Autor : Aleksandra Kurowska
2021-02-03 15:01
Nowe świadczenie szpitalne pokrywające koszt środków spożywczych stosowanych w leczeniu padaczki lekoopornej z ketodiety to proteza refundacji. Szpitalowi pokrywany jest odtąd koszt zakupu tego środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego zarówno podczas hospitalizacji, jak również kiedy pacjent jest zaopatrywany do domu. Podkreślam jednak: to rozwiązanie doraźne - pisze Rafał Janiszewski.
Przed kilkoma dniami pojawiło się zarządzenie Prezesa NFZ nr 14/2021/DSOZ wprowadzające możliwość rozliczania kosztów środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego stosowanego w leczeniu padaczki lekoopornej.
Powstało zatem nowe świadczenie, którego nie zawahałbym się nazwać swoistą protezą refundacji programu lekowego.
Minister zdrowia, zdając sobie sprawę z pilnej i istotnej potrzeby pacjentów - a w tym przypadku najczęściej jest to potrzeba zastosowania diety ketogennej u dzieci - zdecydował się na szybką odpowiedź: wprowadzenie nowego świadczenia do katalogu świadczeń szpitalnych. Dzięki temu rozwiązaniu szpitalowi pokrywany jest odtąd koszt zastosowania tejże diety, czyli zakupu środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego zarówno podczas hospitalizacji, jak również kiedy pacjent jest zaopatrywany w ten produkt do domu.
To bardzo dobra informacja!
W praktyce, od teraz, produkt ten jest sumowany z pobytem pacjenta w szpitalu. W sytuacji, zatem, kiedy dziecko z padaczką jest diagnozowane, leczone - z NFZ rozlicza się z katalogu szpitalnego te pozycje, które są nakierowane na główny problem zdrowotny pacjenta, ale gdy lekarz widzi potrzebę zastosowania u dziecka diety ketogennej, wówczas „dosumowuje” do tego rozliczenia również nowoutworzone przez ministra zdrowia świadczenie, którego wartość odpowiada kosztowi zakupu tego produktu przez szpital. Szpital zaś rozlicza zarówno koszt środka spożywczego, który zostaje zastosowany w oddziale, jak i wydany pacjentowi do domu.
Dodatkowo minister zapewnił również możliwość kontynuacji samego zaopatrywania, albowiem stworzył świadczenie - o wartości 100 pkt. - które jest pobytem w szpitalu, zarówno w trybie ambulatoryjnym, jak i hospitalizacji, mającym na celu wydanie pacjentowi produktu żywieniowego. Jest to zatem rozwiązanie, które pozwala szpitalom na zaopatrywanie chorych, jednak trzeba podkreślić, że nie jest to wyłącznie dystrybucja. Za każdym razem lekarz przeprowadza przecież wywiad, badania przedmiotowe, ocenę skuteczności zastosowania diety ketogennej, a w efekcie podejmuje decyzję o dalszym zaopatrzeniu pacjenta w tenże produkt i wydaje mu go do domu.
Rozwiązanie jest dobre, a nawet bardzo dobre, jednak raz jeszcze podkreślam - doraźne. Odczytuję je w ten sposób, że minister zdrowia, widząc palącą potrzebę sfinansowania kosztów ketodiety, podjął decyzję, że „na szybko” może ją umieścić w katalogu świadczeń szpitalnych.
Dalszych różnic mógłbym oczywiście wymieniać szereg: w przypadku refundacji w grę wchodzi, chociażby, możliwość zastosowania różnych instrumentów regulacji ceny, podziału ryzyka itd. W przypadków protez zastosować ich nie można.
Spodziewam się, że decyzja refundacyjna to jest przyszłość diety ketogennej. Taki produkt na pewno powinien mieć ustaloną cenę urzędową i znajdować się w narzędziach finansowania, które refundacji służą. Osobiście nie jestem zwolennikiem rozwiązania w którym szpital zaopatruje pacjenta w tego typu produkty. Jest zmuszony zaangażować w ten proces aptekę szpitalną (bowiem to ona musi wydawać pacjentom produkty), zajmować się rozliczaniem faktur zakupu i odpowiednim rozliczeniem.
Dziś jednak trzeba powiedzieć, że decyzja ministra zdrowia to bardzo dobra wiadomość.
Zawsze mnie cieszy, kiedy widzę szybką reakcję regulatora na pilne patrzy pacjentów, szczególnie jeśli są to dzieci.