Kontroli o to, że przywołując dane sprzed lat dokonuje "sabotażu polskiego rolnictwa".
- Za ten dokument państwo powinniście się wstydzić - grzmiała w kierunku przedstawicieli Izby obecnych na sali. Zarzuciła im szkalowanie i uderzanie w przemysł, "który jest jednym z podstawowych gałęzi gospodarki". Na koniec swojego wystąpienia powiedziała, że jest jeszcze wiele do zrobienia i podziękowała wszystkim pracownikom inspekcji za ich ciężką pracę.
Na te wypowiedzi zareagował po części w swoim wystąpieniu poseł Lewicy Marek Rutka. Stwierdził, że nie możemy "udawać, że jak stłuczemy termometr, to gorączki nie będzie". Przyznał, że owszem mankamentem raportu jest wymieszanie dosyć swobodne różnych okresów przy prezentowaniu danych, jednak zauważył, że są w nim także informacje całkiem świecie. Przytoczył przy tym dane na temat zgłoszeń do RASFF (System wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach).
NFZ: plan finansowy na 2023 r. przyjęty przez Komisję Zdrowia
- W 2019 r. było ich o 49 proc. więcej względem 2018 r., a w 3 pierwszych kwartałach 2020 r. zgłoszenia z Polski stanowiły aż 13 proc. wszystkich zgłoszeń. Dotyczyły głównie salmonelli - przytoczył dane poseł, zauważając, że tym powinniśmy się martwić, a nie oburzać na dane.
Wtórował mu Jerzy Hardie-Douglas (KO), który wytknął posłowi Hocowi, że zarzuty wobec posłów opozycji i NIK to bezpodstawne insynuacje.
- Tak jest w mega raportach, że obejmują one szeroko zakres lat, starają się przedstawić obraz całości, z którą mieliśmy lub mamy do czynienia - powiedział i dodał, że opozycja nie chce nikomu obrzydzać polskiej żywności. Odnosząc się zaś do zarzutów pod adresem NIK-u zauważył, że poseł Hoc sam głosował za wyborem obecnego prezesa.
Wiceprezes Motylow odpowiedziała, że koncepcja mega raportu powstała jeszcze za kadencji poprzedniego prezesa.
- Rzeczywiście okres jest rozpięty, a zespół pracował w bardzo trudnych warunkach. Nasze działania zostały bardzo opóźnione - powiedziała wiceprezes NIK wskazując epidemię COVID-19 i dodała, że "mamy świadomość tego, że raport ma już nieco historyczny charakter".
Odnosząc się do zarzutów posłów partii rządzącej przypomniała, że rolą NIK, jako niezależnego organu kontroli, jest wskazywanie obszarów, w których konieczne są działania naprawcze. Przedstawiciele Izby przypomnieli, że w raporcie znalazły się także pozytywne opinie na temat pewnych działań. Jednak w końcu Izba "ma szukać dziury w całym", jak stwierdził poseł Bolesław Piecha (PiS) wiceprzewodniczący Komisji.
Wyroby medyczne na zlecenie: będą duże zmiany. Co jest w projekcie?
Cypr przywraca obowiązek noszenia maseczek. Miesiąc po jego zniesieniu
Wynagrodzenia. Rezydenci dostaną podwyżki. Jest rozporządzenie